Październikowe dni robiły się coraz chłodniejsze i bardziej ponure. Z drzew opadły wszystkie kolorowe liście, zmrok zapadał wcześnie. Tego południa padało tak mocno, że Zosia nie miała zamiaru opuszczać mieszkania. Piła ciepłą herbatę, czekając na Gustawa i niecierpliwiąc się okropnie. Zawsze się o niego bała, gdy wychodził, przecież na ulicy każdy mógł zginąć za nic, przypadkowo. A Gucio przecież był w ZWZ. Zosia wolała nie myśleć, co by było, gdyby go aresztowali. Dla Niemców przecież i zwykły Polak był winny - przecież był Polakiem i nie miał wielkich szans na uwolnienie, a żołnierz ZWZ mógł tylko modlić się o szybką śmierć lub o odbicie. Najgorsze były przesłuchania, katowanie i cierpienie. Nie potrafiła przegonić tych ponurych myśli, znikały one dopiero wraz z pojawieniem się Gustawa. Chłopak obiecał, że przyjdzie, gdy tylko pomoże Fabianowi w przygotowaniach do ślubu. Przyjęcie miało być skromne, ale uroczyste, dlatego wszyscy przyjaciele od kilku dni pilnowali, by wszystko było idealnie dopracowane.
Zosia usłyszała pukanie i od razu się uśmiechnęła, wiedząc, że to Gustaw.
- Nareszcie jesteś - powiedziała wesoło, otwierając drzwi i dopiero po krótkiej chwili zdała sobie sprawę, że przed nią nie stoi jej chłopak, tylko jego najlepszy przyjaciel.
Tadeusz opierał się o ścianę z wymalowanym na twarzy zawadiackim uśmiechem. Ciemne włosy były mokre od deszczu i przyklejały się do czoła. Niedbale je poprawił.
- Wiem, Zosiu, że wolałabyś, by przyszedł Gucio, ale na razie musisz zadowolić się mną.
- Przepraszam... Cześć, Tadziu. Wejdź, proszę. Zaraz zaparzę herbatę, pewnie zmarzłeś okropnie, taki ziąb na dworze.
Zaczęła krzątać się po kuchni, Tadeusz bacznie obserwował każdy jej ruch. Dziwnie czuła się tylko w jego towarzystwie. Zawsze trochę ją peszył tym swoim uroczym uśmiechem, mądrym spojrzeniem i wspaniałym charakterem. Miał oczywiście wady, jak każdy. Był dość strachliwy, choć odważny, nie lubił sprzeciwu i był aż za bardzo zazdrosny o swoją Emilkę, co momentami irytowało przyjaciół. Ale i tak wszyscy znali go jako dobrego człowieka, patriotę, na którym można polegać. Zosia musiała też przyznać, że podobał jej się z wyglądu. Nie miał takiej urody, żeby zakochiwać się w nim od pierwszego wejrzenia, ale intrygował dziewczęta. Oczywiście, ona kochała tylko Gucia, ale mimo wszystko lubiła czasami zawiesić wzrok na Tadeuszu.
- Jesteś sama w domu? - spytał, przerywając jej rozmyślania.
- Tata z siostrą wrócą niedługo. Mama...
Na wspomnienie tej osoby, najdroższej osoby, która zginęła kilka miesięcy temu oczy zaszły jej łzami. Tadeusz zrozumiał, co miała na myśli, więc przyłożył palec do jej ust i skinął głową.
- Ja nie o tym chciałem mówić. Przepraszam... Posłuchaj mnie, musimy pomóc Klarze. Ślub już jutro, sukienka w domu jej babci, która robi jakieś przeróbki, doróbki, obróbki i Bóg wie jeszcze co! Zostałem wysłany po nią, ale wolałbym nie zostawać z sukienką sam na sam. Więc proszę ciebie o pomoc, bo jesteś jedyną dziewczyną, którą zdołam oto prosić.
- A Emilka?
- Ona i Marianna całymi dniami przesiadują w mieszkaniu Klary. Nawet się z tą moją Emilką spotkać nie mogę, bo nigdy w domu jej nie ma! Pomożesz mi? - poprosił słodko, patrząc na nią błagająco, więc w końcu uległa.
- To chodźmy - powiedziała ze zrezygnowaniem, zdając sobie sprawę, że nie ma wyboru.
Tadeusz uśmiechnął się najszczerzej jak potrafił i wypił szybko pyszną herbatę, której nie mógł się nachwalić. Po kilkunastu minutach razem wyszli z mieszkania. Deszcz przestał padać, choć ciemne chmury nadal zasłaniały niebo. Droga nie była daleka, w dodatku mile upłynął im czas na rozmowie. Szybko znaleźli wspólny język. Babcia Klary okazała się być bardzo sympatyczną osobą, która cieszyła się jak nikt inny ze ślubu swojej jedynej wnuczki. Pani Teresa zaprosiła Tadeusza i Zosię do siebie, ale oni grzecznie odmówili, tłumacząc, że trochę się spieszą. Odebrali tylko suknię i ruszyli w dalszą drogę. Zosia pogrążyła się w marzeniach o takiej samej białej sukni ślubnej, małym kościele i ślubie z Guciem. Westchnęła, uśmiechając się sama do siebie. Spojrzała na Tadeusza, również nieobecnego myślami. Wiedziała, że marzy o tym samym.
CZYTASZ
Nieśmiertelni
Historische RomaneKiedyś myśleli, że są nieśmiertelni, ale wojna pokazała im prawdę. Opowieść o grupie przyjaciół, których młodzieńcze lata przypadły na okrutne czasy II wojny światowej. *** Wattys2016 - Ukryte Perły Cudowna okładka od @Awarko ❤ Dziękuję!