Rozdział 18: Kocham cię, Lucas

169 13 0
                                    

Otworzyłam oczy. Poczułam woń świeżości zmieszaną z potem. Ranek, około ósmej, zaczęłam analizować. Leżę na jednym z łóżek, na drugim śpi Clamor.

Spoważniałam i zasępiłam się, po czym powróciłam myślami do wczorajszego wieczora.

Po naszej poważnej rozmowie dotyczącej Znajomego Nieznajomego i jego zniszczenia, zaczęliśmy żartować. Ot, tak jak ludzie w naszym wieku. Tak, naszym wieku, choć to stwierdzenie nie jest do końca prawdą.

Gdy skończyliśmy rzucać się poduszkami po całej chatce, nagle stanęłam i zapytałam:

- Clamor... , właściwie skąd ty tyle wiesz o mnie i o... tym wszystkim?

Chłopak przez chwilę patrzył mi prosto w oczy, po czym odetchnął i usiadł na jednym z łóżek.

- Jess, nie lubię o tym mówić.

- Proszę, powiedz - rzuciłam poduszkę na podłogę i usiadłam obok niego.

- No dobrze, ale nie obrazisz się i mnie... nie opuścisz? - spytał nieśmiało i wpatrywał się w moje oczy.

- Jasne, że nie! - zaśmiałam się, bo dlaczego miałabym się na niego obrażać, a tym bardziej opuszczać?

- Ech..., no dobrze - zaczął i założył ręcę na piersiach. - Więc to się zaczęło tak: kiedyś uczyłem się w tutejszej szkole i zdałem ją z świetnymi wynikami... .

- Zaraz - przerwałam mu. - Jak to zdałeś? Przecież nadal się uczysz!

- Jess, nie przerywaj mi, proszę - spiorunował mnie wzrokiem.

- Och - spoważniałam. - Tak, jasne.

- No dobrze... - szukał odpowiednich słów. - Zdałem ją i zacząłem pracować nad eliksirami, to mnie doszczętnie pochłonęło. Oczywiście matka nie była z tego względu zadowolona, bo nic nie zarabiałem, ale nie miałem wyboru. Niczym innym się nie interesowałem. Niestety do czasu dowiedzenia się co dzieje się z miastem. Otóż, jak sama wiesz, Noctis zaczął zabijać i wyganiać ludzi z miasta. Musiałem coś zrobić.

Zatrzymał się na chwilę, jakby przez moment przeniósł się do tamtejszych czasów.

- Zacząłem go obserwować - ciągnął dalej powoli. - Dzięki magicznej kuli. Na szczęście w domu mieliśmy mały zapas magicznego proszku. Później doszło do tego, że Noctis przeniósł się do ludzkiego świata, a ja wpadłem na świetny plan. Któregoś dnia, gdy już miałem pewność, że tu z tobą się przeniesie, postanowiłem wykorzystać mój wynaleziony kiedyś eliksir.

- Młodości? - wypaliłam.

- Tak - uśmiechnął się do mnie smutno.

- Chciałeś mnie wykorzystać? - zebrało mi się na płacz. Czy on mnie oszukał? A ja przecież mu zaufałam!

- Nie..., jasne że nie. Po prostu postanowiłem się z tobą zaprzyjaźnić i razem przeciwstawić się Noctisowi. Jeśli byś nie zgodziła to sam spróbowałbym coś zrobić, ale że mnie nie zawiodłaś, to bardzo ci jestem wdzięczny - zaśmiał się, tak że zrobiły mu się w kącikach ust dwa dołeczki.

- Clamor... - nieśmiało podniosłam wzrok. - Ile ty masz lat?

Wybuchł śmiechem i runął na łóżko.

- Eee..., no przecież osiemnaście.

- Ale ile lat ma twoja, że tak powiem... dusza? - także położyłam się obok Clamora.

- Sześćdziesiąt osiem.

- Ty staruchu! - zachichotałam i rzuciłam w niego poduszką, a on mi oddał.

Znajomy NieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz