Rozdział 20: To koniec

133 13 3
                                    

Poczułam przeszywające zimno, więc zwinęłam się w kłębek i otuliłam mocno kołdrą. Po chwili usiadłam na łóżku i popatrzyłam za okno, wychodzące na pobliski las. Nagle sobie przypomniałam: dzisiaj o dwudziestej czeka mnie misja, którą ja po części będę dowodzić i to ja będę odpowiedzialna za jej sukces albo porażkę.

Położyłam się znowu, a mną wstrząsnęły dreszcze. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Cały czas słyszałam w głowie: od ciebie wszystko zależy.

 Zamknęłam po raz setny oczy i próbowałam się odprężyć, ale nie umiałam. W końcu wstałam z łóżka, podeszłam do drzwi, otworzyłam je i skierowałam się do sypialni Clamora.

- Clamor - szepnęłam będąc tuż nad jego głową.

Otworzył zaspane oczy, a po chwili się pogodnie uśmiechnął.

- Nie możesz zasnąć? - spytał.

- Tak - powiedziałam zastanawiając się po co właściwie tu przyszłam.

- Ja też, ale próbowałem, właściwie jak oboje nie śpimy to możemy porozmawiać, co?

- Dobry pomysł - usiadłam na jego łóżku tak, że widziałem jego twarz skąpaną w lekkim świetle księżyca dobiegającego zza okna: niebieskie oczy pełne radości, zmierzwione białe włosy i jasna cera. Był naprawdę przystojny.

- Boisz się? - spytał także siadając.

- No dlatego nie mogę zasnąć - zaśmiałam się cicho.

- Fakt - przykrył siebie i mnie kołdrą. - Ale porozmawiajmy o misji, to dużo ważniejsze. Wiesz już w skrócie jak to będzie przebiegać, nie?

- Tak - odpowiedziałam z wstydem przypominając sobie o incydencie z zapisanym planem.

- Więc wszystko opowiem szczegółowo: na początku przybędziesz ze mną do zamku, gdzie powiesz, że przyszłaś z mieszańcem, którego zabiłaś. Później, kiedy mnie będą badać... .

- Zaraz, zaraz! - przerwałam mu. - Nie zorientują się, że żyjesz?

- Pewnie tak, ale mam też plan B - uśmiechnął się łobuzersko.

Nic nie mówiłam, więc ciągnął dalej:

- Ty spotkasz się z Noctisem, gdzie poprosisz o jakiś napój i pójdziesz go przynieść, a w kuchni dolejesz eliksiru śmierci. Powinno się udać.

- A jak się nie uda i picie przyniesie sługa? - zaczęłam się bać.

- Hmm... - zaczął przez chwilę myśleć. - To mamy też plan awaryjny, ale raczej nie będzie potrzebny.

- A na czym ten plan awaryjny polega?

- Przechodzimy od razu pomijając dwa punkty - zaśmiał się.

- Co? - zdziwiłam się. - Czyli jak?

- Poczekaj..., na razie mówimy dalej o podstawowej misji, bez żadnych potyczek. Więc kiedy napije się picia będziecie musieli rozmawiać o czymkolwiek przez dziesięć minut, potem eliksir zacznie działać. Czyli, aby został sparaliżowany, musisz mu zadać przebiegłe pytanie.

- Na przykład czy kochał Stellę?

- Na przykład. A co odpowie? Nie, aby się nie ośmieszyć, no i żebyś go nie rozszyfrowała.

- A jeśli odpowie tak? - zaniepokoiłam się.

- Jess, nie ma nawet odrobiny szansy. Ja wiem jaki on ma charakter.

- Dobrze - stres mi lekko przeszedł. - Co dalej?

- Jak zostanie sparaliżowany, musisz go... - tu jego głos się lekko załamał. - Zabić.

Znajomy NieznajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz