Włóczyłam się powoli po całym domu Clamora. Nic się tutaj szczególnie nie wyróżniało. Wszystko było szare i nudne.
Weszłam do jakże typowej sypialni. Stało tu niepościelone łóżko, mały stolik w rogu, przy którym Clamor właśnie pisał coś na kartce i... dziwna maszyna stojąca w centrum pokoju. Była to okrągła konstrukcja z lekkim wklęśnięciem na środku. Podeszłam do niej ostrożnie i dotknęłam dłonią. Czułam przeszywające zimno.
- To wykrywacz kłamstw - powiedział Clamor obserwując mnie pewnie od dłuższego czasu.
- Ale przecież już taki istnieje - zmarszczyłam brwi odrywając rękę od maszyny.
- Tak, ale on jest szczególny - uśmiechnął się. - Gdy osoba skłamie, wykrywacz sprawia, że cały zostaje sparaliżowany.
- P-po co takie coś stworzyłeś? - moje serce zaczęło bić szybciej.
- To część naszej misji, którą ty będziesz dowodzić - zmierzwił jasne włosy, po czym powrócił do pisania, a ja odeszłam od maszyny, tak jakbym to ja miała za chwilę zostać sparaliżowana.
***
Leżałam na łóżku w sypialni Clamora, podczas gdy on tworzył, jak to nazwał - eliksir śmierci. To brzmi strasznie i zapewne jest straszne, pomyślałam. Odmówiłam pomocy, bo się przeraźliwie bałam, choć wiedziałam że to nie było miłe, to on to zrozumiał. Bardzo mu byłam wdzięczna.
Wpatrywałam się właśnie w czarne punkciki na suficie, co oznaczało obecność pleśni, gdy wpadłam na pomysł, by zobaczyć co Clamor tak długo pisał na kartce i którą tu zostawił.
Zeskoczyłam z łóżka i pognałam do stolika. Faktycznie, leżała tam ta kartka. Wzięłam ją w dłonie i zaczęłam czytanie:
MISJA POGROMIENIA NOCTISA 13
Misja rozpocznie się jutro o godzinie 20:00. Dowodzić będzie Clamor 124 wraz z Jennifer Stevens (Tenebris 13).
1. Do zamku wkroczy Jennifer, pod pretekstem zabicia jednego z mieszańców krwi - Clamora 124.
2. W wolnym czasie, podczas gdy królewscy lekarze zaczną badać mieszańca, Jennifer doleje do kielicha Noctisa eliksir śmierci.
3. Po dziesięciu minutach eliksir zacznie działać, a po wyznaczonym czasie, córka króla zada mu podstępne pytanie, przykładowo: Czy kochałeś Stellę? On z dużym prawdopodobieństwem odpowie: nie, aby się nie ośmieszyć.
4. Noctis 13 zostaje sparaliżowany.
5. Jennifer wystrzeliwuje z pistoletu kulę w kierunku króla.
6. Mieszkańcy Infernum oblegają zamek.
7. Królową zostaje Tenebris 13.
Tuż po przeczytaniu odetchnęłam powoli.
Ta misja nie ma sensu, pomyślałam. Dlaczego to ja mam być królową całego miasta, zadawałam sobie pytanie. Nie chciałam nią być.
- Jess! - usłyszałam wesoły okrzyk. - Udało mi się!
Do pokoju jak burza wpadł Clamor z małą fiolką wypełnioną jasnożółtym płynem.
- Udało mi się - szepnął widząc mnie przy biurku, trzymającą jego plan.
- Przepraszam - mruknęłam szybko odkładając kartkę.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie bliżej. - I tak miałem zamiar ci ją pokazać.
- Clamor, ale to mnie ma sensu... - spojrzałam w jego niebieskie oczy. - Ja nie chcę być królową. Nie nadaję się.
- Co? - wybuchł przeraźliwym śmiechem. - Jess, ty jesteś stworzona do bycia głową Infernum! Jesteś mądra, sympatyczna, wrażliwa... .
Gdy zaczął wymieniać moje rzekomo posiadane cechy, nie wytrzymałam:
- Nie mogę być królową! Jestem taka jak on... - z oczu spłynęły mi gorące łzy. - Zdolna do wszystkiego... .
- Jennifer, nie jesteś nawet w najmniejszym stopniu taka jak twój ojciec - szepnął i chciał mnie przytulić, ale ja go odepchnęłam.
- Odczep się ode mnie! Nie będę wykonywać tej głupiej misji! Nie będę królową!
- Będziesz - powiedział spokojnie, a mnie to jeszcze bardziej rozgniewało.
- NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! - krzyknęłam ocierając łzy, a we mnie zaczęło buzować ze złości.
Wzięłam plan Clamora z biurka i rozdarłam go na strzępy. On na to patrzył jednocześnie zły, a z drugiej strony smutny.
- Nie rób mi tego - szepnął. - Nie rób tego tym bezbronnym ludziom. Ja cię kocham, Jess.
I wyszedł z sypialni, a ja zastygłam w bezruchu i zaczęłam płakać.
***
Przez cały dzień nie wchodziłam już do domu Clamora. Spacerowałam po pobliskim lesie obserwując przedzierające się lekkie promienie słońca w koronach drzew, które okazjonalnie się pojawiały, czerwone, malutkie kwiatuszki, różnokolorowe motyle i całą, występującą tu dziką przyrodę.
Wędrując, próbowałam się uspokoić i cały czas rozmyślałam o tym, co mi wyznał Clamor, o misji, która mnie czekała, bo przecież nie mogłam odpuścić, aby mój ojciec uśmiercił mieszkańców Infernum. Co on chciał w ogóle w ten sposób uzyskać, myślałam. Przecież wcześniej najprawdopodobniej wysyłając ludzi, chciał aby Stella została przy nim prawie sam na sam, bo malutka cząstka ludzi nadal pozostawała, no i według niego miało to jakiś sens, a teraz? Przecież moja mama nie żyje. Kopnęłam kamyk i w tej samej chwili usłyszałam świergot ptaków. Nagle przyszło mi coś na myśl: o ile nie żyje, bo przecież Znajomy Nieznajomy wyssał z niej duszę, ale może to nie sprawiło tego, że umarła.
Usiadłam na większej skale i podparłam głowę dłońmi. Nie chciałam już o niczym myśleć, ale cały czas słyszałam: ja cię kocham, Jess, wypowiedziane głosem Clamora. Kocha mnie, a ja jego nie. Cały czas, jedyną osobą, którą obdarzyłam tak potężnym uczuciem była moja rodzina i Lucas. Nadal nie pogodziłam się z jego śmiercią i nadal w nocy cicho płakałam z tego powodu. Oczywiście, Clamora bardzo lubiłam, lecz nie kochałam.
Po uporządkowaniu myśli wróciłam przed chatkę. Nie miałam odwagi wrócić i rozmawiać z Clamorem, więc usiadłam na drewnianych schodkach prowadzących do werandy, a następnie do drzwi wejściowych.
Wpatrywałam się w las w oddali i ciemne niebo upstrzone jasnymi, lekko migoczącymi gwiazdkami i potężnego księżyca. Czułam woń natury, której trudno znaleźć w ludzkim świecie. Podwinęłam nogi i oddychałam świeżym powietrzem, próbując myśleć... o niczym, dopóki nie usłyszałam skrzypnięcia drzwi i cichych kroków. To Clamor usiadł koło mnie.
- Przepraszam - szepnął nieśmiało.
- Za co? - zdziwiłam się i popatrzyłam w jego niebieskie oczy.
- Za to, co ci wyznałem, nie powinienem był tego mówić i za napisanie planu, mimo że nie skonsultowałem się z tobą na temat tego, że nie chcesz zostać królową. Przepraszam.
- Nie, Clamor. To ja powinnam cię przeprosić. Porwałam plan, wszystko zepsułam - nagle poczułam łzę na swoim policzku. Dlaczego akurat teraz zaczynam płakać, w tej chwili, myślałam.
- Płaczesz? - spytał obserwując mnie.
- N-nie, to znaczy tak. Co się ze mną dzieje? - cała zapłakana wybuchłam śmiechem, co wyglądało dość komicznie. - Po prostu, to mnie przerasta, to wszystko.
- Rozumiem, Jess - powiedział łagodnie i objął mnie ramieniem. - Jutro nas czeka wielka przygoda i walka, ale nie poddawaj się. Nie jesteś sama.
CZYTASZ
Znajomy Nieznajomy
Mistério / SuspenseMyślałeś kiedyś o tym, że jeden dzień, jeden człowiek może na zawsze zmienić Twoje życie? Tak się stało z piętastoletnią Jennifer, której tajemniczy mężczyzna, spotkany niespodziewanie na spacerze, niszczy życie. Nawiedza w snach i w rzeczywistości...