Pół roku pózniej
~Chloe
Skradałam się po śladach zwierzyny. Moje buty pochłaniało błoto i mech. Wdychałam orzeźwiające powietrze lasu. Ujrzałam ją. Piękna sarna poiła się. Zwinnym ruchem schowałam się za drzewem i spoglądałam ma swój cel. Znajdowała się w tym samym miejscu. Chwyciłam za strzałę i nałożyłam ją na łuk. Naciągnęłam cięciwę, wycelowałam i strzeliłam. Pudło.
-Cholera!-wrzasnęłam wkurzona.
Od kilku dni upolowałam jedynie dzika i jedną wiewiórkę. No cóż, musiałam iść do miasta i wziąć parę rzeczy ze sklepu. Nie wiedzieć dlaczego, ale większość sklepów na obrzeżach miasta jest opuszczona i niechroniona przez kosmitów. Trudno, większy zysk dla mnie. Idąc zaczęłam wygwizdywać pewną melodię. Po chwili dołączyły się do mnie ptaki, które towarzyszyły mi, aż do wyjścia z lasu. Po wyjściu z niego szybko pobiegłam w stronę sklepu. Poza nim nie było bezpiecznie. Drzwi jak zawsze były otwarte. Weszłam i zaczęłam brać spożywkę z półek. Wzięłam kilka opakowań makaronu, ryżu oraz kilka butelek wody mineralnej. Nagle usłyszałam dźwięk tłoczących się garnków. Odwróciłam się do źrodła dźwięku. Ujrzałam mężczyznę. Szybko wyjęłam łuk i wycelowałam w jego stronę.
-Kim jesteś?!-wrzasnęłam.
-Kim ty jesteś?!-krzyknął przestraszony.
Zaczęłam powoli naciągać cięciwę.
-Nie jesteś nimi-dodał po chwili.
-Co?! Skąd wiesz?-spytałam.
-Gdybyś była taka jak oni, dawno byś mnie już zabiła.
-Jesteś człowiekiem..-powiedziałam z niedowierzaniem.
-Tak, brawo-odpowiedział.-Nie przejmuj się, też nikomu nie ufam odkąd oni wyglądają tak jak my-dodał.
-Chloe-powiedziałam wyciągając do niego dłoń.
-Jake-odpowiedziałaby uścisnął mi dłoń.Po chwili rozległ się huk. Ziemia zatrzęsła się.
-Co do....-zaczęłam, lecz mi przerwano.
-Cholera!-krzyknął Jake- Musimy uciekać-powiedziawszy złapał mnie za nadgarstek i pociągnął mnie za sobą.
Biegliśmy tak szybko jak mogliśmy, wiedzieliśmy, że od tego zależy nasze życie. Biegliśmy ulicami miasta, gdzie otoczyła nas ochrona.
-Cholera-rzuciłam.
Jake ominąwszy ochronę pociągnął mnie za sobą. Wbiegaliśmy do ciemnego zaułka. Nie mieliśmy już dokąd biec. Po chwili zaczęliśmy wspinać się ogrodzeniu. Udało się. Po chwili znaleźliśmy się już za ogrodzeniem. Usłyszeliśmy, że kosmici się po nas zbliżają, szybko schowaliśmy się w wysokiej trawie. Obcy nie widząc, ani nie słysząc nas przez jakiś czas, odeszli.
-Co to było?-zapytałam.
-Zwykła kontrola terenów poza miejskich, prawie byliśmy trupami-zażartował.
Skąd wiedziałeś, gdzie są granice miasta i jak do cholery udało ci się oszukać ochronę?-spytałam.
-Po prostu wiem co i jak robić, aby przeżyć. Chodź pokażę ci coś-rzucił, chwytając mnie za nadgarstek.Szliśmy przez ok.godzinę, aż w końcu dotarliśmy do jakiejś głebokiej dziury w ziemi.
-I to chciałeś mi pokazać?-zapytałam wściekła.
-Tak, wskakuj-powiedział.
-Oszalałeś? Nie wskoczę do tej dziury!-krzyknęłam.
-Jak chcesz-rzucił po czym wskoczył do dziury.
-Cholera...-powiedziałam sama do siebie. "Co za idiota" pomyślałam. Po chwili ciszy, wskoczyłam wgłąb otchłani.
Na samym dole była siatka, która zamortyzowała upadek. Ktoś po chwili pociągnął siatkę, pomagając mi tym sposobem wydostanie się z niej. Ujrzałam czyjąś dłoń. Chwyciłam ją. Po chwili znalazłam się już na podłodze. Przed sobą ujrzałam Jake'a, a za nim pewną gromadkę ludzi.
-Witamy w Projekcie!-krzyknął, uśmiechając się do mnie. Następnie reszta osób zaczęła mnie witać.
CZYTASZ
Projekt: samobójcy
Science FictionW końcu na Ziemi zapanował pokój, ludzie zaprzestali wszelkie wojny i skupili się na życiu w pokoju. Każdy darzył każdego szacunkiem i zaufaniem. Politycy przestali okłamywać i oczerniać innych. Świat zaczął powoli stawać się lepszy. Niestety wkrótc...