5. Trening bojowy

30 5 0
                                    

-Wstawaj, wstawaj!-krzyczała Rebecca.
Otworzyłam oczy, zegar wskazywał godzinę 5.00, powróciłam do spania.
-Dobra, nie chciałaś po dobroci, to teraz dopiero się zacznie-powiedziała z powagą w głosie.
Ściągnęła ze mnie pościel i oblała mnie wiadrem lodowatej wody. Wyskoczyłam jak poparzona.
-Co do cholery?!-krzyknęłam.
-Jest 5.05, śniadanie masz o 5.15, trening punkt 5.30-mówiła podręcznikowo.
-Daj mi pospać, miałam ciężki dzień-powiedziałam.
-Ciężki to z pewnością, słuchaj nie zabiłaś ludzi tylko obcych. O-B-C-Y-C-H. Wszystko jest ok, a teraz bierzesz się w garść i idziemy na śniadanie, jestem strasznie głodna, miej litość-mówiła chcąc mnie pocieszyć.
Posłusznie wzięłam się w garść i na czas byłyśmy na stołówce.
-To.... na czym będzie polegał mój dzisiejszy trening?-spytałam.
-Zobaczysz-odpowiedziała dziewczynka.
Po zakończeniu posiłku odniosłam metalową tackę i poszłam w stronę sali treningowej nr.1. Po chwili do pomieszczenia zaprosiła mnie Rebecca. Posłusznie weszłam do środka. Zobaczyłam ciemną salę na środku, której leżał materac oświetlony białym światłem. Domyślałam się ma czym będzie polegać dzisiejszy trening.
-Dzisiejszy trening będzie polegał jedynie na przeszkoleniu ciebie w walce wręcz. Po zakończeniu treningu i zobaczeniu odpowiednich rezultatów przejdziemy do bardziej zaawansowanych szkoleń-oznajmiła dziewczynka.
-Ok. Od czego mam zacząć?-zapytałam.
-Proponuję rozgrzewkę?-powiedziała ironicznie Rebecca.
Zaczęłam się rozgrzewać, od rozciągania, aż po ćwiczenia siłowe. Po chwili usłyszałam chichot. Odwróciłam się i zobaczyłam śmiejącą się trenerkę.
-Twoje pompki wołają o pomstę do nieba-powiedziała przez śmiech.-Nie przejmuj się, po zakończeniu szkolenia będziesz już je robić perfekcyjnie-dodała po chwili.
-Ok-rzuciłam podnosząc się z podłogi.
-Zapraszam na materac-powiedziała.
Posłusznie na niego weszłam. Rebecca wytłumaczyła mi parę technik samoobrony jak i ataku na przeciwnika, po czym zaczęła pokazywać techniki ich wykonywania. Kiedy już wszystko zrozumiałam, przystąpiliśmy do następnego kroku czyli walki.
-Zasady są proste, zejdziesz z materaca punkt dla mnie. Pięć punktów dla mnie i dostajesz łomot. Jeśli natomiast będzie ich mniej, przechodzimy do następnego kroku. Rozumiesz?-rzuciła.
-Tak mi się wydaje-odpowiedziałam.
-No to zaczynamy!-krzyknęła.
Byłam pewna swojej wygranej, w końcu była to tylko mała dziewczynka. Tu się myliłam ta niewinna istotka, była szybka, zwinna i zabójcza. Wypchała mnie z pola walki z jakieś 5 razy. Znaczyło to koniec walki, a zarazem moją klęske.
-Słabo-stwierdziła Rebecca.
-Nie wyglądasz na taką silną-rzuciłam.
-Bo nie jestem-odpowiedziała- po prostu wykorzystałam twoje słabości, a moje zalety. Nie martw się na następny trening rozpiszę tobie wszystko na tablicy i może będą widoczne efekty-dodała po chwili.
Popatrzyłam ma zegar, zbliżała się 12.00.
-Pora na obiad-rzuciła dziewczynka.
-Racja-odpowiedziałam.
Poszłyśmy się przemyć i udałyśmy się na stołówkę. Jedząc nie zamieniłyśmy ani słowa. Po chwili Rebecca mnie szturchnęła.
-Następny trening za godzinę-powiedziawszy wstała od stołu i ruszyła do wyjścia.
Jadłam jeszcze przez kilka minut, po czym wróciłam do pokoju. Na stoliku leżała karteczka od dziewczynki. Przypominała mi, że trening jest o 13.30, miło z jej strony. Popatrzyłam na zegar, wskazówki wskazywały 12.45, miałam jeszcze czterdzieści pięć minut. Postanowiłam udać się do łazienki, aby wziąć prysznic. Gorąca woda koiła moje zimne od potu ciało. Nie pamiętam kiedy ostatnio, mogłam sobie pozwolić na takie luksusy. Po wyjściu ubrałam się odrazu w kombinezon treningowy i ruszyłam na salę. Wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko.

Projekt: samobójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz