4. Siedziba

26 5 0
                                    

-Chodź, muszę cię komuś przedstawić-powiedział Jake, po czym ruszył przed siebie.
Pobiegłam za nim. Byłam częściowo zdezorientowana. Dlaczego mnie tu przyprowadził i co to są za ludzie, jak im się udało ukryć w tej dziurze? Miałam tak wiele pytań, natomiast wiedziałam, że na większość nie dostanę odpowiedzi. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Było strasznie naszpikowane nowoczesną technologią, zresztą jak całe te miejsce. Przed sobą ujrzałam dziewczynę.
-Chloe, to jest Clare, jej brat założył ten projekt.
Raz jeszcze przyjrzałam się kobiecie. Posiadała długie czarne włosy, ciemne niczym noc oczy, a jej ręce pokrywały liczne tatuaże. Miała mocno podkreślone kości policzkowe oraz maluteńki tunel w prawym uchu. Wygladała na trzydziestkę.
-Hej-przywitała się, po czym podała mi dłoń.
-Cześć-odpowiedziałam i uścisnęłam jej    rękę.
-Jake, możesz już iść-rzuciła w stronę chłopaka, który posłusznie odszedł.
Kobieta objęła mnie ręką za kark i zaczęłam oprowadzać mnie po dziurze.

-Nazywamy to siedzibą, jest to nasz dom, a zarazem są to koszary treningowe do walki z obcymi-wytłumaczyła mi.
-Dlaczego Jake mówi, że jest to projekt?-zapytałam.
-Nasza organizacja nazywa się Projekt: samobójcy, szkolimy się, aby w końcu zaatakować najeźdźców i zwyciężyć-odpowiedziała to z zachwytem w głosie.

Już o nic nie pytałam. Rozumiałam dlaczego nie wiedziałam o tej organizacji, była tajna. Nie wiedzieć dlaczego chciałam do niej dołączyć i wybić wszystkich obcych. Razem z kobietą weszłam do pomieszczenia w kształcie kwadratu, jego ściany były metalowe.

-Jesteśmy w symulatorze-oznajmiła Clare- tutaj, jeśli zadecydujesz się z nami zostać, odbędziesz ostateczne szkolenie.

Szłyśmy jeszcze przez kilka godzin. Odwiedziłam kuchnie, przestrzeń multimedialną i zdrowotną oraz sale treningowe.

-I jaka jest twoja decyzja?-zapytała Clare na koniec wycieczki.
-Chcę do was dołączyć-powiedziałam bez namysłu.
-Świetnie, od jutra zaczynasz swoje szkolenie-powiedziawszy gestem przywołała do nas pewną dziewczynę. -To jest Rebecca, będzie twoją instruktorką jak i współlokatorką.

Przywitałam się posłusznie z nieznajomą. Byłam w szoku. Dziewczyna wygladała nie więcej niż na 13 lat. Była niska i szczupła. Miała blond włosy i śnieżną cerę. Jej ręce pokrywały liczne blizny. Jej oczy miały czerwonawy kolor. Byłam zaciekawiona jak to możliwe.

-Na co się gapisz?-zapytała z wyrzutem.
-Na nic-odpowiedziałam zmieszana.
-Na twoim miejscu poszłabym zjeść kolację, bo jutro czeka cię wycisk, lecz najpierw chodź ze mną, pokażę tobie twój pokój, zresztą nasz pokój.

Szłyśmy długim, białym, szklanym korytarzem. Idąc Rebecca mówiła mi wszystkie punkty zasad panujących w tym miejscu. Powiedziała też, że barwa jej oczu została zmodyfikowana przez obcych, którzy chcieli ją zabić. Położyłam łuk i swoją zieloną parkę na łożku, po czym wyszłam z pomieszczenia. Na kolacji moje stosunki z Rebeccą  troszkę się ociepliły. Kiedy już odnosiłam brudną tacę, rozległ się alarm i zaczęło migać czerwone światło. Zapanował chaos, większość pobiegła do swoich kajut, natomiast reszta biegła do wyjścia z siedziby.
-Co się dzieje?-spytałam się dziewczynki.
-Duchowi są blisko naszej kryjówki-oznajmiła.
Dłonią zakrywam usta. Po chwili nie wiedząc dlaczego pobiegłam w stronę wyjścia z dziury. Słyszałam jak za mną krzyczała Rebecca, ale miałam to w tej chwili gdzieś. Biegnąc po schodach zauważyłam kilku poległych. "Chloe co ty do cholery chcesz robić", pytał mnie rozsądek w mojej głowie. Wiedziałam co muszę zrobić. Wybiegłam na zewnątrz i ujrzałam jak ludzie z projektu biją się z duchowymi. Widziałam, że wojownicy za niedługo zostaną rozszarpani przez obcych. Pod swoimi nogami ujrzałam broń wyglądającą na pistolet. Bez zastanowienia chwyciłam ją, wycelowałam i pociągnęłam za spust. Rozległ się cichutki dźwięk wystrzału. Wszyscy wojownicy popatrzyli się w moją stronę. Upadłam na ziemię, widząc jak ciała obcych są dobijane, a następnie zaprowadzanie do dziury. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Wiedziałam, że zrobiłam dobrze, ale miałam wyrzuty sumienia, bo wyglądało to jakbym zabiła człowieka. Podszedł do mnie Jake razem z Clare.
-Jest w szoku-rzuciła kobieta w stronę Jake'a.
Poczułam jak mnie podnoszą na nogi. Bez słowa poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łożku i zasnęłam.

Projekt: samobójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz