Nadal leżałam na łożku szpitalnym. Cały czas zastanawiałam się nad wyrazem, który usłyszałam przed utratą świadomości. Z ostatnich wydarzeń pamiętam tylko oślepiający błysk i rozdzierający czaszkę wrzask. Rozglądałam się po pomieszczeniu, ani żywej duszy. Zerknęłam na zegar, wskazywał on 12.30. Nie wiedziałam jak długo byłam nieprzytomna. Chciałam podnieść się z łóżka, lecz zauważyłam, że jestem do niego przywiązana. "Co do cholery" powiedziałam w myślach. Do pokoju weszła pielęgniarka.
-Witaj słoneczko, piękny dzisiaj mamy dzień!-mówiła przygotowując mi porcję leków.
-Wiesz może ile tutaj leżę?-zapytałam.
-Niech no ja.... Z cztery dni napewno.
Spałam cztery dni, nie sądziłam, że minęło, aż tak dużo czasu.
-Kiedy będę mogła stąd wyjść?-rzuciłam bez zastanowienia.
-Myślę, że za chwileczkę-odpowiedziała przesłodzonym głosikiem.
-Wspaniale-burknęłam pod nosem.
-Co tam brzęczysz?-rzuciła kobieta.
-Nic-szybko odpowiedziałam z nadzieją, że na tym zakończy się nasza rozmowa.
Pielęgniarka dała mi dzienną dawkę leków i odłączyła od kroplówki. Następnie dała kilka porad i instrukcji dotyczące brania leków, po czym odpięła mnie od łóżka. Dała mi jeszcze czyste ubrania i wyszła.Szłam wzdłuż korytarza w stronę mojego pokoju. Po drodze spotkałam dość sporo osób, wszyscy dziwnie mi się przyglądali. Wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Weszłam do łazienki i zerknęłam w lustro. Moim oczom ukazał się przerażający widok. Z pod oczu wiły się niebieskawe żyłki. Usta miałam sine, a we włosach pojawiły się szare pasma. Wiedziałam już, dlaczego wszyscy tak mi się przyglądali. Wyglądałam, jakbym przeżyła uderzenie błyskawicy. Wybiegłam z łazienki. Potknęłam się o Jake'a.
-Właśnie ciebie szukałem, Clare chce z tobą porozmawiać-powiedział.
-Dobrze-rzuciłam krótko.
-Mogę iść z tobą jeśli....-zaczął.
-Nie trzeba, chcę iść sama. Wybacz-przerwałam mu i odeszłam.
Stresowałam się, nie wiedziałam jaki temat chce poruszyć kobieta. Poszłam wzdłuż korytarza, zastanawiając się.Zapukałam do drzwi. Usłyszałam ciche "proszę", po czym otworzyłam drzwi. Clare siedziała na podłodze wiążąc buty.
-Czekałam na ciebie-rzuciła krótko.
-O co chodzi?- spytałam.
-Pamiętasz cokolwiek dnia wypadku?
-Tylko ogłuszający wrzask i oślepiający błysk-odpowiedziałam.
-Okay...-mamrotała pod nosem.
Przez chwilę panowała cisza, po czym Clare wskazała mi dłonią miejsce, gdzie miałam usiąść.
-Posłuchaj-zaczęła.-Przeżyłaś wybuch czujnika..... jako jedyna.
Zamarłam. Zastanawiałam się jak to możliwe.
-Jakim cudem?-zapytałam.
-Też jestem tego ciekawa-oznajmiła.-Pamiętasz co działo się na polowaniu?
Wędrowałam pamięcią do momentu, o który zostałam spytana.
-Nic szczególnego, oprócz tego, że wracając do dziury zauważyłam dziewczynkę w lesie, chciałam jej pomóc, więc ruszyłam w jej kierunku. Potem pamietam tylko jasność i wrzask-powiedziałam.
-Dziewczynka była czujnikiem-oznajmiła mi Clare.
-Co to jest czujnik?-spytałam.
-Kosmici po porwaniu człowieka wszczepiają mu swoją duszę-zaczęła.
-To wiem-rzuciłam bez zastanowienia.
-Czujnik to... efekt uboczny- kontynuowała.- Polega on na tym, że podczas wszczepiania duszy w ciało z mutacją genów bądź z nowotworem, następuje rozczepianie się komórek, co powoduję przemianę organizmu. Niestety ciała po czymś takim nie nadają się do użytku, dlatego są wykorzystywane jako czujniki.
-Boże-rzuciłam bez zastanowienia.
-Działają one tak, że jeśli zobaczą istotę rozmiarów i kształtów człowieka, w ich mózgu zapala się odnośnik, który powoduje wybuch-wytłumaczyła Clare.
-Dlaczego ja to przeżyłam?-zapytałam.
-Jeszcze tego nie wiemy, ale podejrzewamy, że jest w tobie coś niezwykłego.
Na te słowa zaschło mi w gardle, a na twarzy pojawiły się rumieńce.
-Dziękuję za rozmowę-powiedziałam, po czym wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
-Zacznij już trenować, ponieważ za niedługo planujemy pierwsze ataki-rzuciła w moją stronę.
Nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. W mojej głowie wciąż słychać było słowa wypowiedziane przez Clare "jest w tobie coś wyjątkowego". Wiedziałam, że od dzisiaj to, że przeżyłam będzie moim przekleństwem.
CZYTASZ
Projekt: samobójcy
Ciencia FicciónW końcu na Ziemi zapanował pokój, ludzie zaprzestali wszelkie wojny i skupili się na życiu w pokoju. Każdy darzył każdego szacunkiem i zaufaniem. Politycy przestali okłamywać i oczerniać innych. Świat zaczął powoli stawać się lepszy. Niestety wkrótc...