11. Załamanie

16 4 8
                                    

Byłam umówiona z Rebeccą przed wielką salą ćwiczebną. Głowę miałam pełną obaw i lęków. Nie wiedziałam, jak dziewczynka zareaguje na moją obecność. Szłam korytarzem tak jak zazwyczaj, mijając oszklone rośliny, które prawdopodobnie miały nam przypominać dom nad powierzchnią ziemi. Po drodze spotkałam dużo osób, które patrzyły się na mnie, a wręcz pochłaniały wzrokiem. W ich oczach widziałam lęk, szok, zdziwienie oraz mnóstwo pytań, na które nie mogą dostać odpowiedzi. Przyspieszyłam kroku. Czułam się nieswojo. Weszłam do pierwszej lepszej publicznej toalety i zablokowałam do niej wejście. Oparłam się o ścianę, po czym zsunęłam się na podłogę. Dłońmi przeczesałam włosy, odgarniając je z czoła. Związałam je gumką, po czym z moich oczu popłynęły łzy. Byłam słaba i to strasznie. Tyle się wydarzyło, a od przyjęcia mnie do projektu minął zaledwie tydzień. Natomiast od przejęcia Ziemi przez obcych minęły trzy lata. Przez te wszystkie lata radziłam sobie, dawałam radę samotnie przetrwać w lesie. Łzy zaczęły spadać na podłogę. Czułam się bezsilna.  Chciałam rzucić wszystko i najlepiej pójść popełnić samobójstwo. Po chwili użalania się nad sobą przypomniała mi się pewna sytuacja...

Szlam w stronę rzeczki, która przecinała las na dwie różne części. Na swoich plecach miałam przymocowany plecak i prowizoryczny łuk. W dłoni natomiast trzymałam oszczep. Wiedziałam, że w lesie obcy raczej się nie zapuszczą, natomiast miałam nadzieję, że upoluję jakąś sarnę lub dzika na kolację. Ostatnio ciężko było z porządnym posiłkiem, chyba, że wiewiórki i pobliskie ptaki się liczą. Słyszałam szelest liści i czułam powiew powietrza na moim prawym policzku. Byłam na tyle zmęczona, że jak już znalazłam się na miejscu, to padłam na prosto na ziemię porośniętą mchem. Poczułam kojące zimno. Po chwili odpoczynku ściągnęłam plecak z pleców. Odpięłam pierwszą przegródkę w poszukiwaniu termosu. Po kilku sekundach wyciągnęłam go i napełniłam go wodą, lejąc ją przez gazik, żeby ją oczyścić. Usiadłam nad brzegiem strumyka, po czym nachyliłam się, aby     przemyć twarz i dłonie. W tafli wody odbijał się kształt, który mnie zaniepokoił. Szybko poderwałam się do góry. Moim oczom ukazała się starsza pani. Na oko siedemdziesiąt lat. Spoglądała na mnie podejrzliwie, ale jednocześnie opiekuńczo.
- Kim jesteś?- spytałam mierząc w nią z łuku.
- Spokojnie- powiedziała.- Nie zrobię ci krzywdy... jestem taka jak ty.
- Dlaczego mam tobie ufać?
- Dlatego, że gdybym należała do najeźdźców, to nie pozwoliłabym ci zacząć konwersacji.
Argument w pewnym sensie przemówił mi do rozsądku. Rozmawiałam jeszcze ze staruszką przez kilka minut, bądź godzin, po czym ruszyłyśmy w stronę mojego prowizorycznego obozowiska. Dowiedziałam się, że nazywa się Muriel, że ma skończone siedemdziesiąt osiem lat i, że miała wspaniałe życie, aż do czasu najazdu. Szliśmy rozmawiając o rzeczach, które robilibyśmy, gdyby panował pokój. Nagle za nami usłyszałam trzask. Zaniepokoił on mnie na tyle, że zamarłam. Muriel stanęła wraz ze mną, natomiast miała tyle odwagi, że odwróciła się w stronę, skąd wywodził się dźwięk. Nic. Kobieta uspokoiła mnie, po czym ruszyłyśmy w dalszą drogę. Po chwili na drodze stanął nam pewien chłopczyk. Był ubrany tylko w czarny kardigan i t-shirt z t.k.maxx'u.  Chciałam podejść, lecz Muriel zatrzymała mnie dłonią. Chwilę potem młodzieniec wyciągnął broń, która była wycelowana prosto we mnie. Pociągnął za spust. Myślałam, że to już koniec, że zakończę swój żywot. Natomiast przede mną leżała Muriel, która uciskała ranę w klatce piersiowej. Uratowała mnie. Byłam w szoku nie wiedziałam co robić. Popatrzyłam na kobietę. Z jej ust można było wyczytać ciche "Uciekaj". Ruszyłam ile sił w nogach przed siebie, nie zatrzymywałam się. Za mną rozległ się krzyk konającej staruszki. "Trzymaj się Muriel, dasz radę. Będziesz wkrótce bezpieczna" myślałam w duchu.

Kończąc wspomnienia wytarłam łzy papierem toaletowym. Wstałam z podłogi i wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam w kierunku dużej sali ćwiczebnej, gdzie już na mnie czekała Rebecca. "Dam radę Muriel, to dla twojej pamięci", pomyslałam i poszłam przed siebie.

Projekt: samobójcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz