8.

113 18 3
                                    

Siedziałem na lekcji przedsiębiorczości i wsłuchiwałem się w przemowę trenera, który także prowadził lekcje przedsiębiorstwa.
Spojrzałem do książki i nagle wszystko ucichło. Charakterystyczny głos nauczyciela, spowodowany dość częstym krzyczeniem na naszych sportowców. Zabrałem wzrok z podręcznika i przeniosłem go na mężczyznę. Patrzał bezpośrednio na mnie, wyprostowałem się, po chwili zsuwając się po krześle.
- Trenerze...? - żadnej reakcji.
Rozejrzałem się po klasie. Obok mnie siedział mój przyjaciel, przynajmniej tak myślałem, dopóki nie zobaczyłem obcego chłopaka.
Nie znałem tu nikogo. Moja klasa w niewyjaśniony sposób zamieniła się w nieznajomych.
- To jakiś żart? - parsknąłem. - Jest tu jakaś ukryta kamera - z uśmiechem rozejrzałem się po klasie i znów powróciłam na przerażającego trener. - Nie...? To nie żart? - stwierdzałem, ale sam nie byłem pewny. - To ja może wyjdę - cicho szepnąłem i zabrałem moje książki z ławki, omijając nauczyciela, który obserwował każdy mój ruch.
Chyba pomyliłem klasy. Kiedy wychodziłem istniała ciągła cisza.
- Gdzie ja jestem? - usłyszałem delikatny głosik, bardzo dobrze mi znany.
Powoli się odwróciłem. Nauczyciel i uczniowie znikli z klasy a w ostatniej ławce na środku siedziała zaginiona Leila.
Moje serce ze strachu przyśpieszyło. Czułem jak chcę wyskoczyć z mojej klatki piersiowej.
- Boję się... Tu jest tak zimno...!

Dziewczyna była zapłakana i brudna na twarzy. Jej włosy były mokre i poczochrane. Porwane czarne rajstopy i porozrywana blado różowa sukienka, którą miała ubrane przed imprezą. Patrzała przed siebie. Opatulała się rękoma.
- Proszę, nie... Nie zbliżaj się - panicznie zaczęła płakać.
- Leila?
- Nie dotykaj mnie!

Cholera! Zbliżałem się powoli do siedzącej dziewczyny. Zaginiona zaczęła wierzgać się w krześle, złapała się stołu, nabrała powietrza i zaczęła krzyczeć.
Jej krzyk rozsadzał mi głowę, ból był tak duży, że automatycznie zacząłem cofać się z klasy.

- STAAAAATE!! - usłyszałem kilkukrotne dmuchanie w gwizdek.
- CO?! - złapałem się za uszy i krzyknąłem w twarz trenera.
- Skup się! Odpowiedz na pytanie.
- Okej! - zamyśliłem się. - A jakie było?

Trener pokiwał niedowierzająco głową i zszedł ze mnie. Spojrzałem na mojego przyjaciela, który wystraszony patrzał się na mnie. Cassie, która siedziała za Ian'em podała mi chusteczkę, którą od niej odebrałem. Nie wiedziałem po co.
- Przysnąłem - szepnąłem.
- Stary ty nie spałeś... - pokazał palcem na ucho.
Moje palce dotknęły miejsca wskazywanego przez przyjaciela. Poczułem coś mokrego, kiedy zdezorientowany przeniosłem wzrok na moje palce. Zobaczyłem czerwoną substancje.
- Dyl, potrzebujesz iść do pielęgniarki? - zapytała Cassie.
- Nie. Nie, dzięki - słabo się uśmiechnąłem i wytarłem chusteczka krew.

Co wywołało u mnie taki stan? Czemu zacząłem krwawić? Czy halucynacja z udziałem Leili była prawdziwa?
To przez kawę. Na pewno.
Po skończonej lekcji przedsiębiorstwa, pożegnałem się z przyjaciółmi i postanowiłem zerwać się ze szkoły. Resztę dnia miałem spędzić w domu.

- Jane Roe? Wróciłem! - krzyknąłem po wejściu do domu.
Nie dostałem żadnej odpowiedzi zwrotnej od dziewczyny. Pewnie znowu gdzieś zniknęła...
Czekałem na wodę, żeby zrobić sobie kawę. Woda w czajniku bardzo długo się gotowała, może dlatego, bo jest stary i trzeba kupić nowy? Tak, pomyślę nad tym.
W progu kuchni ledwo stanęła Jane, która podpierała się ściany.
- Dylan... - wymruczała.
- Jane Roe! Co się stało? - zmoczyłem czysta szmatkę i pomogłem usiąść Jane na krześle w kuchni. Delikatnie przyłożyłem szmatkę do miejsca na głowie, gdzie trzymała dłoń. - Już dobrze... Jestem z tobą.
- A ty? Dobrze się czujesz?
- Tak...
- Nie wyglądasz - dotknęła dłonią mojego policzka.

Faktycznie czułem się źle. Robiło mi się słabo. Pewnie ze zmęczenia. Wstałem i wyszedłem z kuchni, zatrzymując się na progu. Złapałem się ram przejścia i próbowałem opanować mój wzrok, który zaczął płatać mi figle. Nie widziałem nic, tylko rozmazany obraz. Poczułem jak na moim ramieniu spoczywała drobna dłoń, pod jej lekkim ciężarem osuwam się na kolana. Po sekundach leże na ziemi i patrze w biały sufit, który zaczął czernieć.

Otworzyłem oczy i zdezorientowany podniosłem się do pozycji siedzącej. Byłem w chaosie. Wokół mnie słyszałem krzyki kobiet, a obok mnie znajdowali się ludzie w zasadzonych ciuchach i brudnych od sadzy twarzach.
- Dylan, pomóż!

~†~
Zajrzałeś/aś to proszę zostaw jakiś znak ;) Komentarz lub gwiazdkę lub to i to, będzie świetnie ♥ xx.A

Infinity||D.O.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz