Rozdział 8

586 43 3
                                    

Wsiedliśmy do samochodu. Zapiąłem małej pasy. Po czym poważnym wzrokiem spojrzałem na lidera.

-Ty to wszystko zaplanowałeś?- Szatyn uśmiechnął się szyderczo.

-Tak, podobało ci się?- Wiedziałem, że zrobi coś dziwnego, jak wezmę go ze sobą.

-To nie oto chodzi, co jakby ją to odstraszyło ode mnie?

-Nie prawda, było widać, że jest bardzo szczęśliwa. A właśnie, co tam sami porabialiście?- Jego oczy z zaciekawieniem czekały na streszczenie całego zdarzenia.

-Nie twój interes. Poza tym musimy zabrać Soo Hee do domu. Już i tak jestem martwy u jej mamy.- Zapaliłem silnik i ruszyliśmy. Po drodze słuchaliśmy radia i wesoło śpiewaliśmy. Byłem w cudownym nastroju. Był to jeden z najbardziej udanych dni w moim życiu. Czułem się jakby to była randka, chociaż wiem, że tak nie było.

#xoxo

Wróciliśmy później do dormu niż zazwyczaj. Przy wejściu czekał już Baekhyun i D.O.

-No nareszcie! Od kiedy tak długo przebywa się w przedszkolu.- Zachichotał blondyn.

-Gdyby nie Suho, już dawno bylibyśmy z powrotem.

-No nie jestem pewny. To nie ja romansowałem.- Wybraniał się szatyn.

-Przez kogo to się stało?- Warknąłem żartobliwie.

-Chciałem przyspieszyć pewien proces.

-Jaki proces?- Zapytała nasza trójka jednocześnie.

-Sami się domyślcie.- Lider pokazał nam język.- Dobra muszę gdzieś zadzwonić.- Następnie wyszedł na dwór, przykładając telefon do ucha.

-No to co takiego porabialiście, że tak późno jesteście?- Rozpoczął wywiad najmłodszy z naszej trójki.

-Suho zaproponował spacer i na to przystaliśmy.- Odpowiedziałem bez żadnych sprzeciwów.

-I tyle? Nic dziwnego się nie działo, tak jak przy Kyungsoo?- Odparł zdziwiony Bakuś, a na twarzy młodszego szatyna pojawił się delikatny rumieniec.

-Nic oprócz tego, że nasz kaleka lider utknął na platformie, na placu zabaw.- Chłopacy słysząc to wybuchli śmiechem.

-Co was tak bawi?- Podszedł do nas zaciekawiony Kris.

-Suho.- Wybąkałem.

-Co on znowu zrobił?- Kontynuował chińczyk podnosząc przy tym kąciki ust.

-Utknął na platformie dla dzieci.- Parsknął śmiejący się bez ustanku Byun.

-Co?! Jak się w ogóle tam znalazł?- Oczy złotowłosego prawie wypadły z wrażenia, po czym dołączył do pozostałej dwójki wtórując im swoim donośnym śmiechem.

-Ej chłopaki słyszeliście, co przytrafiło się Suho?- Chińczyk pobiegł do pokoju gościnnego poinformować resztę o wypadku Jun-myeona.

-Dobra chłopaki ja uciekam już spać. Jestem zmęczony, a przecież jutro rano mamy trening, co nie?- Odszedłem do mojego pokoju i bez sił padłem na łóżko. Nadal nie mogłem się uspokoić po dzisiejszym popołudniu. Utkwiłem w momentach, w których wyglądała najpiękniej. Czyli wtedy kiedy się rumieniła, to chyba dobry znak. Mam nadzieje, że nie zrobiłem niczego głupiego przy niej. No dobra na większego idiotę niż Suho nie wyszedłbym, ale to mnie wcale nie pociesza. Zamyślony nawet nie pamiętałem, kiedy przymknąłem oczy i zapadłem w głęboki sen.

#xoxo

Przebudziłem się o drugiej w nocy. Poczułem straszne pragnienie picia, więc po cichutku poczłapałem do kuchni. Tam otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej butelkę wody. W bardzo szybkim tempie wydoiłem całą butlę. Wyrzuciłem pusty plastik do kosza. Zastanawiałem się, czy dalej iść spać. Nie czułem zmęczenia więc nie widziałem potrzeby snu na trzy godziny. Postanowiłem wyjść się trochę przewietrzyć. Ubrałem grubą bluzę na siebie i jordany na stopy. Nie zauważalnie wyszedłem przed mieszkanie. Usiadłem na schodach i spojrzałem na niebo. Było piękne. Pełne świecących gwiazd. Wolałbym być nimi niż gwiazdą w show biznesie, jednak jestem dla fanów, którzy potrafią czasem wesprzeć oraz dla muzyki, którą kocham tworzyć. Choć chciałbym dla jednej osoby być zwykłym Park Chanyeolem. Chciałbym by ona jedyna postrzegała mnie za to jakiego mnie zna, czyli za mój charakter. Teraz jak o tym myślę to jest pierwszy raz, kiedy postrzegam kogoś w taki sposób jak Ho. Nie mam na myśli tu, że się nigdy nie zakochałem, ale na pewno nie na tyle, by myśleć, że dla tej osoby potrafiłbym odejść z zespołu. Dobra Chanyeol, ogarnij się. Nie możesz nikogo zawieść. Nie możesz zostawić chłopaków i fanów! Dla Ho będę poświęcać swoje dni odpoczynku, bo tylko wtedy będę mieć najwięcej czasu.

Wyrzuciłem wszystkie myśli i skupiłem się z powrotem na gwieździstym niebie. Z czasem moje powieki zaczęły opadać, aż straciłem nad nimi kontrolę i zasnąłem.

#xoxo

-Hej! Channi! Wstawaj!- Czułem jak ktoś bardzo mocno szturcha mnie w ramię.

-Już, jeszcze chwilę...- Mruknąłem pod nosem, chcąc wtulić się w kołdrę, której mi jakimś cudem zabrakło.

-Gdzie jest moje nakrycie?- Wymamrotałem powoli otwierając oczy.

-Jakbyś zauważył to nie jesteś w łóżku.- Poznałem nagle ten głos. To był Suho... Otwarłem szerzej oczy by zorientować się gdzie jestem. Znajdowałem się nadal na schodach. Szlag by to, na dodatek było strasznie zimno. Był ranek co też niezbyt dobrze znaczyło, bo za niedługo powinien być trening. Pośpiesznie wstałem. Wleciałem do środka budynku i miałem kierować się do mojego pokoju. Zatrzymała mnie przed tym czyjaś dłoń.

-A ty dokąd?- Zapytał się mnie starszy, ciągnąc mnie do kuchni. Posadził mnie na krześlę, po czym lewą dłonią dotknął mojego czoła, a prawą swojego.

-C..co ty robisz?- Wybąkałem zirytowany.

-Sprawdzam gorączkę. Jesteś rozpalony. Zaraz sprawdzę ci temperaturę.- Szatyn użył małe urządzenie, przyłożył mi je do głowy, kliknął przycisk, po czym spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.

-Co tak patrzysz? Nie mamy czasu! Musimy się ubrać na trening.- Chciałem wstać, lecz lider mnie powstrzymał.

-Ty nie idziesz.- Odparł poważnym tonem z twarzą jak skała.

-Czemu?- Spojrzałem na niego z lekkim zdziwieniem.

-Słyszysz co do ciebie mówię? Masz gorączkę! 39 stopni! Nie będę narażał twojego zdrowia. Nie ma opcji, zostajesz w domu.- Przełknąłem głośno ślinę.

-Ale..- Nawet nie mogłem dokończyć.

-Pogadam z menadżerem, nie ma innego wyjścia, bo w takim stanie to możesz nam nawet paść.- Starszy wyjął telefon z kieszeni. -Idę zadzwonić po kogoś kto by się tobą zaopiekował.- Dodał wybierając numer.

-Nie potrzebuje niańki! Ile ja mam lat? 5?- Warknąłem.

-Tak, bo inaczej nie spałbyś na dworze. Koniec kropka. Marsz do łóżka!- Rozkazał mi Suho. Nie miałem jak mu się sprzeciwić. Posłusznie wróciłem do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i schowałam pod kołdrą.

-Hej, jeszcze zanim pójdę... Jak usłyszysz dzwonek do drzwi to idź je otwórz, okej?- Dodał Suho przed wyjściem. Następnie znikając za drzwiami.

Ciekawe kto przyjedzie się mną opiekować... Mam nadzieję, że nie będzie to żadna starsza pani. Prawda jest taka, że sam dałbym radę tylko lider mi nie wierzy. No cóż pozostaje mi tylko czekać...


Jeszcze raz zapraszam na mojego bloga, który zwiera także nowe opowiadanie :D 

http://opowiadaniakpopprostozserca.blogspot.com

Robię także okładki na zamówienie!!!! *o* 

Robię także okładki na zamówienie!!!! *o* 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Miłość prosto z przedszkola! [Exo] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz