Perspektywa Janka:
Głośne walenie w drzwi od mojego hotelowego pokoju sprawiło, że niechętnie podniosłem się z fotela znajdującego się blisko łóżka. Spojrzałem przelotnie w stronę śpiącej Ani, mając nadzieję, że dźwięk rozchodzący się po pokoju nie przerwie jej spokojnego snu. Nacisnąłem na klamkę, otwierając leniwie drzwi.
- Gdzie moja narzeczona? - zbulwersowany Alan naparł mocno na drzwi, sprawiając tym, że zrobiłem krok do tyłu.
- Śpi - mruknąłem od niechcenia.
- To nie ma do tego swojego pokoju? - przecisnął się między drzwiami, a mną wchodząc w głąb pomieszczenia, zataczając się przy tym lekko.
- Widocznie tu jest jej lepiej - warknąłem, łapiąc go za ramię nim zdążył dojść do łóżka.
- Zamknij mordę, ma wstać i już - próbował się wyszarpać z mojego uścisku, ale prawda była taka, że nie miał ze mną szans.
Złapałem w rękę materiał jego koszulki, ściskając mocno, by chwilę potem wyciągnąć go na hotelowy korytarz.
- Pierdoli mnie to czego ty chcesz - rzuciłem, popychając go w stronę jego pokoju.
Brunet zatoczył się niespokojnie, podpierając lewą ręką ściany. Pochylił się do przodu, mrugając nieprzytomnie oczami, tak jakby próbował odzyskać zmysły.
- Myślisz pedale, że możesz traktować ją jak swoją własność? - ocknął się, idąc znowu w moją stronę.
Uniosłem brwi do góry, krzyżując ręce na piersi.
- Tak.
- Ile zapłaciłeś? - spytał, stając ze mną twarzą w twarz.
- Słucham? - patrzyłem na niego z góry, bo mimo wszystko byłem od niego wyższy.
- Od ciebie też brała pieniądze w klubie?
Zmarszczyłem brwi nie potrafiąc zrozumieć co próbuje mi przekazać. To, że jest zalany w trzy dupy wcale nie pomaga w nawiązaniu kontaktu.
- O czym ty do kurwy nędzy mówisz?
Brunet wyciągnął rękę do przodu, łapiąc w nią moją bluzkę tak jak ja zrobiłem wcześniej z nim. Roześmiałem się cicho jednym ruchem przypierając go do ściany.
- Wyrzuciłem kupę hajsu by widzieć jak kręci dupą - roześmiał się nieprzytomnie, próbując odciągnąć od siebie moje ramie.
Zacisnąłem szczękę, popychając go w stronę jego pokoju idąc zaraz za nim.
- Daj kartę - fuknąłem, patrząc na niego drętwo.
Alan stał w miejscu patrząc tępo na drzwi przed sobą.
- Ja pierdole - mruknąłem pod nosem, zaczynając grzebać w kieszeniach spodni chłopaka, wyciągając z nich kartę do pokoju.
Przesunąłem nią po czytniku, następnie prowadząc bruneta prosto do jego łóżka. Nie czekając na jakąkolwiek reakcje z jego strony ponownie wyszedłem na hol, wsuwając kartę w tylną kieszeń swoich spodni.
~ Rano ~
Perspektywa Ani:
Podniosłam się z łóżka, wzdychając ciężko. Rozejrzałam się na boki w celu odnalezienia wzrokiem Janka, którego o dziwo nigdzie nie było. Spojrzałam na zegarek łapiąc się za głowę. Alan pewnie dawno wrócił do pokoju i będzie nieźle wkurwiony, że mnie tam jeszcze nie ma.
Podbiegłam do drzwi, otwierając je szybko. Kiedy miałam zrobić kolejny krok stanęłam jak wryta widząc Janka opartego o ścianę po drugiej stronie. Jego kaptur był tak mocno naciągnięty, że przysłaniał połowę twarzy.
CZYTASZ
You are my strength
Fiksi PenggemarJest to druga część opowiadania - You saved my life "- Nie chcę zachowywać się jak twój wróg. Nie chce też udawać, że cię nie znam, bo tak się nie da, okej? - zaczął, patrząc na mnie z góry - Nikt nie musi nic wiedzieć, po prostu... zachowujmy się...