Rozdział 21

4.3K 405 153
                                    

- Mogłaś powiedzieć, że nie chcesz, ze mną spać w jednym łóżku i nie byłoby problemu.

- Jedyną osobą, która ma z tym problem, jesteś ty - wywróciłam oczami, oddając mu jego bluzkę, którą pożyczył mi wczoraj wieczorem, bo moja była już całkowicie sucha.

- Bo nie widzi mi się spanie w tym małym fotelu.

- Dlatego to ja tam spałam.

Jeśli myślał, że po tym wszystkim tak normalnie pójdę spać z nim w jednym łóżku, to się przeliczył. Dobrze wiem jak to jest podczas snu, a nie chciałam obudzić się w jakiejś pozycji, która pozwoliłaby mu na jeszcze więcej.

Już nie jestem tą samą Anią co kiedyś. Ta cała sprawa z jego zniknięciem, więzieniem nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy. Nie uważam, że Janek jest złym człowiekiem, który ma ciągle niedobre zamiary, ale nie pozwolę, by znowu zagrał na moich uczuciach.

- Wystarczy, że wyciągniesz moje walizki z samochodu, a dalej poradzę sobie sama.

Nałożyłam na swój nos okulary przeciwsłoneczne, kiedy wyszłam z hotelu. Po wczorajszej ulewie nie było nawet śladu. Mocne promienie słoneczne od razu weszły w bliski kontakt z moją skórą, ogrzewając ją.

- I tak jadę w tamtą stronę, więc cię odwiozę.

Kiwnęłam głową, nie mając zamiaru się upierać. Wsiadłam do samochodu i oparłam ramię o szybę, ale chwilę później musiałam znowu się wyprostować, bo zsunęła się do dołu, jednocześnie z rozsuwanym dachem. Dzisiejsza jazda będzie o wiele bardziej przyjemna niż wczorajsza, bo nie ma wiatru. Powietrze kompletnie stoi w miejscu, co daje uczucie jeszcze większego upału.

Pół nocy nastawiałam się psychicznie na rozmowę z Bartkiem. Nie chciałam mu o niczym mówić, ale teraz nie mam żadnego wyjścia. Nie mam serca go dalej okłamywać, dlatego wszystko mu dzisiaj wyjaśnię. Zacisnę zęby i jakoś zniosę jego złość na mnie.

- Dziękuję - mruknęłam cicho, biorąc do ręki drugą walizkę.

- Pomogę ci je wnieść na górę.

- W hotelu są windy. Dam sobie radę Janek - westchnęłam, odwracając się na pięcie.

- Możemy porozmawiać? - zawołał za mną, zanim weszłam do budynku.

- Już rozmawialiśmy i miałam nadzieję, że wszystko zrozumiałeś - ponownie stanęłam do niego przodem.

- Nie chcę rozumieć tego co do mnie mówisz - pokręcił głową, stając naprzeciwko mnie.

- Już tyle razy przekonaliśmy się o tym, że nie potrafimy ze sobą być, więc po co robić to kolejny raz?

- Bez siebie też nie dajemy rady.

- Spędziłam bez ciebie rok.

- I jak było?

Odwróciłam głowę w inną stronę, nie odpowiadając. Dobrze wie jak było. Ale to nie ma dla mnie teraz znaczenia.

- Po prostu o mnie zapomnij, dobrze?

- Nie umiem.

- Znajdź sobie kogoś... kogoś kto cię doceni.

- Nie chcę tego robić na twoich oczach.

- Wystaw mnie na próbę.

Janek zsunął moje okulary z nosa, by móc spojrzeć w moje oczy. Stałam, twardo wpatrując się w jego twarz.

- Nie pamiętasz jak skończyła się nasza próba na Teneryfie? - zaśmiał się, wsuwając rękę w kieszeń swoich spodenek.

- Więc czego ode mnie oczekujesz?

You are my strengthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz