***7***

15.9K 819 26
                                    

Przepraszam za błędy.

Miłego czytania :)


       Pierwsze dni po wyjściu od lekarza były bardzo męczące. Gorączka wciąż pojawiała się zbyt często. Milton siedział przy mnie całą noc. Zmieniał okłady i pilnował, abym brała leki. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, nie dość, że nie zmrużył oka, to opiekował się cały dzień Lucasem. Trzeba przyznać, że zapunktował. Przez Całe dwa tygodnie starał się nie odstępować mnie na krok. Czasem doprowadzał mnie tym do szału.

       Czuje się już o wiele lepiej, antybiotyki skończyłam brać już dwa dni temu, lecz Milton dalej zajmował się mną, jakbym była wciąż chora. No na Boga nawet nie mogłam wyjść się przewietrzyć! Brakowało mi Świerzego powietrza, zaczynałam się już dusić w domu. Gdy pewnego dnia przyłapał mnie na tym, jak siedziałam przy otwartym oknie przykryta kocem, myślałam, że zabije wszystkie okna gwoźdźmi. Czasem wywoływało to u mnie wybuchy śmiechu, a czasem gotowałam się ze wściekłości.

      Przez ten czas nocował u nas na kanapie, opiekował się Lucasem i mną. Mały mikrus był wniebowzięty. Spędzał całe dnie z kochającym Tatą, który spełniał jego najmniejszą zachciankę. Między zabawą z synem i opieką nade mną pracował w kuchni przy laptopie. W pracy wziął wolne na tyle, jak to było możliwe, jeśli musiał jechać do sądu dzwonił po Nicolasa, który był trochę bardziej wyrozumiały. Dogadywali się świetnie, co bardzo mnie cieszyło, a jednocześnie wnerwiało. Nicolas trzymał jego stronę w każdej sprawie. Doprowadzało mnie to do szaleństwa, zmuszali mnie do jedzenia, picia ekologicznych soków oraz drzemki w dzień. Miałam wtedy ochote udusić ich gołymi rękoma. Dochodziło do tego jeszcze poparcie Alana. Trzech mężczyzn, którzy zmuszali mnie do czegoś, czego nie chciałam.
Relacje pomiędzy moim bratem a Miltonem były wręcz idealne. Siedzą teraz w kuchni, piją kawę i rozmawiają o samochodach. Usiadłam obok Miltona, wzięłam jego laptopa i weszłam na internetową stronę sklepu spożywczego. Złożyłam spore zamówienie i podniosłam wzrok na moich towarzyszy. Obaj wpatrywali się we mnie, szepcząc coś do siebie.

- Co? - spytałam z nutką irytacji.
- Nic. - odpowiedzieli jednocześnie. To wszystko staje się coraz dziwniejsze.
- Co wy knujecie?-Spytałam.

-Dziś zabieram Lucasa do siebie na noc. Liv strasznie się za nim stęskniła.- Powiedział Alan, dźgając Miltona, łokciem w żebra.

-Skąd ta pewność, że się na to zgodzę? Może mam inne plany.

-Owszem mamy inne plany, dzisiaj zabieram Cię na randkę.- mówiąc to, zabawnie poruszył brwiami, ja natomiast odchyliłam się do tylu krzyżując ręce na piersi.

-Randkę? Skąd ta pewność, że mam na nią ochotę? - prawda była taka, że mam wielką ochotę spędzić z nim trochę czasu sam na sam.

- Widzę to w Twoich oczach. Chcesz tego, a poza tym obiecałem Ci kino i kolacje. Wychodzimy o 19:00.
- Dobra masz mnie. - Westchnęłam teatralne, wychodząc z kuchni.

Lucas pojechał wraz z Alanem do jego domu.

        Zostałam sama z Nigelem. Nasypałam mu karmy do miski i nalałam mu wody. Do randki z Miltonem zostało mi nieco ponad półtorej godziny. Zebrałam się w końcu w sobie i weszłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic, wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Zaczęłam robić makijaż, szukając szminki w szafce na kosmetyki, znalazłam mój kolczyk do języka. Tak długo go szukałam i nie mogłam znaleźć. Umyłam go i odkaziłam. Ciekawe czy dziurka w języku nie zarosła mi, w końcu nie nosiłam kolczyka od ponad pół roku. Jak się okazało, nie miałam dużego problemu z włożeniem go. Odzwyczaiłam się od noszenia go i dlatego dziwnie się z nim czułam. Włożyłam sukienkę, po czym poszłam po buty. Zerknęłam na zegarek, jest już po dziewiętnastej, a Miltona wciąż nie ma. Wzięłam ze stolika telefon, mam trzy nieodebrane połączenia i jedną wiadomość.

Zdobyć Cię na nowo.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz