Rozdział dziewietnasty

230 24 3
                                    

Lydię obudziło jak zwykle wrzucenie do wody. Zimnej wody. Takie pobudki organizowali im senshi, którzy za każdym razem byli trochę pijani, więc tym "zabawom" akompaniował śmiech.
- Nigdy im się to nie znudzi? - spytała i zdziwiła się, kiedy znajomy głos udzielił jej odpowiedzi
- Raczej nie. - obejrzała się. Za nią siedziała Raven, myjąc twarz z mocnego makijażu.
- Skoro obie mamy głowę na karku, to spróbujmy się trochę dowiedzieć i prysnąć stąd. - uznała, wyżymając kimono. Lydia potaknęła. Miała serdecznie dosyć siedzienia tu, udając milutką i nieśmiałą panienkę.
- A swoją drogą, to jak się tu znalazłaś? - spytały jednocześnie.
- Może ja zacznę. - powiedziała Lydia, wychodząc z wody - Kilka dni temu skirl uznał, że powinniśmy zmienić olinowanie. W czasie kiedy chłopcy się tym zajmowali, ja poszłam do tego lasu, by trochę popolować, ale oczywiście musiałam natrafić na jednego z tych bezmózgów, więc złapali mnie i teraz sobie siedzę tu z kilkoma idiotkami z twojego kraju. Koniec historii. A ty? - skończywszy spojrzała na przyjaciółkę.
- Postanowiłam se, że obronię cesarza, ale oczywiście oberwałam za to w głowę. - uśmiechnęła się kpiąco - Więc na zadzie końskim wzięli mnie z jakiegoś powodu tu.... - nie dane było Raven dokończyć, gdyż dowódca złapał ją za włosy i zaciągnął do "centrum dowodzenia", czyli brudnawego namiotu.
- Posprzątaj tu, a potem wracaj do kuchni gotować strawę. - warknął i odwrócił się na pięcie i odszedł. Rav rozejrzała się po wnętrzu. Na całym biurku piętrzyły się stosy papierzysk. Jak dobrze, że dam radę to przeczytać, pomyślała i zatopiła się w lekturze, przy okazji układając te pisma w zgrabne kupki. Jeden list szczególnie przykuł jej uwagę. Brzmiał on następująco:
Panie Madaro,
Mamy Shigieru i kilka egzotycznych propozycji na żonę. Prosimy przyjechać do naszej kryjówki. Na uczcie na pańską cześć dokonamy egzekucji "cesarzyka".
Sługa uniżony, Miso
Madara był najwyższym dowódcą zbrojnym. Wyżej od niego stał tylko cesarz.
No to świetnie. Kto jeszcze?! Arisaka?! Myślała Raven, kładąc list na biurko. Muszę z Lydią i cesarzem uciec jak najszybciej, inaczej będzie niewesoło., stwierdziła i instynktownie spojrzała za siebie. Strzała siedziała obok wejścia, patrząc na swoją panią. Podeszła do niej i zaczęła się łasić, natomiast jej pani pogłaskała ją i na świstku kartki napisała:
Maddy, nic nam nie jest. Niestety nie mogę powiedzieć gdzie jestem, bo w czasie drogi byłam nieprzytomna. Całą sprawą kieruje Madara. Pozdrawiam Willa i Halta. Nie martwcie się, dam radę.
Raven
- A przynajmniej mam nadzieję. - westchnęła i przywiązała liścik do obroży Strzały - Strzała, do Maddy. Uważaj na siebie. - kotka czmychnęłą pod namiotem i zniknęła w krzakach, a jej właścicielka poszła do kuchni.

ZwiadowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz