13.Niemożliwe

10.7K 582 32
                                    

Obudził mnie czyiś śmiech. Nie zwracając na niego uwagi jęknęłam i jeszcze bardziej się wtuliłam w poduszkę. Oczy same się kleiły a oddech zwalniał. Sen, ciepło i...

-Cholera jasna!-krzyknęłam i szybko się podniosłam z łóżka. Cała mokra spojrzałam na Leona,  który trzymał szklankę śmiejąc się. Chwyciłam poduszkę i rzuciłam w niego. Dostał w brzuch ale nie zwracał na to uwagi. Jeszcze bardziej wkurzona rzuciłam się na niego z wyciągniętymi rękami. Leo dostrzegł to, wiec szybko uciekł w inna stronę, a ja upadłam na podłogę, mocno się przy tym obijając. Ignorując ból wstałam i pokazałam Leonowi środkowy palec.

-No no nawet bym się ucieszył na widok tego palca gdybym nie wiedział ze se dopiero co sobie nim w nosie grzebałaś.

Co?! Z kim ja się przyjaźnie?!

-Leo, ty obrzydliwcze! Wyjdź stąd bo ci zaraz tym palcem oko wydłubię!-krzyknęłam do chłopaka, po czym szczelnie zamknęłam się w łazience. Spojrzałam na zegarek. Była 6.00 rano! O tej godzinie to ja jeszcze sobie słodko spie. No co za głupek. Po chwili stwierdziłam że nie ma już nad czym się użalać, więc zajęłam się poranną toaletą.
Po 30 minutach wyszłam już z łazienki uczesana, wykąpana i umalowana. Zabrakło tylko jeszcze ubrań. Ruszyłam w stronę szafy równocześnie zastanawiając się gdzie jest ten głupek zwany Leo. Otworzyłam szafę i zaczęłam ją przeglądać. Wzięłam czarne spodnie i białą bluzkę. Wyciągałam prawą rękę po bluzę kiedy nagle ktoś mnie za nią złapał ciągnąc w głąb szafy. Przestraszyłam się nie na żarty. Zaczęłam się wyrywać ale nic to nie dało, zostałam wciągnięta. Wzięłam pierwszą  lepszą rzecz do obrony i wsadziłam napastnikowi na głowę. Okazało się że to moje majtki, ale nie przejmowałam się tym. Szybko wyszłam z szafy i rzuciłam się na telefon, aby po chwili zrobić zdjęcie Leonowi w moich czerwonych majteczkach w serduszka. Miał przy tym tak śmieszną i zdezorientowaną minę, że zaczęłam się śmiać głośno na cały pokój. Dobrze że zrobiłam zdjęcie. Leo też zaczął się śmiać, ale po chwili wydusił:

-Dobra dziewczynko, czas iść do szkoły. Ubieraj się. Go go go!

Nadal się śmiejąc wstałam i ruszyłam z ciuchami aby się przebrać w łazience. Po chwili wyszłam stamtąd zastając Leona uśmiechającego się do majtek. Delikatnie się uśmiechnęłam i spytałam:

-Idziemy panie galotku?

Leo nie odpowiadał. Zmartwiłam się trochę że go uraziłam, ale po chwili uśmiechnął się szeroko i zapytał:

-Mogę zatrzymać te majtki?

To pytanie trochę mnie zdziwiło, ale po chwili odpowiedziałam mu z uśmiechem:

-Jasne, tylko ich nie obsraj.

Chłopak uśmiechnął się promiennie i wstał mówiąc:

-Nie bój się będą pod dobrą  opieką. A teraz schodź na dół. Raz dwa trzy. Czas do szkoły.

Razem zeszliśmy do kuchni przepychając się. Potem szybko zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do szkoły. Lekcje minęły szybko jak z bicza strzelił. Dziś w ogóle nie widziałam w szkole Alexa. Nie żebym się tym przejmowała czy coś. Przecież nie obchodzi mnie co się z nim dzieje. Mam go gdzieś.
A mimo to dalej przeszukiwałam go w tłumie.
Ciekawe czemu go nie ma? Jutro trening, oby się nie rozchorował czy coś, bo drużyna na tym straci.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos Lily, która machała mi ręka przed twarzą.

-Halo! Ziemia do Sophie! Ogarnij się dziewczyno bo zaraz tą szyje tak wyciągniesz że ci się wydłuży i będziesz wyglądać jak żyrafa.

-Hahaha, bardzo śmieszne, szukałam tylko... Leona.

Dziewczyna zrobiła zdziwiona minę.

-Leona? Sophie, podejrzewam zakochanie.

-Ty podejrzewasz zakochanie nawet u hieny i lwa, wiec mi tu nic nie mów.

Teraz z kolei się oburzyła mówiąc:

-Obydwie wiemy że jestem w tym świetna...

-Tak, jak stwierdziłaś że mogę chodzić z kuzynem...

-To nie ma...

-Jak i z Alice, dopóki nie odkryłaś że to dziewczyna.

-Wyglądała jak chłopak!

-Kochana, sprawy miłości zostaw mnie.

Postałam jej całusa w powietrzu. Dziewczyna oburzona prychnęła. Ja zaśmiałam się po czym powiedziałam:

-Dobra panie specu od miłości musimy pogadać.

-Jak sobie chcesz- rzuciła dalej obrażona Lily na co się jeszcze głośniej zaśmiałam. Wsiadłyśmy do samochodu, a ja zaczęłam opowiadać.

-No wiec wszystko zaczęło się od...

***

Padłam zmęczona na łóżko, wspominając cały dzień z Lily. Byłyśmy wszędzie. Podczas kiedy ja opowiadałam ona słuchała uważnie równocześnie oglądając wystawy. Oczywiście nie obyło się od znaczących spojrzeń i zapewnień ze Alex na mnie leci. Dziewczyna była pewna tego co mówi i nawet zaczęła wymyślać jakieś bzdurne historyjki. Śmiałam się z nią ale w końcu zasugerowałam ze po prostu był miły. Dziewczyna na to tylko wywróciła oczami i dalej prawiła te swoje mądrości.
Teraz, leżąc na łóżku zastanawiałam się nad słowami dziewczyny. Stwierdziłam jednak że wszystkie jej wcześniejsze podejrzenia nie były trafne, wiec teraz nie ma się czym przejmować.
Bo przecież to nie może być możliwe, co nie?


NIGDY SIĘ NIE PODDAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz