27. Keeper

8.4K 482 38
                                    

-I wtedy ona po prostu go ugryzła...-powiedział Leon zaśmiewając się z mojego zachowania podczas meczu.

-Hej, on się na mnie rzucił.- rzekłam z udawanym oburzeniem.

Leon spojrzał na mnie z rozbawieniem, ale nic nie odpowiedział, ponieważ wrócił do ożywionej rozmowy z Lily na temat meczu.

Śmiejąc się sięgnęłam po szklankę z alkoholem i wróciłam do wcześniejszych rozmyślań.

Dziś wieczorem cała drużyna i Lily(wyjątkowo bez chłopaka) postanowiła świętować zwycięstwo. Był to już nasz drugi wygrany mecz, z którego byliśmy bardzo dumni. Co prawda nie był tak trudny jak pierwszy, ale nie zmienia to jednak faktu że bardzo cieszyliśmy się z zwycięstwa.

Cała drużyna wspaniale współpracowała dzięki czemu tworzyliśmy naprawdę zgrany zespół. Nawet Alex i Leon zakopali topór wojenny, i już nie spoglądali na siebie groźnie rzucając złośliwe uwagi.

U mnie nie było inaczej.

Z Alexem grało mi się świetnie. Byliśmy zagrana parą, która jak określił nasz trener jest "duetem śmierci".

Zaśmiałam się pod nosem na to wspomnienie przez co zwróciłam na siebie uwagę siedzącej obok dziewczyny.

-A mówią że to ja oszalałam.-powiedziała drwiąco przewracając oczami.

Spojrzałam na nią z mieszaniną zdezorientowania i wściekłości. Obok mnie siedziała dziewczyna z rozmazanym makijażem i roztrzepanymi ciemnymi włosami. Miała na sobie czarny gorset  i granatową spódnice. W wardze miała kolczyk.

Dziewczyna widząc że się jej przyglądam rozciągnęła usta w drwiącym uśmiechu.

-Dziwnie się na mnie patrzysz, pomyślałabym że jesteś lesba, ale myślę że po prostu dziwi cię mój wygląd.- powiedziała obserwując z wyraźną ciekawością moją reakcje.-Zresztą nie ty jedna. Jest wielu ludzi co oceniają innych tylko po wyglądzie.- dokończyła wyjmując papierosy z torebki.

-Nie wiesz co myślę.-zaprzeczyłam oburzona.

-Widzę co myślisz.- odpowiedziała natychmiast brunetka.

Chciałam coś powiedzieć, ale dziewczyna mnie wyprzedziła.

-Oh ludzie, biedne stworzenia, tak mało dają, a ile oczekują.-westchnęła zawiedziona obracając w ręku papierosy.

Spojrzałam na nią zdziwiona.

-Nie dziw się, każdy z nas ma kawałek swojej historii. Na zewnątrz wydaje się że jesteśmy nikim, lecz prawda jest taka że jesteśmy zupełnie inni niż myślicie.-powiedziała patrząc na mnie kątem oka, po czym wyciągnęła zapalniczkę, aby zapalić papierosa.

-Co masz na myśli?- spytałam przyglądając się jej badawczo.

Dziewczyna zamknęła oczy i mocno się zaciągnęła, wyginając przy tym usta w uśmiechu.

Po chwili wyciągnęła papierosa z ust przenosząc  wzrok z powrotem na mnie.

-Widzisz tego gościa przy barze?-wskazała na grubego i ponurego mężczyznę, który siedział samotnie z dwoma kieliszkami wódki na małym krześle. Kiwnęłam głową odpowiadając na jej pytanie na co znów się uśmiechnęła.-Pewnie zastanawiasz się po co mu dwa kieliszki. Powiem ci. Cztery lata temu zmarł jego najlepszy przyjaciel. Każdego dnia przychodzili do tego baru pogadać. Pewnego dnia jego kumpel miał atak serca. Stary nie mógł się z tym pogodzić. Od tamtej pory siedzi tu, z kolejką dla kumpla, który już nigdy nie wróci.-rzekła trzymając miedzy palcami papieros i patrząc na mężczyznę nieobecnym wzrokiem.

Zapanowała między nami cisza, lecz po chwili brunetka ją przerwała.

-Najlepsze jest to że po tym wszystkim co przeżył nie dostał nawet odrobiny współczucia, ludzie z niego drwili widząc jak się męczy. Nie raz słyszałam żarty na jego temat.- westchnęła.-No ale cóż zrobić, ludzie to mendy i tyle.- powiedziała i wzruszyła obojętnie ramionami.

Przeniosła spojrzenie na blat stołu milcząc. Wpatrywałam się w nią uważnie. Zakrywała się pod zimną osłoną, ale wiedziałam że gdzieś tam w środku jest bardzo zraniona i nieszczęśliwa. Opowiada historię mężczyzny, a pewnie sama wiele przeżyła. Zrobiło mi się jej żal. Nie miała nikogo, nawet osoby która chociaż chciałby ją wysłuchać.  Była bardzo samotna.

Nie chciałam aby tak pozostało.

-A twoja historia?- spytałam lekko się uśmiechając.

Dziewczyna podniosła wzrok zdziwiona, lecz po chwili się otrząsnęła.

Schowała papierosy i patrząc na mnie powiedziała:

-Jest nieważna. Co było to było. Pisze nowe rozdziały.

-Czym? Zranionym sercem i papierosami?-spytałam retorycznie.

Jej oczy zapłonęły gniewem.

-A po co ci to wiedzieć? To nie twoja sprawa. Jesteś dla mnie nikim.

-Może będę mogła ci pomóc...-zasugerowałam, lecz brunetka mi przerwała.

-Nikt nie może mi pomóc.-oznajmiła dobitnie, przez co zapadła cisza.

Przez kilka chwil tylko siedziałyśmy w milczeniu, kiedy nagle dziewczyna odezwała się.

-To wszystko przez chłopaka-powiedziała, a ja zauważyłam że głos jej się lekko załamał.

-Zranił cię?-spytałam cicho, na co ciemnowłosa się uśmiechnęła.

-Nie to zdecydowanie nie jego wina, powiedziałabym że to jego brat zawinił.-oznajmiła z goryczą.

-Jak to?

-Był Sylwester. Razem z moim chłopakiem i jego bratem  Keeperem wracaliśmy do domu. Byliśmy najebani w trzy dupy. Oczywiście oprócz Keepera. Prowadził auto. Nagle zza drzewa wyskoczył jeleń no i Keeper gwałtownie skręcił. Wpadliśmy w drzewo. Ja i Keeper ledwo uszliśmy z życiem, ale mój chłopak...-załamał jej się głos.-On zginął, zginął przez jego własnego brata, od tamtej pory go nienawidziłam.-powiedziała i przetarła łzę ręką.

-Widzisz teraz nie mam już  nawet...-zaczęła, ale nagle ucichła wpatrując się z niedowierzaniem w kogoś za moim plecami.

Odwróciłam się i zobaczyłam przystojnego bruneta o niebieskich oczach, który także wpatrywał się z niedowierzaniem w dziewczynę.

-Alice...-szepnął.

Alice uśmiechnęła się drwiąco i powiedziała:

-Pozwól że ci przedstawię najohydniejszego człowieka na ziemi i zabójcę mojego chłopaka...

Stał tam Alex.


*Keeper-opiekun



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i mamy rozdział. Mam nadzieję że w miarę podoba wam się to co wyskrobałam. ;)

Trzymajcie się.

Miłego czytania!

NIGDY SIĘ NIE PODDAMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz