Justin: Dobranoc moja księżniczko x
Justin: Dzień dobry, miłego dnia kwiatuszku.
O nie, nie mogłam uwierzyć, kiedy zobaczyłam godzinę, o której przysłał mi tę wiadomość. Piąta nad ranem, poważnie? O piątej? Zrezygnowana wstałam z łóżka i pośpieszyłam do łazienki. Powinnam wstać o szóstej, ale i tak już nie zasnę skoro ten łoś mnie tak wcześnie zwalił z łóżka. Albo to ja sama sobie to zrobiłam, bo w końcu mogłam wyłączyć dźwięk i wibracje. Czułam się nie pewnie będąc w własnej łazience, uwierzysz? WE WŁASNEJ ŁAZIENCE. Choć napisał mi, że w toalecie nie ma kamer, wciąż czuję się obserwowana, dlatego weszłam pod prysznic w piżamie. Rozebrałam się dopiero, kiedy zasłoniłam prysznic niebieską zasłonką w delfiny. Wyrzuciłam piżamę za zasłonkę. Tak było lepiej. W końcu mogłam się umyć, nie będąc obserwowaną. Nad głową raczej nie widziałam kamer. Miałam więcej czasu, więc zdecydowałam, że tego dnia nie będę suszyła włosów, mogą mi wyschnąć naturalnie. Nie lubię ich suszyć, ale robię to, kiedy muszę. Suszarka również psuje włosy, zupełnie jak prostownica, tylko mniej, bo ich tak nie pali. Jak każdego ranka, ubrałam spódniczkę w kartkę i białą koszulę - tak wyglądał mundurek szkolny dla dziewczyn, bo chłopacy oczywiście nosili spodnie. Założyłam białe podkolanówki i zrobiłam lekki makijaż. Nie jestem typem dziewczyny, która siedzi przed lustrem pięć godzin. Udało mi się to zrobić w dziesięć albo piętnaście minut.
Justin: Pięknie wyglądasz, Ariano.
Justin: Byłoby miło, gdybyś mi odpisała.
Justin: Na prawdę nie lubię, gdy się tak zachowujesz.
Justin: Współpracuj.
Justin: Proszę, kochanie.
Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co by się stało, gdybym przestała mu odpisywać. Gdybym go ignorowała, przestała przejmować się tym, że ukrył kamery w moim domu i żyła normalnie. Jakby on nie istniał. Co by się wtedy stało?
Ja: Daj mi spokój, proszę.
Ja: Nie chcę z tobą pisać, a już w ogóle zaznajamiać, więc odpuść mnie sobie, dobrze?
Justin: Słoneczko, ja nigdy sobie ciebie nie odpuszczę.
Ja: Dlaczego? Dlaczego nie?
Ja: Nie jestem nikim specjalnym, nikim wyjątkowym. Jestem zwykłą dziewczyną.
Ja: Nawet nie jestem ładna.
Justin: To, co sprawia, że jesteś taka piękna, to to, że nie wiesz jaka piękna jesteś dla mnie.
W jednym momencie znienawidziłam siebie za to, że mimowolnie się zarumieniłam. Nienawidzę tego bardziej niż czegokolwiek innego. To żenujące.
Justin: Aw, Ari, jesteś taka urocza.
Ja: Przestań Justin, to nie jest zabawne.
Justin: Ale mega słodkie.
Justin: W dodatku fakt, że zarumieniłaś się z mojego powodu.
Co za przygłup. Odłożyłam urządzenie na komodę, a potem zeszłam na dół do kuchni. Rodzice pojechali do pracy wcześniej niż się obudziłam, bo o czwartej. Plus tego jest taki, że tylko przez tydzień od dzisiaj tak pracują. Praktycznie nie będę się z nimi widziała, gdyż wrócą o dwunastej. Zrobiłam sobie płatki zbożowe z mlekiem na śniadanie. Po zjedzeniu ich, wróciłam do swojego pokoju. Zastałam w telefonie wiadomość od niego.
CZYTASZ
Message from him / jariana
FanfictionNIEZNANY: Masz cudowny głos. JA: Kim jesteś? NIEZNANY: Twoim przyszłym mężem. JA: Bardzo śmieszny żart. NIEZNANY: Nie żartuję:) JA: Nie mam czasu na takich idiotów jak ty, wybacz. NIEZNANY: Mam wybaczyć ci, że nazwałaś mnie idiotą, czy, że nie masz...