25

14.9K 715 99
                                    

Szłam zatłoczonym korytarzem, w ramionach trzymając książki od biologii. Byłam już bliska dojścia do odpowiedniej sali lekcyjnej, kiedy nagle mój chód został przerwany. Zostałam pociągnięta za łokieć do jednego z pomieszczeń. Doskonale znałam to miejsce. Rozpoznałam wnętrze. Urządzone tak jak zawsze. Usłyszałam głośne chrząknięcie w zamku drzwi. Mężczyzna stojący tyłem do mnie zamykał salę od środka. Byłam przerażona. Odwrócił się. Zobaczyłam jego twarz. Uśmiechnął się szeroko.

- Nie - szepnęłam spanikowana.

Odwrócił mnie tyłem do siebie, upadłam brzuchem na ławkę. Próbowałam uciec, ale jego uścisk był zbyt silny. Wolną ręką podciągnął moją spódniczkę i opuścił białe majtki do kolan. Zaczęłam krzyczeć, jednak i tak nikt mnie nie mógł usłyszeć, bo zakrył mi usta dłonią. Nie minęło dużo czasu, a do moich uszu doszedł znajomy dźwięk odpinanego paska u spodni. W tamtym momencie zaczęłam wyć tak głośno, że rozbolało mnie gardło.

- Zostaw! - wrzeszczałam wyrywając się na wszystkie strony.

Przywarł swoim kroczem do mojego całkowicie odkrytego tyłka, oparł się brzuchem o moje plecy i szepnął mi do ucha:

- Zabawę czas zacząć.


Obudziłam się z krzykiem cała spocona.

- Sen - szepnęłam do siebie szybko oddychając. - To sen. To tylko sen. Uspokój się.

Usiadłam na łóżku i zsunęłam z siebie kołdrę. Musiałam iść do łazienki, żeby się ogarnąć, bo koszmarze. Przemyłam twarz wodą i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na zegarek. Chociaż w czasie jednej sekundy zdołałam odczytać, która jest godzina, przez dwie minuty uważnie się w niego wpatrywałam. Wskazywał godzinę piątą pięćdziesiąt. Ale nie to mnie niepokoiło. Przetarłam oczy i wstałam, by sięgnąć po krzesło, a potem podsunąć je pod ścianę. Stanęłam na nim i ściągnęłam ze ściany zegar. Działał normalnie, więc wszystko byłoby z nim w porządku, gdyby nie... gdyby nie fakt, że coś zauważyłam. Uchyliłam usta w szoku.

- Mam cię - szepnęłam sama do siebie pod nosem.

Wzięłam z biurka nożyczki i zaczęłam rozkręcać go. Kiedy otworzyłam jedną z pokrywek urządzenia, dotarłam do skarbu, którego szukałam. Była to malutka kamerka. Wyciągnęłam ją i przyjrzałam się jej uważnie.

- Jak to się wyłącza? - burknęłam cicho.

Usłyszałam znajomy dźwięk wiadomości w telefonie.

- Nie teraz - prychnęłam.

Nie umiałam się obsłużyć małą kamerką. Ani włączyć, ani wyłączyć. Nic. Chciałam ją wyrzucić do kosza, ale czułam, że wtedy to nie będzie to, czego chciałam od samego początku. Nie będę miała satysfakcji. Więc zniszczyłam ją. Rozgniotłam w drobny mak. Pozostały po niej szczątki, których nie dało się już złożyć w jedną całość. Nie można było jej już naprawić. I byłam z siebie dumna. Posprzątałam resztki szpiegowskiego urządzenia i wrzuciłam do śmietnika, który stał za drzwiami w moim pokoju. Wróciłam do łóżka, a potem przejrzałam wiadomości od Justina.

Justin: Brawo, znalazłaś mnie :)

Czy to jedyna kamera? Teraz mnie nie widzi? Te pytania błądziły po mojej głowie jedynie przez kilka sekund. Przez te kilka sekund byłam pełna nadziei, że nie będzie mnie obserwował chociaż kiedy będę u siebie.

Justin: Niestety to tylko jedna z trzech kamer w twoim pokoju. Zostały dwie. Ta była akurat w kiepskim miejscu.

Justin: Nie szukaj następnych, nie znajdziesz ich.

Message from him / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz