Cassie: Jesteś chora?
Cassie: Ari, odpisz, proszę cię!
Cassie: Potrzebuję z tobą porozmawiać...
Cassie: Louis i Harry też, to bardzo ważna sprawa.
Cassie: Ariana, czuję, że mnie ignorujesz, o co chodzi? Zrobiłam coś źle?
Cassie: Martwię się, że coś ci się stało...
Nie byłam na nią zła. Po prostu nie miałam ochoty na kontakty z ludźmi. Wiedziałam, że zacznie pytać, a ja już skłamałam zbyt wiele razy. Nie byłam pewna, czy udałoby mi się ponownie skłamać, tym razem przyjaciołom.
Justin: Dobra, wiem już, że jesteś w domu. Bezpieczna.
Justin: Ale dlaczego mi nie odpisujesz?
Justin: Co się dzieje?
Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt pięć, za pięć minut dwunasta, a on do mnie SMSuje?
Justin: Ariana, możesz mi wszystko powiedzieć. Wszystko. Zawsze cię wysłucham i pomogę.
Justin: Jestem dla ciebie.
Odpisałabym wszystkim na ich wiadomości, gdyby nie fakt, że potem zaczną pisać do mnie więcej i częściej. Chciałam mieć ciszę i spokój. Chciałam odpocząć. Mieć czas dla siebie, by przemyśleć parę spraw. On jednak jak zwykle nie dawał mi spokoju.
Justin: Mam nadzieję, że to czytasz...
Justin: Jeśli czytasz, ale mi nie odpisujesz, to chcę, żebyś wiedziała, że bez względu na to, co dzieje się u ciebie i w twojej głowie ja pomogę ci zawsze w każdej sytuacji.
Justin: Nawet jeśli będzie ona śmieszna i dziwna.
Justin: Zawsze ci doradzę i cię pocieszę.
Justin: Jestem twoim przyjacielem. Chcę żebyś czuła się dobrze. Ważna i kochana. Bo taka jesteś dla mnie.
- Pieprzenie - prychnęłam.
Miałam ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem. To zabawne jak bardzo starał się uzyskać odpowiedź ode mnie. Tym razem byłam nieugięta.
Justin: Dobranoc baby girl x
Czułam, że ta noc wcale nie będzie taka dobra. Oczywiście się nie myliłam.
- Jesteś taką słabą dziewczynką - zagruchał gładząc kciukiem mój policzek.
- Zostaw mnie do cholery! - krzyknęłam kopiąc go w brzuch.
Podpierałam się na ławce łokciami i próbowałam kopnąć go raz jeszcze, ale złapał moją stopę i przysunął bliżej siebie. Moje krocze stykało się z jego kroczem. Zaczęłam wrzeszczeć, słysząc, jak odpina swój pasek.
- Cicho! - stłumił mój krzyk swoją ręką na moich ustach. - Bądź cicho, Grande!
- Ty pieprzona świnio! - szlochałam wyrywając się.
- Sześć szóstek i masz wszystkie oceny poprawione - złapał za gumki od moich majtek.
- Nie chcę tych ocen! - wrzasnęłam.
Obudziłam się o godzinie trzeciej czterdzieści zalana potem i łzami. Cała się trzęsłam, jakbym była na Antarktydzie z pingwinami. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Szlochałam cicho, pociągając nosem. Wstałam z łóżka i powędrowałam na chwiejnych nogach do łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak śmierć. Miałam sine oczy i bladą twarz. Zupełnie jak nie ja. Przemyłam twarz i wróciłam do łóżka pod ciepłą kołdrę. Czułam się bezpieczna w moim łóżku.
Już z samego rana zostałam zaatakowana wiadomościami od mojego stalkera. Wcześniej byłam przekonana, że przez interesy w Chinach nie będzie miał czasu, by do mnie pisać. No proszę, jednak go znalazł.
Justin: Ariana, błagam cię, wiem, że to czytasz.
Justin: Podnosisz mi ciśnienie swoim zachowaniem. Przestań mnie ignorować.
Justin: Mój powrót z Chin może się na prawdę źle dla ciebie skończyć, jeśli nie zmienisz swojego zachowania.
Justin: Martwię się, jestem zdenerwowany.
Justin: Kochanie...
Justin: O co chodzi? Pokłóciłaś się z Cassie?
Justin: Z Harrym? Z Louisem? Z rodzicami?
Justin: Czy po prostu źle się czujesz?
Justin: Baby girl, jeśli ktoś cię skrzywdził... Zrobił coś wbrew twojej woli, to mi to napisz.
Justin: Napisz mi błagam cię.
Justin: Uduszę gołymi rękoma. Zastrzelę, pobiję. Obiecuję.
Justin: Jedno twoje słowo, a ta osoba nie żyje.
Byłam na granicy. Łzy cisnęły mi się do oczu. Walczyłam z nimi z całych sił. Poległam dostając kolejne SMSy. Nie były od Justina.
Nieznany: Cześć kochanie, kiedy do mnie wpadniesz?
Ja: To chyba pomyłka.
Nieznany: Nie sądzę. To tobie miałem dawać korepetycję :)
Wybuchnęłam płaczem. Odrzuciłam telefon na bok i zaczęłam ryczeć. Wyłam na cały dom. Schowałam twarz w poduszkę, by stłumić płacz. Prawie zakrztusiłam się własnymi łzami. Byłam przerażona i zszokowana. Mój telefon zaczął wibrować na podłodze. Po pokoju rozniósł się dźwięk mojej ulubionej piosenki. Po dzwonku poznałam, że to Cass próbuje się do mnie dodzwonić. Nie odebrałam. Wyciszyłam urządzenie. Kiedy przestała do mnie wydzwaniać, odczytałam pozostałe wiadomości, jakie przysłał mi Justin przez ostatnie kilka minut.
Justin: Jeśli nie odpiszesz mi do wieczora, wracam.Justin: Nie mogę się skupić na pracy, kiedy ty masz mnie gdzieś! Nie wiem co się z tobą dzieje, dziewczyno...
Justin: Musisz wiedzieć, że ignorowanie mnie nie kończy się dobrze.
- Ta, wiem to - mruknęłam ocierając łzy.
Justin: Czy chcesz, abym zaczął pracować nad drugą karą dla ciebie? Pierwsza jest w drodze. Zbliża się dużymi krokami.
Wzięłam głęboki wdech. Wzięłam się za odpisywanie wiadomości. Zaczęłam bać się jego gróźb. Wystarczająco już przeszłam, nie chciałam robić sobie kolejnych problemów.
Ja: Mam się dobrze, możesz wracać do pracy.
Justin: Co? To tyle? Masz się dobrze? Cholera, dziecinko!
Justin: Co się z tobą działo przez ostatni czas?
Ja: Justin, masz na głowie interesy. Podejrzewam, że są bardzo ważne, więc nie zaprzątaj sobie teraz mną głowy. Wszystko w porządku u mnie. Żyję.
Jeszcze.
Justin: Moje interesy są mega ważne, tak. Ale twoja osoba jest dla mnie najważniejsza.
Ja: Miałeś nie mieć dla mnie czasu, będąc w Chinach. Rób to, po co tam przyjechałeś i napisz do mnie jak wrócisz. Tak będzie najrozsądniej.
Justin: Czuję, że mnie okłamujesz i wcale nie jest w porządku.
Justin: Mam na prawdę złe przeczucia. Co się dzieje Baby girl?
CZYTASZ
Message from him / jariana
FanfictionNIEZNANY: Masz cudowny głos. JA: Kim jesteś? NIEZNANY: Twoim przyszłym mężem. JA: Bardzo śmieszny żart. NIEZNANY: Nie żartuję:) JA: Nie mam czasu na takich idiotów jak ty, wybacz. NIEZNANY: Mam wybaczyć ci, że nazwałaś mnie idiotą, czy, że nie masz...