(29)

3.1K 284 6
                                    

Siedząc u Luke'a na kanapie i oglądając nasz ulubiony serial, poczułam chwilową ulgę. On uśmiechał się i wydawał się nie myśleć o tym, co zaszło wczoraj. A ja widząc jego szczęście, sama zapomniałam o swoich problemach. Nagle jednak przeniosłam swój wzrok na jego półki i dostrzegłam w jednej ramce zdjęcie, gdzie był on i dwóch chłopaków. Dopiero sobie przypomniałam jedną z naszych pierwszych rozmów, gdzie wspominał o dwóch braciach. Wstałam z jego kolan i podeszłam do fotografii.

– Co jest? – Zdziwił się.

– Czy to – wzięłam ramkę do rąk – twoi bracia i ty?

Zauważyłam, jak przez jego twarz przemknęły różne odczucia. Gdy jednak spojrzał w moje oczy, poczułam skurcz w żołądku. To był dla niego ciężki temat. Jego rodzina była jednym z zakazanych wątków do rozmów.

– Tak – odparł, rozwalając się wygodnie w rogu kanapy z nogami na stoliku.

– Nie myślałeś, by ich odwiedzić? – usiadłam obok niego.

– Po co niby? – uniósł brwi, nie rozumiejąc.

– No tak dla własnego spokoju? – Powrócił do oglądania TV. – Luke – wyłączyłam telewizor, by porozmawiać z nim poważnie. – Oni na pewno za tobą tęsknią. Wszyscy.

– Nikt nie tęskni – warknął. – Nigdzie nie jadę.

– Masz racje – zmierzył mnie wzrokiem – bo pojedziemy oboje – dodałam dumnie.

– Co?! – Zakrztusił się ślina.

– Pojedziemy razem, byś ty mógł się czuć spokojniej i ja przy okazji – uśmiechnęłam się szeroko.

– Zwariowałaś chyba – pokręcił głową, zrzucając nogi na podłogę.

– Nie. Mi przyda się wyjazd stąd na chwilę, by odreagować – wzięłam wdech. – A tobie spotkanie z rodziną również dobrze zrobi.

– Nie wiesz, co mówisz.

– Zrób to dla mnie, jeśli nie chcesz dla siebie – chwyciłam go za rękę, a on spojrzał na nią. – Zobaczysz, że mam racje.

– To nie takie proste wrócić do piekła, w którym się żyło pod nadzorem i wzrokiem pełnym pogardy – ścisnął moją dłoń. – Nie wiesz, co mówisz, naprawdę – spojrzał w moje oczy smutno.

– Wiem. Pewnie sobie myślisz, że robię to, by uciec od własnego piekła, staczając cię do własnego, ale to nie prawda.

– Nie myślę tak – odparł szybko.

– To zrób to dla mnie i mi zaufaj – usiadłam na jego kolanach, a on oparł się wygodnie na kanapie.

– Pod warunkiem, że jeśli jednak będę czuł się źle, wynajmujemy hotel i nie wracamy już nigdy do rozmowy o mojej rodzinie. – To była wysoka cena, zważywszy, że nie miałam pewności czy nie wymyśli czegoś.

– Ok. Liczę, że mnie nie oszukasz i postarasz się wytrzymać – pogroziłam mu palcem.

– Nigdy bym cię nie oszukał, Maddy – pocałował moją rękę.

– No to się cieszę z kompromisu – cmoknęłam go w usta, zarzucając ręce na jego szyje. Uśmiechnął się, kręcąc głową.

– Dlaczego tylko ja muszę iść na widoczne kompromisy? – uniósł jedną brew.

– Bo lubisz mnie przepraszać, więc to oczywiste, że znów mnie przerosisz, mówiąc, że miałam rację – dmuchnął mi miętowym oddechem w twarz, śmiejąc się.

– Oj tak, kocham cię przepraszać – przycisnął mnie do siebie.

Talks With Lover//5sos//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz