Rozdział 17

49 4 5
                                    

OLIVIER*POV*

Siedziałem na tym łóżku już z 5 minut czekając aż Katie wyjdzie z łazienki. Strasznie się stresowałem ponieważ w środku zostawiłem te cholerne prochy!

Nie mogę tak bezczynnie siedzieć i czekać. W końcu jestem mężczyzną i mogę robić co mi się żywnie podoba.

Wstałem i szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi od łazienki. Nie czekając na jakieś pukanie czy mówienie że nie mogę wejść po prostu tam wszedłem. Katie stała pod prysznicem i nawet przez myśl jej nie przeszło żeby zamknąć drzwi na kluczyk.

I kto tu jest sprytny Katie Watson? Ten gość!

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i wytężając wzrok dostrzegłem mała białą torebeczkę z Cocainą. Katie śpiewała coś pod prysznicem i nawet mnie nie słyszała jak szturchnąłem przez przypadek flakonik z perfumami. Zaśmiałem się pod nosem i chwyciłem moją własność. Chciałem wyjść już z łazienki ale postanowiłem po podziwiać moją księżniczkę. Usiadłem wygodnie na sedesie i oparłem o jego tył. Szyby od kabiny prysznicowej były zaparowane przez co nie widziałem dokładniej jej ciała. Zaczęła się dokładnie myć rękoma a jeżdżąc tak po swoim ciele wywołała u mnie duży zawód w spodniach. Skrzywiłem się bo czułem że mam mało miejsca w bokserkach i nic nie mogę z tym zrobić. Westchnąłem i dalej podziwiałem jej piękno.

- Jesteś piękna! - powiedziałem nieco głośniej tak żeby mnie usłyszała. Jak na zawołanie woda przestała lecieć a Katie pisnęła ze strachu. Uśmiałem się trochę.

- Wyjdź z łazienki! - krzyknęła a ja założyłem ręce na krzyż.

- Po co mam wychodzić skoro mogę ci pomóc? - zaśmiałem się i przygryzłem dolną wargę.

- Niby w czym? W ubraniu się? - przytanknąłem i wstałem z sedesu. - nawet nie próbuj tutaj podejść Tedson! Wypierdzielaj mi z łazienki bo obiecuję że jak tego nie zrobisz to będziesz 2 dni zmywał z siebie pianke do golenia!

Uniosłem ręce w geście obronnym i powoli wycofałem się z pomieszczenia. Uśmiech na moich ustach nie mógł zejść gdy szyby od kabiny zaczęły wszystko pokazywać a Katie myślała że już dawno wyszedłem.

Boże... lepiej już wyjdę. Dla własnego dobra bo już źle ze mna. Chodzi mi o problemy poniżej pasa.

Pół godziny później byliśmy w drodze na stadion gdzie miał się odbyć koncert. Widziałem podekscytowanie w oczach Katie. Myślę że taka nagroda za to co jej robiłem będzie dobra.

- Jesteśmy - powiedziałem a dziewczyna jak popażona wyskoczyła z samochodu i pędem ruszyła w stronę budek z wykrywaczami różnych nielegalnych śmieci...

O kurwa! Przecież mam w spodniach prochy! Japierdole. Już się nie wrócę do samochodu. Muszę coś wymyślić.

Pospiesznie wyjąłem zawartoś torebeczki ze spodni i kurczowo trzymałem z dłoni myśląc nad planem pozbycia się tego świństwa. Ale dobrego świństwa. Przede mną stała kobieta z rozchyloną torebką. Nie myśląc poprostu wrzuciłem jej zawartość. Kobieta gwałtownie się odwróciła a ja zamarłem. Znałem ją... i to bardzo dobrze.

- Co się stało? - podeszła do mnie Katie i złapała za rękę. Przełknąłem wielką gulę w gardle i zwróciłem się do niej.

- To jest moja była, Melanie. Melanie poznaj Katie - wskazałem na Katia a Melanie gwałtownie uderzyła mnie w policzek.

- Masz już nową?! Jak mogłeś?! Nie wybaczę ci tego Olivier! - krzyczała.

- Mel... zarwaliśmy jakieś pół roku temu. Daj spokój ja cię już nie kocham a ty sobie coś uroiłaś że nadal jesteśmy razem. - westchnąłem po czym mocniej złapałem Katie - a Katie nie jest moją dziewczyną.

Wyminęliśmy ją sprawnie i już po chwili znajdowaliśmy się przy scenie gdzie zaraz miał odbyć się koncert. Spojrzałem na Katie która miała spuszczoną głowę i ślepo podążała w stronę barjerek.

Czy powiedziałem coś nie tak?

*****
Ludzie!!! Żadnych komentarzy? Gwiazdek? Prosze pokażcie że to pisanie ma sens...😢

Bad CampOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz