Czy to on?!!

252 14 2
                                    

No więc jak obiecałam, następnego dnia zostałam w domu i zaczęłam urządzać przytulnie swój pokój. Układałam zdjęcia z Merry i Lukasem, które miałam w ramce na szafkę nocną, również nad moim łóżkiem zawisły trzy plakaty Justin'a z koncertu, oraz tablica korkowa. Gdy już pokój był bardzo przytulny i był w nim nieskazitelny porządek usiadłam na łóżku, założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Nagle zauważyłam na biurku fioletową kopertę.
-No przecież to jest to co dostałam od Merry!- pomyślałam mając szeroki uśmiech na twarzy.
Wzięłam ją do ręki i powoli zaczęłam otwierać. Na pierwszy rzut oka zobaczyłam jakąś jasno fioletową kartkę, rozłożyłam ją i zobaczyłam duży, odręczny napisz: Dla kochanej Megan!- nadal miałam na twarzy ten sam uśmiech. Przeczytałam go...było tam napisane jak bardzo będzie za mną tęskniła i że ma nadzieję, że jakimś cudem będzie mogła spędzić ze mną moją 18-stkę. W końcu to za niecały rok. List ten natychmiastowo zawisł na tablicy korkowej nad moim łóżkiem. Ale to nie wszystko, było tam również nasze zdjęcie z podstawówki.
-Masakraaa!!! Jak ja wtedy wyglądałam.- zaśmiałam się na głos, leżąc na łóżku i kurcząc nogi ze śmiechu.
Nagle usłyszałam z dołu głos mamy:
-Megan. Chodź tutaj na chwilkę.- powiedziała to stanowczym, ale wciąż delikatnym głosem.
Wyłączyłam muzykę, odłożyłam zdjęcie na bok i zeszłam na dół.
-Taak?- powiedziałam troszkę zdziwiona bo mama i tata siedzieli przy kuchennym stole tak jakby chcieli ze mną o czymś ważnym porozmawiać.
I tak właśnie było.
-Chodź i usiądź. Chcieliśmy Ci oznajmić, że znaleźliśmy dla Ciebie bardzo dobrą szkołę. Na to ostatnie słowo rozszerzyłam oczy i dwa razy mrugnęłam.
-Co?
-Jak to co? Przecież wiedziałaś, że będziesz chodziła tu do szkoły.- oznajmił tata na co się roześmiał.

Gdy już w końcu zakodowałam tę wiadomość, załączyłam laptopa i zadzwoniłam do Merry na Skype'a. Odebrała i odrazu zaczęła mnie o wszystko wypytywać, zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-Spokojnie, nie tak szybko i tak dużo, bo zgubiłam się przy "Jak się leciało?"
-To było drugie pytanie- powiedziała i głośno zaczęła się śmiać.
Rozmawiałyśmy około godziny po czym dostałam sms'a. Na ekranie telefony, który leżał obok mnie wyświetlił się napis: "Reymont ^^"
Uśmiechnęłam się i zaczęłam czytać treść. Merry mówiła i mówiła do mnie około 5 minut a ja uśmiechnięta wpatrywałam się w sms'a: " Spotkamy się jutro o godzinie 12;30?"
-Megan?!- krzyknęła stanowczo Merry i lekko uniosła kąciki ust.
-Hmm?- uniosłam głowę i delikatnie podniosłam brwi.
-Wcale mnie nie słuchasz. Z kim tak piszesz?
-Kolega, chce się jutro spotkać- odpowiedziałam z obojętnością.
-No to pisz do niego, że się zgadzasz-doradziła zadowolona Merry.
Odpisałam: "Tak, możemy się spotkać, przyjdź po mnie. Proszę :)"

Po długiej i ciężkiej rozmowie z Merry, dlatego że przez pół godziny pytała jak wygląda i kim jest Reymont, zasnęłam. Obudziłam się rano o 7;46 i o dziwo byłam wyspana. Zaraz po przebudzeniu zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Nikogo nie było w domu, czułam się jeszcze nieswojo, ponieważ nie wiedziałam co gdzie jest. No ale gdy już znalazłam szafkę z miskami i pojemnik z płatkami czekoladowymi minęły jakieś 10 minut. Wlałam zimne mleko do małej miseczki i wsypałam sporą ilość małych, czekoladowych kuleczek. Wyciągnęłam łyżkę i usiadłam przy stole. Jedząc, słuchałam muzyki i próbowałam dodzwonić się do mamy, bo nie wiedziałam gdzie ona i tata są. Po porannej toalecie i wyszykowaniu się na spotkanie z chłopakiem z sąsiedniego domu zadzwoniła do mnie mama.
-No nareszcie dzwonicie, gdzie jesteście?-zapytałam lekko poddenerwowana.
-Jesteśmy na zakupach, za 20 minut będziemy, wychodzisz gdzieś? -zapytała a w jej głosie było słychać ogromne zaciekawienie.
-Tak, tylko jeszcze nie wiem gdzie-odparłam malując w tym samym czasie usta truskawkowym błyszczykiem.
-Okej, baw się dobrze. -powiedziała i się rozłączyła.

Po dziesięciu minutach wyszłam z domu i zauważyłam pod nim Reymonta.

Poszliśmy do parku, nie tego samego co   drugiego dnia mojego pobytu. Był on o wiele większy, było tam po prostu pięknie. Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy. W pewnym momencie nastała głucha cisza, w oddali było słychać tylko przepiękny śpiew ptaków. Było to troszkę krępujące więc cichym głosem odparłam:
-Właśnie się dowiedziałam, że będę chodziła tutaj do szkoły, do tego pobliskiego liceum obok naszych domów.
-Na serio?!- głośno zadał to pytanie i w tym samym momencie się zatrzymał.
-No tak, a dlaczego?- dodałam i byłam zdziwiona.
-To będziesz chodziła tam gdzie ja-powiedział i chytrze się uśmiechnął.
-Ale mega, nie będę się bała tam iść, bo nie będę sama
Nagle na mojej drodze stanął mężczyzna o ciemnym kolorze skóry, wysoki, był bardzo umięśniony i łysy. Miał na szyi zawieszoną plakietkę z imieniem.
-Nieeee!!- kiwałam głową na znak że nie wierzę w to co widzę.
Spojrzałam na mężczyznę z dołu i wydukałam:
-Czy ty jesteś...?-zapytałam mając oczy napuchnięte łzami i z drżącym głosem.
Mężczyzna odpowiedział na moje niedokończone zdanie, lecz wiedział o co chcę zapytać. Miał szeroki uśmiech na twarzy:
-Tak, jestem...

Jeśli Wam się podoba i chcecie wiedzieć co dalej będzie spotykać Megan, to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że Wam się podoba. :)

When I met U || J.B  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz