Marzenia się spełniają

226 11 0
                                    

Kenny, ochroniarz Justin'a.
Nie mogłam w to uwierzyć, przecież...jak to? On..rozmawia ze mną?!
-Czy on tutaj jest? -zapytałam cichym głosem z łzami w oczach, spoglądając za plecy mężczyzny, szukając Justin'a.
-Nie -powiedział stanowczym głosem. Po czym dodał z uśmiechem na twarzy:
-Justin mnie tutaj przysłał z jednego powodu.
-Jakiego?- zapytałam z ciekawością
Na to pytanie nie usłyszałam odpowiedzi.
Kenny wyjął z wewnętrznej kieszeni czarnej skórzanej kurtki biały, prostokątny kawałek papieru. Spojrzał na niego i się uśmiechnął, po czym zwrócił się do mnie:
-Jesteś fanką Justin'a?
-Tak, jestem Belieber już 10 lat-powiedziałam to spokojnym głosem, lecz nadal miałam łzy w oczach.
-Dobrze się składa-odpowiedział i pokazał mi kartkę.
-Jezzu, niee!!!- krzyknęłam, po czym zakryłam usta dłońmi i z moich oczy popłynął wodospad łez. -Bilet?!!-dodałam.
-Oczywiście, dam Ci go pod jednym warunkiem-powiedział i chytrze się uśmiechnął.
-Zrobie wszystko aby go dostać- powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się smutek.
-Zaśpiewaj ulubioną piosenkę Juss'a.
Spojrzałam głęboko w jego oczy i zaczęłam śpiewać refren piosenki "Love Yourself"
Kenny roześmiał się cicho i powiedział:
-Ale Ty jesteś urocza, Justin by Cię pokochał- radośnie westchnął i dodał- Jest Twój- po czym dał mi bilet
-Uśmiechnęłam się szeroko, gwałtownym ruchem zbliżyłam się do Kenny'ego, mocno go przytuliłam i wydukałam:
-Dziękuję, to było moje marzenie.
Kenny chwycił mnie za ramiona, delikatnie mnie od siebie odsunął, spojrzał mi w oczy i z lekkim uśmiechem powiedział:
-Takie osoby jak Ty, zasługują na to by spełniać ich marzenia.-powiedział i przytulił mnie raz jeszcze.-muszę już iść, sprawy dotyczące koncert same się nie załatwią. Na naszej stronie znajdziesz szczegóły występu. Aaa...no tak zapomniałbym, czekaj o godzinie 19;50 przed wejściem.
Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i przez moment wodziłam oczyma  za Kenny'm, który był już prawie przy swoim czarnym samochodzie.

-Zawsze tak walczysz o swoje?- naraz usłyszałam głos Reymont'a.
Odwróciłam się i zobaczyłam szeroki uśmiech na jego twarzy.
-Tak- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, po czym udaliśmy się w stronę naszych domów.

Tydzień później...

Obudziłam się wcześnie rano, ponieważ byłam tak podekscytowana, że nie potrafiłam dłużej spać. Dzisiaj koncert!!! Nadal w to nie wierzę, że zobaczę go w końcu na żywo, a nie tylko  przez ekran komputera.

Zbiegłam na dół, zjadłam szybko śniadanie i kilka minut później wróciłam do pokoju. Włączyłam playlistę Justin'a i zaczęłam wielkie i długotrwałe szykowanie się na koncert. W pierwszej kolejności wzięłam prysznic, po czym otwarłam szafę i przez 15 minut wybierałam ciuchy. Zdecydowałam się więc na czerwoną, siatkową bluzkę bez rękawów, w stylu koszykarzy. Na plecach miała dużą białą "6", a nad nią również biały napis "MRS BIEBER", wybrałam do tego czarne leginsy i białe trampki. Delikatnie pomalowałam oczy i podkreśliłam usta czerwoną szminką. Włosy zostawiłam rozpuszczone, założyłam małe, czarne kolczyki, te które tak uwielbiałam i popsikałam się perfumę z kolekcji Justin'a "The Key". Kocham ten zapach. Gdy już skończyłam, a nie ukrywam został mi ogrom czasu do koncertu, postanowiłam zadzwonić do Merry, w końcu nie rozmawiałam z nią od tygodnia i bardzo się za nią stęskniłam.

Rozmawiałyśmy przez dłuższy czas, ona  też nie mogła uwierzyć, że tak po prostu spotkałam ochroniarza Justin'a i dostałam od niego najpiękniejszy prezent, jakikolwiek mogłam dostać-bilet na koncert mojego idola. To było niesamowite uczucie, kiedy mogłam jej o tym opowiadać.
-Muszę już niestety kończyć, ale sama wiesz idę spełnić swoje marzenie-powiedziałam mając już prawie łezki w oczach.
-Okej, baw się jak nigdy dotąd, zadzwoń jak dojdziesz do siebie po koncercie, tęsknię- uśmiechnęła się i rozłączyła.

Ostatnie poprawki. Chwyciłam telefon, bilet i klucze. Zbiegłam na dół i wyszłam. Poszłam na przystanek autobusowy i czekałam jeszcze 5 minut. Pogoda była niesamowita, słońce świeciło i nie było ani jednej chmury na niebie. Gdy bus już przyjechał, wsiadłam i jechałam około kwadrans. Wysiadłam przy Madison Square Garden i widziałam tysiące ludzi czekających na otwarcie drzwi do środka. Na pierwszy rzut oka było widać same dziewczyny, które przyjechały na koncert Juss'a, świadczyły o tym bardzo duże plakaty, zdjęcia i to, że wszyscy śpiewali refren piosenki "Sorry". Jeden plakat, który utkwił mi najbardziej w pamięci to "I want to be your OLLG", niesamowite.

Mam nadzieję, że się podoba, teraz będzie coraz ciekawsze, więc zapraszam do czytania. Dziękuję Wam za czytanie i proszę o Waszą opinię <3 Kocham

When I met U || J.B  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz