Dziecko

248 10 1
                                    

Niecałe 2 godziny później postanowiłam wrócić do domu, oczywiście Juss chciał mnie odprowadzić pod sam dom, bo tak jak powiedział, "Bał się puścić mnie samą", więc poszliśmy razem. Gdy pożegnałam się z Justin'em i weszłam już do domu, mama spała, zapalona była tylko mała lampka na szafce w przedpokoju. Bardzo cichutko wspięłam się po schodach do pokoju. Księżyc jasno rozświetlał pomieszczenie, że nie potrzebne było żadne sztuczne światło. Podeszłam do balkonu, chwyciłam za poręcz i delikatnie się wychyliłam patrząc w niebo, po chwili weszłam z powrotem do pokoju i zdjęłam z głowy wianek.

Przez pare godzin nie potrafiłam myśleć o czymś innym, ponieważ Justin siedział mi przez cały czas w głowie. Po dłuższym czasie zasnęłam i obudziłam się dopiero o 12 w południe, nic dziwnego, skoro poszłam spać około godziny 4 nad ranem.

Gdy już się przebudziłam, przetarłam oczy dłońmi i odwróciłam się w stronę szafki, na której leżał mój piękny wianek. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wstałam przeciągając się. Nagle usłyszałam głos mężczyzny. Zbiegłam bardzo szybko na dół i zatrzymałam się na schodach:
-Taaataa!!-uśmiech miałam od ucha do ucha.
-Cześć Aniołku!-odpowiedział tata z szerokim uśmiechem, po czym rozłożył ręce.
Wślizgnęłam mu się w ramiona i mocno go przytuliłam.
-Wróciłeś!-powiedziałam delikatnie się odsuwając.
-No tak, założyli mi tylko gips, potem dali jakieś leki, kroplówkę i powiedzieli, że mogę wracać. -Tylko muszę na siebie uważać-dodał. -Ale ty długo śpisz- powiedział chwilę później kładąc się na kanapę w salonie.
-No tak, wczoraj trochę późno wróciłam, musiałam to odespać- odparłam wdrapując się na małe krzesło stojące przy blacie aby zdjąć miód z górnej pułki.
-Tak? A gdzie moja mała córeczka wychodzi w nocy?-powiedział roześmiany.
-Trochę tego jest, żeby opowiedzieć, ale w skrócie z Justin'em na mieście.
Przez moment niczego nie słyszałam, ale nagle tata buchnął śmiechem. -Z Justin'em na mieście- powtórzył śmiejąc się.
Patrząc na niego również zaczęłam się śmiać, ale później dodałam:
-Myśl sobie co chcesz, ja idę do pokoju-powiedziałam nadal się śmiejąc i wchodząc po schodach do pokoju, trzymając w dłoni kubek z  zimnym mlekiem i miodem. Weszłam do pokoju usiadłam wygodnie na łóżku, włączyłam tv i odpoczywałam, w końcu miałam weekend.

Chwilę później otrzymałam sms'a od Jussa:
"Możemy się dzisiaj spotkać?"
Natychmiastowo odpisałam:
"Oczywiście, przecież muszę Ci oddać ciuchy"
Po kilku minutach Juss odpowiedział na wiadomość:
"Przyjdę po Ciebie o godzinie 14:00, okej?"
Nie zastanawiając się odpisałam:
"Okej"

Po godzinie odpoczynku postanowiłam się wyszykować. Wzięłam prysznic, przebrałam się w granatowe rurki z dziurami na kolanach, białe trampki i białą, luźną koszulkę opadającą na jedno ramie. Pomalowałam się i spięłam włosy w wysoki kucyk. Po chwili otrzymałam wiadomość:
"Będę za 5 minut"
Nie przedłużając wyszłam z pokoju i oznajmiłam rodzicom, że wrócę wieczorem.
Stałam przed bramą wyjazdową i nagle zobaczyłam wysokiego blondyna, ubranego w czarne spodnie i szary t-shirt z nadrukiem.
Uśmiechnęłam się i wyszłam przez czarno zdobioną furtkę naszego domu.
Justin stanął naprzeciw mnie, chwycił mnie za dłoń i delikatnie musnął wilgotnymi wargami mój policzek.
-Gotowa?-zapytał pełen energii
-Na co?-zapytałam, lecz wiedziałam co odpowie.
-Zobaczysz-uśmiechnął się.
-Tak właśnie myślałam- powiedziałam szczerze się do niego uśmiechając.

Pare minut później doszliśmy do pobliskiej lodziarni.
-Ulubiony smak lodów?-zadał to pytanie jakbyśmy byli na jakimś teleturnieju.
-Czekoladowy-odpowiedziałam tym samym głosem, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
Justin podszedł do lady i zamówił dwa czekoladowe lody. Usiedliśmy przy stoliku na podwórku, pod małym kolorowym daszkiem.
-Jakie jest twoje marzenie-zadał mi pytanie gryząc wafelek kubeczka od loda.
Chwile musiałam się zastanowić, ale w końcu odpowiedziałam:
-Chciałabym pomóc jakkolwiek bezdomnym ludziom i głodującym dzieciom.
Justin przez kilka minut milczał wpatrując się w środek stolika. Nie bardzo wiedziałam co się stało. Czyżbym go czymś uraziła?
-Piękne marzenie- po chwili usłyszałam głos Justin'a.
Uśmiechnęłam się i dodałam:
-Tylko nie wiem czy do spełnienia.
-Oczywiście, każde marzenie można spełnić, nawet te najtrudniejsze do zrealizowania.
-Tak wiem, przykład tego mam przed oczyma- odparłam wpatrując się w jego głębokie, czekoladowe oczy.
-Mnie? Dlaczego?- zapytał Juss
-Dlatego, że zawsze chciałam usłyszeć od Ciebie tak niesamowicie ważne słowa-powiedziałam uśmiechając się, po czym na ekranie telefonu leżącego na stoliku wyświetlił się napis:
"Mamuś"
-Przepraszam, muszę odebrać-zwróciłam się do Jussa, a następnie odebrałam:
-Tak?
-Megan, musisz wrócić do domu, ciocia Katty teraz mi zadzwoniła, czy mogę popilnować Alexa, a ja muszę iść do pracy, zajmiesz się nim?-zapytała mama, a w jej głosie słychać było nadzieję.
-Jasne, kocham tego dzieciaka- zgodziłam się bez dłuższego namysłu.
-To idź teraz do cioci- rozkazała delikatnym głosem mama. -Dziękuję Ci skarbie- dodała, po czym się rozłączyła.

-Muszę iść- powiedziałam wstając z krzesła.
-Dlaczego, coś się stało?-zapytał Justin, również wstając.
-Nie, to znaczy tak, muszę iść popilnować kuzyna, ciocia musi coś załatwić, a mama idzie do pracy.
-Mogę iść z Tobą?-zapytał.
-Hmm.. No dobrze, tylko nie wiem ile tam będę.-odpowiedziałam.

Chwilę później byliśmy przed domem cioci Katty, mieszkała ona kilka przecznic od naszego domu. Zapukałam do drzwi,a w progu stanęła krótko ścięta czarno włosa kobieta, ciocia jest niska i drobniutka.
-Ooo, witaj skarbie- ciocia rozłożyła ręce, chwyciła za moje ramiona i cmoknęła w policzek.
-Cześć ciociu-powiedziałam zaraz po tym jak mnie puściła.
-A co to za przystojniak?-zapytała ciocia, spoglądając na Jussa i uśmiechając się chytrze.
-Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi- odpowiedział Justin patrząc na mnie a potem na ciocię.

Kobieta zaprosiła nas do środka i przyniosła nam zimne napoje.
-Więc zmierzyłaś się z wyzwaniem, aby ukołysać Alexa do snu?-zapytała ciocia, wycierając blat zieloną szmatką.
-Yyyy... Mam zostać na noc?-zapytałam spoglądając na Jussa, zdziwionym wzrokiem.
-No tak, mama Ci nie mówiła?-zapytała z zdziwieniem ciocia Katty.
-No nie, ale dla mnie to nie problem, mogę zostać.- powiedziałam z obojętnością. -Przepraszam Juss, spotkamy się innym razem.-powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.
-Jeśli chcesz to możesz tutaj zostać.- powiedziała z uśmiechem ciocia.
-Nie będzie to pani przeszkadzało?- odezwał się Justin
-A skądże, przecież mnie nie ma, mam nocną zmianę w szpitalu (ciocia jest pielęgniarką) a co dwie głowy to nie jedna, lepiej przy tym dzieciaku więcej osób do pomocy- powiedziała śmiejąc się.
-A gdzie on właściwie jest?- zapytałam
-U Leosia na 3 piętrze, za 10 minut przyjdzie, bo powiedziałam mu, że go odwiedzisz, to odrazu się ucieszył- powiedziała uśmiechnięta ciocia.

10 minut później kobieta wyszła a zaraz za nią przybiegł 5-letni chłopczyk o jasnych włosach, dużych niebieskich oczach, czerwonej koszulce i czarnych spodenkach przed kolano.
-Megań!!-krzyknął chłopiec, który biegł do mnie z rozłożonymi rękoma.
Gwałtownym ruchem chwyciłam go i podniosłam, a on zawiesił mi ręce na  szyi i zaplątał nogi w okół mojej tali. Spojrzał na wysokiego blondyna, który stał obok mnie:
-Ktio to jeśt?-zapytał słodkim dziecięcym głosikiem.
-Jestem Justin, przyjaciel twojej cioci- powiedział Juss patrząc na niego i pokazując palcem na mnie.
-To co idziemy pooglądać bajki?-zapytał Justin Alexa.
-Śtar Łorś-krzyknął chłopiec wyślizgując mi się z rąk. Chłopiec szybko wbiegł do swojego małego, przytulnego pokoiku, który miał ściany pokryte fototapetą z Star Wars'ów, usiadł na niebieskiej kanapie na przeciw dużego telewizora i zawołał:
-Dźaśtin!!
Juss uśmiechnął się, bez słowa przejechał ręką po moim policzku i wbiegł do pokoju chłopca z okrzykiem:
-"Star Wars: Rebelianci!!!"

Postanowiłam troszkę ogarnąć dom z zabawek Alexa, a następnie zadzwonić i do cioci i do mamy aby poinformować je, że wszystko jest w porządku. Chłopcy przed oglądaniem filmu, bawili się i nie było zbyt cicho, a teraz to nie wiem co się stało, że tak cichutko. Zbliżyłam się do pokoju chłopczyka, uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam napisy końcowe filmu i siedzących na kanapie chłopców. Justin siedział na środku kanapy, a Alex był do niego "przyklejony". Spali tak słodko. Zabrałam Alexa z pod ręki Jussa i położyłam go do łóżka, po czym przykryłam kołdrą w autka. Następnie podeszłam do Justin'a i delikatnie nim potrząsnęłam tak aby się przebudził. Blondyn otworzył powoli oczy, uśmiechnął się i westchnął:
-Myślałem, że to sen- powiedział zaspanym głosem.
-Jaki sen?-zapytałam szepcząc
-Że Cię poznałem, bałem się, że jeśli się obudzę to Cię nie zobaczę- powiedział wstając z kanapy i łapiąc mnie jedną ręką w tali.
Chwilę później podszedł do Alexa, przejechał lekko zewnętrzną stroną dłoni po czole, zgarniając lśniące włosy i pocałował go w skroń. Patrzyłam na niego i w głowie miałam jedno: "Jakim on będzie idealnym ojcem"
Wyszliśmy z pokoju chłopca, zostawiając zapaloną lampkę i uchylone drzwi.
-Dziękuję- powiedziałam nadal cichym głosem, lecz już nie tak cicho jak w pokoju chłopca.
-Nie ma za co, kocham dzieci- powiedział uśmiechnięty, ale nadal zaspany Justin.

When I met U || J.B  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz