Byłam już w tłumie osób wykrzykujących jego imię, wtedy podeszła do mnie niska brunetka w czarnej bluzce z nadrukiem: "Justin Bieber is my Purpose", krótkich spodenkach i tych samych butach co ja.
-Hej, jestem Estera- grzecznie się przedstawiła, podając mi rękę.
-Cześć, Megan- odwzajemniłam jej gest i się uśmiechnęłam.
-Widziałam jak przed chwilą dołączyłaś do naszej grupy, dlaczego tak późno?-spytała, po czym uniosła kąciki ust.
-Czekam na pewną osobę, która kazała mi być tutaj o godzinie 19:50- odpowiedziałam na pytanie, lecz nie zdradzałam kim jest tajemnicza osoba, czyli Kenny.
-Aha, rozumiem. Jakie masz miejsce?-zadała kolejne pytanie, zerkając na mój bilet, który trzymałam dwoma rękoma.
-Yyy...
-Coo?!! Masz miejsce w pierwszym rzędzie?!- po chwili Estera stała po mojej lewej stronie, wpatrując się w bilet z rozszerzonymi oczami, tak jakby jej miały zaraz wypaść.
- No tak-powiedziałam to lekko zdezorientowana, ponieważ do tego momentu sama nie wiedziałam jakie mam miejsce.- A Ty?-dodałam również zaciekawiona.
-Ja mam płytę A, 3 rząd-powiedziała mając szeroki uśmiech na twarzy. -Wchodzimy!!!-dodała patrząc na ochroniarzy, którzy teraz otwierali drzwi i pierwszym osobą odrywali po kawałku biletu.
-Chodź!!- krzyknęła w moją stronę, pełna energii.
Nie mogłam z nią iść, ponieważ obiecałam Keeny'emu, że będę tu na niego czekała.Gdy już wszyscy weszli, a ja czekałam, podszedł do mnie mężczyzna.
-Jesteś- powiedział z uśmiechem
-No tak, jak mogłabym nie przyjść.
-Okej idź na koncert i dobrze się baw-powiedział śmiejąc się.
-Jak to?
-No tak, idź, bo za 10 minut się zaczyna.- powiedział z chytrym uśmiechem na twarzy, oddalając się w stronę budynku.
-Więc po co miałam czekać, skoro nic mi...- nie dokończyłam zdania a Keeny przerwał:
-No idź już!- krzyknął z uśmiechem i kiwnął mi ręką, abym wchodziła.
Wbiegłam do środka mijając jakąś kobietę w jasnych włosach. Zatrzymałam się przy ochronie, pokazałam bilet i weszłam do sali koncertowej. Rozejrzałam się... Tam było pięknie. W sali było ciemno, kolorowe światła kręciły się po całym pomieszczeniu, scena była jasno oświetlona, a w tle wisiał plakat z trasy koncertowej. Cała sala śpiewała piosenki Jussa. Zbiegłam na dół, zajęłam swoje miejsce i czekałam na rozpoczęcie koncertu. Chwilę później na scenie pojawił się wysoki blondyn. Ubrany w podziurawione, jasne dżinsy, biały t-shirt, niebieską chustą zawiązaną na czole i czerwoną koszulą przepasaną na biodrach. Wyglądał nieziemsko. Reflektory rozświetliły jego piękny uśmiech, którym nas ciepło przywitał, a w tle zaczęła grać melodia piosenki "What Do You Mean?".Po godzinie koncertowania, podeszła do mnie niewysoka starsza kobieta w blond włosach i złapała mnie za rękę.
-Chodź ze mną-oznajmiła i wyciągnęła mnie z tłumu osób.
Przeszłyśmy przez długi jasne korytarz, ominęłyśmy dwóch wysokich ochroniarzy i zatrzymałyśmy się przy dużych czarnych drzwiach. Kobieta przyłożyła plakietkę do czytnika i popchnęła drzwi, zamknęła je za nami i się zatrzymała:
-Ale Ty jesteś piękna- powiedziała z uśmiechem na twarzy
-Nie bardzo wiem co się dzieje- odpowiedziałam.
-Jestem Jan Smith, trenerka głosu Justina- powiedziała, żebym nie czuła się dłużej nieswojo.
-Miło mi, Megan.- powiedziałam, lecz dalej nie wiedziałam po co tu jestem.
-Bardzo mi miło-uśmiechnęła się i chwyciła mnie ponownie za nadgarstek-Chodź- dodała.
Po chwili skręciłyśmy w prawo i zobaczyłyśmy większą gromadkę osób, w tym Keeny'ego.
Podeszłyśmy i Keeny stanął obok mnie:
-To jest...- dalej nie mógł nic powiedzieć, dlatego, że w parku zapomniał spytać mnie o imię.
-Megan-powiedziała głośno Jan- Jesteś tak zakręcony, że nawet nie spytałeś- spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-Miło mi Was wszystkich poznać- powiedziałam nieśmiało
-Nam również- odparła kobieta w brązowych spiętych włosach.
-Hyyyy...-zakryłam usta dłonią i rozszerzyłam oczy. -Pattie Mallette?!- dodałam cicho
Wszyscy zaczęli się śmiać, nawet sama Patty.
Kobieta przytuliła mnie i uśmiechnęła się.
-A teraz chodź- powiedziała Jan.
Poszłam za nią, a ona zakryła mi oczy. -Zobacz...-powiedziała cicho, odkrywając mi je.
Zobaczyłam Justina, był jak na wyciągnięcie ręki. Wpatrywałam się na niego jak tańczy do piosenki "Sorry", nagle ten piękny moment przerwał mój telefon. Zerknęłam na ekran:
"Mamuś"
- Przepraszam, muszę odebrać- spojrzałam na Jan i oddaliłam się.
Odebrałam:
-Tak?
-Megan, tata jest w szpitalu, ale niczym się nie martw.
-Co się stało?- powiedziałam jeszcze bardziej zdenerwowana niż przed "Niczym się nie martw"
-Tata ma złamaną nogę- powiedziała spokojnym głosem
-Zaraz tam będę- odparłam rozłączając się i zwracając się w stronę wyjścia.
-Gdzie idziesz?- zapytała Jan
-Muszę wracać, jadę do szpitala.-odparłam.
-Ale Justin wybiera OLLG- powiedziała ze smutkiem w głosie.
-Przepraszam...- odwróciłam się, po czym usłyszałam:
-Ty nią miałaś być
-Coo?- zapytałam niedowierzając i odwracając się z powrotem w jej stronę.
-No tak, dlatego tu jesteś
-Nie mogę przykro mi, za to dziewczyna o imieniu Estera, płyta A, 3 rząd, pewnie się ucieszy.
-Twoja przyjaciółka?- zapytała Jan
-Można tak powiedzieć- odpowiedziałam i szybkim krokiem udałam się do wyjścia.
Zatrzymałam się chwile później i zadzwoniłam do Reymonta:
-Hallo? Reymont?
-Tak? - zapytał poddenerwowany
-Przyjedziesz po mnie? Jestem w Madison Square Garden.
-Jasne, będę za 10 minut-powiedział i się rozłączył.
Włożyłam telefon do tylnej kieszeni leginsów i wyszłam z budynku.Po chwili zauważyłam czerwone Porshe. Zatrzymuje się obok mnie i uchyla lekko szybę.
-Hej, wsiadaj-powiedział i puścił mi oczko, na co się roześmiał
-Reymont? Skąd ta bryka?!- zapytałam stojąc nieruchomo.
-Mam swoje sposoby- oznajmił
-Wziąłeś ojcu, prawda?-zapytałam, wsiadając do przodu samochodu.
-Tak- odpowiedział, po czym szybko utkwił wzrok w stacyjce.
-Wariat, dziękuję, że przyjechałeś tak szybko
-Nie ma za co, właściwie co się stało?- powiedział już bez żartów
-Tata jest w szpitalu, ma złamaną nogę, chcę być przy nim jak najszybciej- powiedziałam.Dojechaliśmy na miejsce.
-Mogę iść z Tobą?-zapytał grzecznie.
-Jasne tata się ucieszy i w końcu poznasz moich rodziców.
Weszliśmy do białego, małego pomieszczenia, w którym leżał tata z gipsem na lewej nodze, a przy nim mama siedziała na szpitalnym krześle.
-Heej, jak się czujesz? - zapytałam przytulając tatę.
-Dobrze, mówiłem mamie, żeby do Ciebie nie dzwoniła.
-Mamo a Ty?- zapytałam zerkając na nią.
-A dobrze kochanie- odpowiedziała z uśmiechem gładząc mnie po ramieniu.
-Mamo, tato, to jest Reymont. Najlepszy przyjaciel, przyjechał teraz po mnie, wiesz czym?-zapytałam uśmiechając się chytrze do taty.
-Jakąś fajną furą? -uśmiechnął się do Reymonta
-Czerwone Porshe- powiedziałam
-Ooooo, to chętnie się przejadę- zaśmiał się
-Tak z tą złamaną nogą- wtrąciła mama.
-Dobrze Megan, jedźcie do domy, zaproś Reymonta do nas, zobaczcie jakiś fajny film a ja przyjadę za godzinę.
-Ale napewno?-zapytałam troskliwie
-Nie chce może Pani pojechać z nami? -dodał Reymont
-Nie, dziękuję. Zadzwonię Ci Megan, jak będę jechała.
-Ja po Panią przyjadę-oznajmił Reymont
-No dobrze- zgodziła się mama, po czym dodała:
-Ale miły z Ciebie chłopak.Po 15 minutach byliśmy w domu, włączyliśmy film "Szybcy i wściekli" i zrobiliśmy popcorn. Chciałam napisać do mamy, ale nie miałam telefonu. Nagłym i gwałtownym ruchem wstałam z kanapy i spojrzałam na Reymonta:
-Nie mam telefonu!!- powiedziałam bardzo zdenerwowana
-Nie martw się, pójdę sprawdzić w samochodzie.W tym samym momencie w Madison Square Garden:
Justin:
Po koncercie udałem się do garderoby, ale na mojej drodze zauważyłem telefon. Podniosłem go i zobaczyłem, że na obudowie widnieje moje zdjęcie z sesji dla Calvin'a Klein'a. Uśmiechnąłem się i zwróciłem do Jan:
-Hej, Jan, wiesz może czyj to telefon?-pokazałem tył telefonu Jan.
-Yyy...tak to telefon Megan- powiedziała, po czym dodała: -Pewnie jej wypadł kiedy się śpieszyła.
-Kim jest Megan?- zapytałem
-Śliczna dziewczyna, która miała zostać Twoją OLLG
-Dlaczego nie została?- zapytałem
-Musiała jechać pilnie do szpitala, ale Twoja aktualna OLLG, to dzięki niej.-powiedziała i się uśmiechnęła
Wziąłem telefon i zadzwoniłem pod ostatnio wybrany numer:"Reymont^^"
-Hej, Reymont?- zapytałem
-Tak, znalazłeś telefon Megan?-odpowiedział zadając pytanie
-Tak, jestem Justin. Znalazłem go przed moją garderobą- tłumaczyłem
-Zaraz po niego będę- dodał
Przebrałem się i postanowiłem sam jej go oddać i poznać, w końcu miała być moją o jedną samotną dziewczyną mniej. Zeszłem na dół i zobaczyłem chłopaka, który najwyraźniej czekał na mnie.
-Megan nie uwierzy, w to co zobaczy- śmiał się Reymont kręcąc głową
Przyjechaliśmy pod ich domy, Reymont pokazał gdzie mam iść, więc wbiegłem po schodach i dwa razy zapukałem, po czym szybko poprawiłem włosy.
Otwarła drzwi...
CZYTASZ
When I met U || J.B
Fanfic"When I met U" to opowieść o 17-letniej Megan Jonson, która od dawna jest Belieber i czeka na koncert swojego idola, Justin'a Bieber'a. Co się dzieje gdy wyjeżdża za granicę, kto zmienia jej życie o 180 stopni i dlaczego nie chce wrócić do ojczyzny...