Brzmienie gitar

169 7 1
                                    

Megan:
Zaczął śpiewać. Podmuch wiatru zburzył jego idealną fryzurę. Głos miał jakby miał się zaraz rozkleić, ale byłyby to łzy szczęścia. Patrzył na ludzi, którzy bawili się do jego muzyki i śpiewali wraz z nim.
Po świetnej imprezie, Juss zszedł pod scenę. Przepchał się przez tłum fanek ocierających się o jego ubrania. Wreszcie stanął naprzeciw mnie. Chwycił moje policzka dwoma zimnymi rękoma i wbił się czule w moje usta. Po przez pocałunek czułam jego uśmiech. W tle grała muzyka, a wszystkie fanki stojące obok nas zaczęły głośno wiwatować. W powietrzu zawisła chmura dymu z kolorowych proszków.

Przez kolejne 1,5 godziny bawiliśmy się do hitów tego lata. Następnie poszliśmy do mnie, aby wziąć prysznic, ponieważ każde z nas miało na sobie po 5 kolorów. Justin miał fioletowo-zielono-różowe włosy. Wyglądał jak ken pokolorowany przez jakąś 6-latkę.
Kiedy dotarliśmy do mnie, nikogo nie zastaliśmy w domu, widocznie rodzice pojechali do szpitala, dziś mija termin zdjęcia gipsu na nodze taty. Więc Juss poszedł wziąć prysznic jako pierwszy. Kiedy wyciągałam t-shirt i dresy taty głośno zapiszczało mi w uszach.
-To pewnie przez tę muzykę-pomyślałam trzymając się za głowę ze skwaszoną miną. Po dłuższej chwili wstałam i zaniosłam Justin'owi ułożone w idealnie poskładaną kostkę ubrania taty. Zapukałam cichutko do drzwi łazienki.
-Wejdź skarbie-powiedział Juss, odrazu po zapukaniu.
Weszłam i zobaczyłam Jussa w samych bokserkach. Był już wykąpany. Troszkę się zawstydziłam, ponieważ nigdy jeszcze nie widziałam go na pół nago, dlatego odłożyłam ciuchy na półkę i szybkim krokiem wyszłam z zaparowanego pomieszczenia patrząc na jasne kafelki.
-Dziękuję-powiedział Juss, stojąc przed lustrem, susząc włosy ręcznikiem.
Po tym jak Juss wyszedł z łazienki położył się na moim łóżku.
-O jak fajnie- powiedział wzdychając.
Stałam obok szafy i wyciągałam ubrania, po czym usłyszałam
-Wyglądasz jak kucyk Pony-powiedział śmiejąc się
-Wal się-odpowiedziałam, po czym wybuchłam śmiechem.
Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do Jussa.
Wpatrywał się on w ramkę ze zdjęciem.
-Kto to jest?-zapytał
-Moja najlepsza przyjaciółka
-Pewnie za nią tęsknisz
-Tak i to bardzo. Nawet nie wiesz ile bym dała żeby mogła być tu ze mną- odparłam ze smutną miną.
Juss odłożył zdjęcie i przytulił mnie, po czym dał buziaka w czoło.

Po kilku minutach siedzieliśmy na łóżku i zaczęliśmy się wygłupiać.
-Wstań-powiedział Juss
Wstałam.
-Daj ręce-rozkazał
Dałam.
-A teraz połóż się na moich nogach- dodał trzymając je w górze.
-Ale trzymaj...-spadłam.
-Mnie-dokończyłam zdanie leżąc na dywanie przy moim łóżku. Oboje zaczęliśmy się śmiać, tak że mieliśmy łezki w oczach.
Wstałam i położyłam się tym razem na łóżku, natomiast Justin wstał i podążył w stronę mojej toaletki. Obok niej stała dużo brązowa gitara.
-Grasz?-zapytał mając ją już w rękach
-Nie, dostałam ją na 14 urodziny, od tamtej pory nic, tylko się kurzy.
Juss usiadł na łóżku i zaczął coś rzępolić.
-Ale ona jest rozstrojona-powiedział z załamaniem
-Mam młodszą kuzynkę, która lubić pobawić się w gitarzystę.
Po paru dziwnych dźwiękach Juss odwrócił się do mnie i odparł
-Nauczę cię grać
-Nie nie nie, nie znam się na tym.
-No chodź, tylko troszkę-powiedział robiąc minę zbitego pieska
-No dobrze, ale tylko troszkę-powiedziałam wstając i siadając przed Jussem.
Justin rozszerzył nogi i zbliżył się do mnie kładąc mi gitarę na kolanach. Swoimi teraz już ciepłymi dłońmi złapał moje i umieścił na strunach. Delikatnie przejechał moją dłonią po nich tworząc przepiękne brzmienie.
-Brawo-szepną do ucha, a następnie wilgotnymi wargami musnął moje ucho.

Przepraszam, że tak długo, ale brak czasu mi nie pozwolił na pisanie kolejnego rozdziału.

When I met U || J.B  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz