Urodziny jak se snu

197 14 10
                                    

Następnego ranka budzę się i widzę na mojej poduszce piękną czerwoną różę a tuż obok niej karteczkę z odręcznym napisem "Dziś Twój specjalny dzień ~ Justin". Uśmiechnęłam się i podniosłam z łóżka, na dole słychać było tylko brzdęk talerzy. Założyłam bluzę i zeszłam na dół. 

-Dzień Dobry- powiedziałam speszona zatrzymując się na schodach.

-Dzień Dobry skarbie- powiedziała pełna radości mama Justin'a, która aktualnie zanosiła szklanki na kuchenny stół.

-Pomogę pani.

-Daj spokój, dam sobie radę, ty idź się przebrać bo Justin w każdej chwili może przyjechać, jechał coś załatwić.

-Ale...-nie zdążyłam dokończyć a tuż naprzeciw mnie stanął tata Jussa i chwycił moją dłoń.

-Dzisiaj są twoje urodzinki i to nie bele jakie, masz już 18 lat, no więc co się w takiej okazji życzy?-na moment spuścił wzrok i lewą ręką podrapał się po szyi. Przede wszystkim...-kontynuował, zero alkoholu- powiedział śmiejąc się. A tak na serio to życzę ci by udało wam się z Justinem, byś spełniała marzenia a co więcej dużo dużo szczęścia. 

-Bardzo dziękuję- powiedziałam przytulając pana Jeremy'ego. 


Zjadłam śniadanie, odświeżyłam się i pościeliłam łóżko, po czym postanowiłam zadzwonić do Justina. Usiadłam na łóżku chwyciłam telefon w dłoń, wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha, nic prócz sygnału nie słyszałam. Nagle odezwał się Juss:

-Tak?- słyszałam w jego głosie lekki niepokój 

- Co się stało? Gdzie jesteś?

-Nie martw się, będę po Ciebie za jakiś czas, mam niespodziankę- powiedział i się rozłączył. 

Trochę się uspokoiłam kiedy usłyszałam jego głos. 

Po chwili do pokoju weszła mama Justin'a trzymając w ręku duże różowe pudełko.

-Mogę?- zapytała niepewnie stojąc w drzwiach.

-Oczywiście- oznajmiłam spuszczając nogi z łóżka i robiąc miejsce pani Patty. 

Kobieta zamknęła za sobą drzwi i usiadła obok mnie kładąc mi pudło na kolanach.

Spojrzałam na nie, potem na kobietę uchyliłam lekko usta chcąc coś powiedzieć, lecz mama Jussa nie doprowadziła mnie do głosu. 

-Miałam ją na balu maturalnym, tam pierwszy raz pocałowaliśmy się z ojcem Justin'a.

Otwarłam pudełko i zobaczyłam piękną różową sukienkę. Była nieziemska, górę miała wyciętą w kształt serca, a dół miała niczym baletnica. 

-Jest piękna 

-Jest twoja- powiedziała łapiąc mnie za dłoń. 

-Nie, ja nie mogę- powiedziałam oszołomiona.

-Chcę byś ją założyła w taki szczególny dzień jak dzisiaj, to prezent. A teraz biegiem do łazienki przebierać się, Justin może być w każdej chwili- powiedziała uśmiechając się.

Wstałam i bardzo mocno przytuliłam Patty, mając szeroki uśmiech na twarzy. 


Po paru minutach wyszłam z łazienki i zaprezentowałam się kobiecie. 

-Pasuje jak ulał- powiedziała wstając i zapinając mi suwak do końca.


Kiedy Justin przyjechał nie wierzyłam w to co widzę, ON ubrany w czarny, idealnie wyprasowany garnitur z ciemno fioletowym krawatem.

-Witaj księżniczko- powiedział zakładając mi piękną, świecącą tiarę na głowę.

Uśmiechnęłam się szeroko i odpowiedziałam:

-Witaj księciu, gdzie twój rumak?- zapytałam żartobliwie.

Justin chwycił mnie za dłoń i kazał wyjrzeć przez okno. Na podjeździe stała piękna biała limuzyna.

-Nie wierzę- odparłam, a po moim policzku spłynęła łza.

Justin przejechał zewnętrzną stroną dłoni po moim policzku i odparł:

-To uwierz, to będzie najpiękniejszy dzień w twoim życiu. Po czym pocałował mnie w czoło. 

Wyszliśmy...

Justin podszedł do limuzyny i otwarł tylne drzwi z lewą ręką na plecach. Kiwnęłam głową, po czym podniosłam delikatnie kąciki ust. Justin wszedł tuż za mną łapiąc mnie za rękę i szczerze się uśmiechając.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam  poddenerwowana

-Zobaczysz w swoim czasie


Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce, było to Time Square. Ogromne reklamy oświetlały drogę. Było tak magicznie. Kiedy wysiedliśmy z samochodu poszliśmy na czerwone schody, przez moment staliśmy i patrzyliśmy w niebo. Granatowe tło a na nim śliczne lśniące gwiazdy, było ich miliony. Jedno co mnie ciekawiło to to, że wieczorem w "sercu" New York'u nie było ludzi. 

-Dlaczego tutaj nikogo nie ma?- zapytałam patrząc przed siebie na pustą uliczkę.

-Nie ma?- zadał pytanie stojąc za mną

-No nie

-To spójrz za siebie

Powoli odwróciłam się i to co zobaczyłam nie docierało do mnie przez długi czas...


Przed schodami zebrali się wszyscy, rodzina Justina, moja rodzina, jego przyjaciele i co więcej moi przyjaciele...Zakryłam usta dłońmi i mocno zacisnęłam oczy, gdy je otwarłam miałam je już napuchnięte łzami. Zbiegłam na dół przywitać się z Lukasem i Luisem, mamą i tatą. Kiedy ich przytulałam czułam ogromne szczęście, to szczęście zniknęło w momencie kiedy przypomniałam sobie, że w tak ważnym dniu nie ma przy mnie osoby, za która tęskniłam najbardziej...Merry. Nagle ktoś gwałtownym ruchem zdjął mi z głowy tiarę. Odwróciłam się szybko, a przed moimi oczyma ujrzałam Merry. 

-Nieeee- śmiałam się, ale z oczu płynął mi wodospad łez 

Przytuliłam ją tak mocno jak to się tylko dało, obie zaczęłyśmy płakać. Po paru minutach przez ogromne głośniki usłyszałam głos Jussa, wołający moje imię:

-Megan!!,w tym specjalnym dniu, coś specjalnego dla mojej królewny- spojrzał na mnie uśmiechnął się i puścił oczko. 

Nagle na ogromnym bilbordzie leciała piosenka "All Of Me", a razem z nią przemijały nasze zdjęcia, moje i Justin'a. Patrzałam na nie i coraz szerzej się uśmiechałam, Juss stanął za mną objął mnie w talii i podparł sobie głowę, wbijając mi przy tym brodę w moją głowę. Kiedy zdjęcia wygasły na bilbordzie pojawiliśmy się my, Justin chwycił dwoma palcami moją brodę i wbił się delikatnie w moje usta. W tle słychać było tylko jeden wyraz wypowiadany przez wszystkich tam zebranych "Oooo". Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i uśmiechnęliśmy się do siebie, po czym Justin zapytał czy może prosić o jeszcze jeden moment uwagi i poprosił o mikrofon...

-Są tutaj osoby ważne zarówno dla Megan jak i dla mnie, dlatego chciałbym, abyście wszyscy byli świadkami tego...- Juss nie dokończył zdania, podszedł do mnie lekko zestresowany ale z uśmiechem na twarzy. 


Uklęknął przede mną, wyjął małe czerwone pudełko w kształcie serduszka, otworzył je... w środku znajdował się mały lśniący pierścionek, przyłożył mikrofon do ust i zapytał... 

-Zostaniesz moją królową? 


...



Wróciłam, jeej. Hehehe. A tak serio...w pierwszej kolejności chciałabym wam wszystkim podziękować, dziękuję za ten wybity 1000 przeczytanych. Dziękuję, że jesteście, bez was nie dałabym rady ^^ <3 mam nadzieję, że teraz będę pisać za bieżąco. 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 18, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

When I met U || J.B  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz