Rozdział 5 - Spełnienie prośby

983 161 18
                                    

Chanyeol

    Wyszedłem z apteki, wsuwając zakup do kieszeni i naciągnąłem kaptur na głowę. Odetchnąłem głęboko, poprawiając okulary na nosie, a następnie ruszyłem pośpiesznym krokiem do naszego samochodu. Szybko do niego wsiadłem i poodsłaniałem się. Spojrzałem na Suho i Sehuna, a samochód ruszył. Nasza trójka wyszła tyłami, a pozostali z nas głównym wyjściem dla odciągnięcia uwagi. Napomniałem chłopakom o nietypowej prośbie Baekhyuna oraz że wymagało to jak najmniejszej ilości osób trzecich wokół nas. Zaproponowali być przynętą. Trochę im współczułem, bo byliśmy po długiej rozmowie odnośnie naszego comebacku. Byliśmy zmęczeni, ale nie na tyle, by nie pojechać do naszego przyjaciela, ale na tyle, by chcieć móc tam pojechać w spokoju. Lider był cały czas zestresowany od ostatniego koncertu. Każdy z nas się niesamowicie przejął, ale to jak on to przeżywał było ciężkim przypadkiem. Każdy z nas budził się w nocy, dla jednych to było tylko sekundowe przebudzenie, a dla innych koniec snu. Ostatniej nocy, spotkałem się z szatynem w kuchni. Siedział przy blacie i pił kawę. Siedział zamyślony, a ja dosiadłem się bez słowa, nalewając sobie soku pomarańczowego. Długo trwaliśmy w milczeniu. Być może obydwoje baliśmy się, że z naszych ust wyjdą najgorsze myśli. Koniec końców omawialiśmy zbliżającą się operacje Baekhyuna. Na samą myśl skręcało mnie w żołądku. Byłem dobrej myśli, jednak obawy pozostałych zaczynały działać i na mnie. Zatrzymaliśmy się pod domem chłopaka, wysiedliśmy sprawnie z auta i daliśmy znać kierowcy, że uprzedzimy go kiedy ma przyjechać. W trójkę weszliśmy na posesje, a ja uderzyłem w drzwi. Setki razy słyszeliśmy, że mamy nie pukać i wchodzić jak do siebie, ale mimo wszystko wypadało. Otworzyła nam jego matka, uśmiechnęła się na nasz widok, jednak było po niej widać, że coś jest nie tak. Weszliśmy do środka, przepraszając za kłopot i dziękując za gościnę. Dostaliśmy pantofle, każdy z nas u każdego w domu rodzinnym miał już swoje własne. Ruszyliśmy za kobietą do kuchni, byliśmy głodni, bo od rana nic większego nie jedliśmy. Chłopaki od razu zajęli miejsce przy stole, na którym leżały już kubki z herbatą, jednak ja oparłem się o blat i przyjrzałem kobiecie, która nalewała zupę do misek.

- Czy coś się stało, pani Byun? - zapytałem, nawet jeśli miałaby mnie zbyć. 

    Kobieta tylko westchnęła, kładąc pierwszą miskę przed Suho. Wiodłem za nią wzrokiem, ale zająłem miejsce przy stole, by nad nią nie wisieć. Podała nam naczynia, a my zaczęliśmy jeść. Cudownie gotowała, a my tęskniliśmy za typowo domowymi obiadami. Chyba była gotowa na dokładki, bo nie odłożyła nawet chochelki. 

- Wczoraj mieliśmy pewien incydent z Baekhyunem - przyznała, a mnie ukuło poczucie, że jedliśmy w najlepsze, a on sam tam siedział. Spojrzeliśmy na nią, przerywając jedzenie. - Spokojnie, wszystko dobrze się skończyło. - Uniosła ręce, uspokajając nas. - Postanowił sam zejść do dół nikogo, nie wołając i zleciał ze schodów. 

- Może powinien dostać pokój gościnny na dole? - zaproponował Sehun, wracając do jedzenia. Spojrzeliśmy na niego. - Przynajmniej do operacji. Jak się uprze na robienie czegoś samemu to najwyżej wpadnie w ścianę, a nie zleci ze schodów. 

- Bardziej dosadnie się nie dało - westchnął Suho, a ja spojrzałem tylko na kobietę z przepraszającym uśmiechem, na co pogładziła mnie po plecach i dolała każdemu z nas po chochelce. 

    Kiedy wszyscy zjedliśmy i napiliśmy się ciepłej herbaty, akurat dotarli pozostali. Gospodyni domu od razu zagoniła ich do kuchni na jedzenie, przez co zrobiliśmy wymianę. Poszliśmy na górę, niosąc porcje dla chłopaka oraz siatkę z jakimiś słodkościami, które manager kazał przekazać. Zapukałem w drzwi i pchnąłem je, otwierając. W pokoju panowała ciemność. Wszystkie okna były pozasłaniane i żadne nie było otwarte przez co było cholernie duszno. Telewizor był włączony, ale na tyle ściszony, że trzeba było mocno wytężyć słuch, by cokolwiek zrozumieć. Na ziemi przy łóżku leżało kilka rzeczy, które musiały zostać przypadkiem strącone ze stolika - na szczęście miał tam podsunięty miękki dywan, więc obeszło się większych szkód. Na łóżku za to leżał jeden wielki rulon kołdry, wystawały tylko rozczochrane kosmyki włosów. Spojrzeliśmy na siebie, biorąc głęboki wdech i weszliśmy głębiej, zamykając za sobą drzwi. Sehun od razu wziął się za zbieranie porozwalanych rzeczy, a lider za osłanianie oraz otwieranie okien. Ja za to usiadłem przy chłopaku, odkładając siatkę i miskę na ziemi. Chwyciłem za kołdrę, a następnie lekko pociągnąłem, odsłaniając go do pasa. Cały czas miał na sobie tą samą koszulkę. Złapał mnie za dłoń, nawet nie wiedziałem kiedy to zrobił i zaczął ją dokładnie dotykać. Czułem, że powinienem się odezwać i ułatwić mu zadanie, ale nie prosił o to. Mógł zapytać kto usiadł. Przyglądałem się uważnie. Jego twarz kompletnie niczego nie zdradzała, co było aż dziwne. Zrozumiałe, ale nadal dziwne. Oczy miał zamknięte, czasami dało się przyuważyć jak lekko je zaciska, powstrzymując się przed otworzeniem ich. 

Nieszczęśliwy KrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz