Rozdział 13 - Tak jak kiedyś

1K 149 25
                                    

    Wróciliśmy do dormitorium, w którym byliśmy jako pierwsi. Dookoła panowała cisza, którą nawet w nocy ciężko było utrzymać. Chanyeol posadził mnie na kanapie, a ja wziąłem się za rozwiązywanie oraz ściąganie butów. Dłonie bolały mnie niemiłosiernie, ale czułem potrzebę przeprowadzenia jeszcze większej ilości prób. Chciałem ćwiczyć, choćbym nie mógł zginać potem palców. Miałem dla kogo się starać, cała masa ludzi liczyła na mnie i na zespół, który przeze mnie był ostatnio w tyle. 

    Chłopak zabrał ode mnie obuwie, a ja odchyliłem się i położyłem, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Wsłuchiwałem się jak Sehun i Yixing omawiali coś związanego z płytą, próbowałem wyłapać jakąś datę bo nie znałem żadnych szczegółów, jednak nic o tym nie wspominali. Ciężko westchnąłem, czując jak kanapa lekko się zapada, a następnie skrzywiłem się, gdy udo Chanyeola przygniotło mi włosy i przypadkiem za nie pociągnęło. Uniosłem głowę, przyklepując czuprynę, a kiedy położyłem ją z powrotem, noga chłopaka wyszła mi naprzeciw. Poprawiłem się, przysuwając bardziej do niego i ułożyłem wygodnie potylice na jego twardym udzie. Palce chłopaka zaczęły wędrować między pojedynczymi blond kosmykami, a kiedy dotarł gdzie planował, sięgnąłem ręką i złapałem go, powstrzymując przed rozwiązaniem bandażu.

- Nie rób tego - poprosiłem, a on ciężko westchnął.

- Powinieneś to nosić tylko jak wychodzimy - stwierdził, zabierając rękę.

    Poprawiłem materiał na skroniach i powoli usiadłem. Pochyliłem głowę i oblizałem przyschnięte wargi, zastanawiając się nad tym. Powinienem się zacząć do tego przyzwyczajać, wiedziałem, że nie zawsze będzie czas żeby się bawić z zasłanianiem mi oczu bądź poprawianiem bandażu. Na koncertach nie mogliśmy przestać śpiewać jeśliby mi się zsunął albo podwinął. Przekręciłem się przodem do niego.

- Nie wiem czy nastawiłem się już na to wszystko psychicznie do tego stopnia żeby nie reagować jakoś dziwnie kiedy otworzę oczy i... nic nie zobaczę - kaszlnąłem, przecierając kącik ust. 

- Nawet jeśli, to nie jesteś wśród obcych - powiedział na co się wyprostowałem. - Jeśli coś zacznie się dziać to na pewno któryś z nas przy tobie będzie i ci pomoże. Wiem, że chcesz jak najwięcej zrobić sam, ale nie zamykaj się też namyśl żeby poprosić o pomoc. 

    Pokiwałem głową i na nowo ją pochyliłem, by dać mu łatwiejszy dostęp do supełka, który zrobił rano. Chanyeol nawet się nie zawahał, od razu wziął się za rozwiązywanie. Już po krótkiej chwili bandaż był w jego dłoniach, a moje powieki całkowicie odkryte. Wypuściłem z siebie głośno powietrze, a w moim brzuchu rozbudziło się stado motyli, które w jednej chwili postanowiły pomachać skrzydłami. To nie było jedno z tych pozytywnych skrętów w brzuchu, temu towarzyszyła masa stresu i nerwów. 

    Gdy zacząłem powoli unosić powieki, moja dłoń odruchowo drgnęła do przodu, ale zaraz została zamknięta w mocnym uścisku. Przełknąłem głośniej ślinę z każdą chwilą zwiększając siłę wytworzoną między naszymi dłońmi. Siedziałem prosto ze sztywno ustawioną głową jakbym przynajmniej wbijał wzrok w jeden punkt. Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc jak szepcze moje imię. 

    Usłyszałem kroki, więc obejrzałem się przez ramię, mając otwarte oczy. Nie spodziewali się tego widoku, bo momentalnie stanęli w miejscu i nawet się nie odezwali. Sam czułem się jak kaleka bez bandażu, ale musiałem chociaż spróbować. 

    Któryś z nich minął mnie i usiadł w fotelu.

- Kiedy oficjalnie przyznacie, że jesteście parą? - Chen prychnął rozbawiony, a ja odwróciłem głowę w jego stronę, unosząc lekko brwi. Chyba nie zrozumiałem. - No błagam, ostatnio zachowujecie się jeszcze dziwniej niż zwykle. Nawet teraz trzymacie się za dłonie!

Nieszczęśliwy KrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz