- Może jednak zostaniecie? Przecież tak pada.
- Nie mamo, samochód nie jest z cukru, damy radę.
- Właśnie. - Clara oparła się o moje ramię unosząc znacząco brwi. I sam nie wiem dlaczego złapałem ją za łokieć, kiedy dostrzegłem patrzącą się na nas Arię. - Już późno, a każdy z nas ma pracę.
- No fakt. - Trisha westchnęła opierając się o komodę. - Odwiedzisz mnie jeszcze? Mam nadzieję, że nie będę musiała czekać kilku miesięcy.
- Tak, odwiedzi cię, a ja razem z nim.
Po minie mojej matki mogłem rzec, że nie usatysfakcjonowała ją ta odpowiedź, wywnioskowałem, że po dzisiejszym obiedzie przestała pałać taką miłością do Clary. Szkoda, że dopiero teraz.
Czarnowłosa po prostu nie dawała o sobie znać, gdy wychodziliśmy, ale i bez tego nawet bym się z nią nie pożegnał. To głupie, że po tym wszystkim działała mi na nerwy, jednocześnie odprężając.
W domu byłem pół godziny później. Pozbyłem się natrętnej Clary i w spokoju otworzyłem wino. Poczytałem chwilę, a gdy zapiekły mnie oczy wziąłem kąpiel i poszedłem spać.
Poranek miałem taki jak zawsze, musiałem wstać o odpowiedniej godzinie by zdążyć i zjawić się przed czasem w firmie. Moja asystentka popatrzyła na mnie dziwnie, kiedy skinąłem do niej głową. Nie pamiętałem, bym na nią nakrzyczał, czy coś. Dlatego długo nie rozmyślając popchnąłem drzwi od mojego biura.
- Co tu tu robisz? - zmarłem.
Odwróciła zaalarmowana głowę w moją stronę, ale nie podniosła się z kanapy.
- Przyszłam z tobą porozmawiać, jeszcze raz.
- Jak tutaj weszłaś?
Pierwsza myśl, moja asystentka ją wpuściła.
- Mam klucz, dałeś mi, nie pamiętasz?
Zamrugałem kilkakrotnie i dopiero po chwili zamknąłem drzwi za sobą. Moje plecy przytulone były do drewnianej powłoki, a wzrok skupiony na Ariabelli.
- Dla dobra nas wszystkich powinnaś mi go oddać.
- Nie zrobię tego.
Nie podnosiła głosu, ja też tego nie robiłem. Jednak nie mogłem przełknąć faktu, że tak po prostu do mnie przyszła, po wczorajszym. Ja na jej miejscu, w ogóle unikałbym mnie, myślałem, że chamstwo ją odepcha.
- Obawiam się, że będziesz musiała. - stawiałem niepewnie kroki do biurka - Mam tu pełno ważnych dokumentów, które nie powinny trafić w żadne ręce poza moimi.
- Przecież nie oddałabym klucza Zafirowi, nie zrobiłabym takiego głupstwa.
Niepewnie usiadłem za biurkiem, czując skurcz w nodze. Jak nie plecy to noga, w dodatku moje wnętrzności postanowiły skakać na jej widok, bo przypomniało mi się śniadanie.
Cholera jasna.
- Posłuchaj, wyjechałam dobrowolnie, to fakt, ale u niego naprawdę nie ma tak kolorowo jak sądziłam.
- Przykro mi to słyszeć.
Ułożyła usta w linię wstając. Poprawiła swoją sukienkę i podeszła bliżej mnie, tym razem opierając się o oparcie kanapy.
Zrobiło mi się gorąco.
- O nie, wcale nie jest ci przykro. Mogę powiedzieć, że ty nawet się z tego cieszysz.
Miała przebłyski dawnej siebie w rozmowie ze mną, a ja zamiast zakończyć to wszystko i wywalić ją, by popracować, brnąłem w to dalej.
- Bo cieszę. - uniosłem podbródek wyżej. - Co chciałaś to masz, nie wiem dlaczego się do mnie żalisz.
- Bo tylko ty nikomu nie powiesz. - zmarszczyła brwi skubiąc paznokcia. - Poza tym przyszłam tutaj prosić cię o pomoc.
Prychnąłem. Otworzyłem laptopa i włączyłem go szykując się do pracy.
- Niby jaką?
- Czysto przyjacielską, naprawdę niedużą.
Przyjacielską. Nie byliśmy przyjaciółmi.
- Mów.
- Nie mam bladego pojęcia, kiedy wróci Zafir, dlatego chciałabym wynająć sobie coś swojego. Nie chcę cały czas siedzieć na głowie twojej matki, no bo wiesz - westchnęła. - Mia daje w kość po nocach, a ona i tak jest zmęczona przez te swoje koszmary.
Wpisałem hasło i patrzyłem aż kółeczka przestaną się kręcić. Naprawdę nie wiedziałem, jak powinienem postąpić. Przyszła do mnie od tak, bo chce mieszkanie. Nie widzieliśmy się dwa lata, dlatego powinna zachować dystans, a nie od razu lecieć do mnie, gdy coś jej trzeba.
- Zobaczę, co da się zrobić.
- Nie. - mruknęła twardo, spojrzałem jej prosto w oczy. - Powiedz mi teraz, nie chcę zostać na lodzie.
- Ktoś ode mnie do ciebie zadzwoni, na razie nie mam pojęcia, gdzie mogłabyś zamieszkać.
- Wolałabym, abyś wykonał perę telefonów i mi coś załatwił, bo obawiam się, że później Clara może w tym wszystkim maczać palce.
A więc o to chodziło...
- Tak od ręki możesz zamieszkać w jednym z moim apartamentowców. - powiedziałem po chwili. - Chyba, że wolisz coś na przedmieściach, bardziej cichego.
- Nie, może być. Bardzo ci dziękuję.
Odepchnęła się i chwyciła swoją torebkę. Zrobiła kilka kroków oddalając się ode mnie, a następnie odwróciła twarzą.
- Już wcześniej dałam twojej sekretarce mój numer, więc się nie przejmuj.
- Jasne.
Jej stukot szpilek odbijał się w mojej głowie z ogromnym echem. Działała na mnie tak kurewsko inaczej, teraz dokładniej poczułem jej zapach perfum i dużo różnił się od poprzednich. Ten był zmysłowy, delikatny, a nie ostry tak jak wcześniej. Jednak nie przeszkadzał mi, bo był jej znakiem rozpoznawczym.
- Zayn? - moje imię w jej ustach wywołało falę dreszczy na moich plecach. Nie powinna się tak do mnie zwracać, nie gdy jesteśmy sami w biurze. - Co robisz dzisiaj po południu? Może... mogłabym cię gdzieś wyciągnąć?
Otworzyłem usta chcąc potwierdzić, że najchętniej to bym nawet z nią poleciał, ale pokręciłem głową. Bolało jak cholera, bo naprawdę chciałem iść, ale musiałem tak postąpić. W dodatku jej wyraz twarzy nie podnosił mnie na duchu.
- Przepraszam, jestem już umówiony z Calrą.
- Ano tak, mogłam się domyśleć. - skrzywiła się. - W takim razie do zobaczenia.
Taa.
------
50 kom next 💎💎💎 Jakieś przypuszczenia co do Zafira? 😋
CZYTASZ
Hello (sequel Silence) Z.M✅
RomanceZobaczyli się znowu po dwóch latach. On nie wiedział, że mu coś zabrała. Coś, co było bardzo istotne. * Przykro mi, że musisz robić wszystko, by być na szczycie. (c) H-yuna 2016