Następnego dnia mogłem się już spokojnie podnieś, ale przecież to by był zbyt proste, gdybym tak po prostu chodził, zapominając, co stało się dobę wcześniej. Wszystko, dosłownie, wszystko mnie bolało. Miałem na brzuchu i rękach siniaki, ale czułem się jakby po prostu przejechał po mnie walec. Nie mam pojęcia, co ci jebnięci ochroniarze mi zrobili, ani w jaki sposób mnie tak stłukli.
Ciosem zwalającym z nóg był jeszcze widok Ariabelli przytulającej się do Zafira. Mia była na jego rękach i machała swoimi pięściami, by następnie ciągnąć za włosy swojej matki.
Wyglądali na szczęśliwą rodzinę.
Pierdoloną rodzinę.
Stałem na szczycie schodów i naprawdę, chwilę zajęło mi zanim wziąłem się w garść. Zafir szeptał jej coś na uchu, a ta kiwała głową. Sposób, w jaki wtulała się w niego dziewczynka przeczył wszystkiemu złemu, co zrobił. W tamtym momencie naprawdę zwątpiłem w siebie i to, czy aby na pewno jest szansa, że czarnowłosa po prostu go zostawi.
U mojemu zdziwieniu pierwsza zauważyła mnie Mia. I... aż mnie ścisło, kiedy mi pomachała. Zafir odczuł ten ruch i odwrócił się, puszczając Arię.
-- O, Zayn. W końcu wstałeś. - mruknął z kamienną twarzą. Nie przeszkadzało mi to, że popsułem sobie z nim kontakt jeszcze bardziej. Nie żeby przedtem był jakiś dobry, czy coś.
-- Chcę odzyskać mój telefon i dokumenty. Wracam do domu.
-- Wszystko jest w salonie na ławie. Aria słonko, idź mu przynieś.
Dziewczyna popatrzyła na mnie na chwilę, a później wykonała oplecenie tego pojeba.
-- Jeden z moich ludzi odwiezie cię na lotnisko za niedługo. Nie wiem, kiedy dokładnie przyjedzie, więc poczekaj w salonie.
-- Ty też jedziesz? - uniosłem brwi na Ariabellę, która podawała mi moje rzeczy.
-- Nie.
-- Mówiłaś, że jedziesz ze mną.
-- Co mówiła? - Zafir podszedł bliżej ze zmarszczką między brwiami.
Aria się zmieszała.
-- Bo myślałam, że będę mogła znowu tam wrócić i pobyć jeszcze trochę z Trishą.
-- To źle myślałaś, nigdzie nie jedziesz.
Skinęła posłusznie głową i cofnęła się o krok.
Zdumiewające kurwa.
-- Nie dyryguj nią, jeśli chce jechać to nich jedzie.
Spojrzał na mnie z zaciśniętymi szczękami.
-- Znowu zaczynasz Zayn? Jeszcze ci mało bawienia się w bohatera?
-- Tak. - zszedłem całkowicie ze schodów. - Jesteś pojebany pod względem rządzenia nią, a ty jesteś idiotką, że go w ogóle słuchasz.
Mógłbym przysiąc, że wciągnęła powietrze przez zęby, a on zmrużył swoje pociemniałe oczy. Mia została oddana na ręce Arii, a sam Zafir podszedł bliżej.
-- Wyjdź stąd, zanim ci w tym pomogę. - warknął.
Nie bałem się go. Nie miał tutaj ochroni, więc gówno by mi zrobił.
Chyba.
Ale tak, czy inaczej miał ślad na twarzy po mojej pięści.
Dziewczyna odstawiła dziecko do kojca i wróciła do nas, by następnie otworzyć mi drzwi. Dalej nie patrzyła mi w oczy. W dodatku jak zwykle przy nim była milcząca.
*-- Ariebella do cholery. - szarpnąłem nią na tyle mocno, że prawie upadła na moją klatkę piersiową. Nie chciałem jej dotykać, ale to było silniejsze ode mnie.
Zafir zrobił niekontrolowany ruch i od razu podszedł bliżej niej.
-- Zostaw mnie. - szepnęła.
-- Oczywiście, że tego nie zrobię, proszę porozmawiaj ze mną.
-- Ona nie chce z tobą gadać.
Spiąłem się. Każda część mojego ciała próbowała nie rzucić się na niego. Wiedziałem, że to by pogorszyło jeszcze bardziej całą tą pieprzoną sytuację.
-- Nie wtrącaj się.- spojrzałem na moment na Zafira.
Weźcie go stąd, bo nie ręczę za siebie.
- Czego nie rozumiesz w tym, że ona już cię nie chce? Nie potrzebuje? - by sprawić żeby jego słowa były bardziej dobitniejsze przyciągnął ją do siebie. Była marionetką między nami, każdy z nas nie słuchał, co ma do powiedzenie, a jedynie chciał zabrać jak lalkę ze sobą.
-- Ona tego nie powiedziała.
-- Skarbie. - odwrócił ją w swoją stronę z pierdolonym uśmiechem. Ona była neutralna, wyglądała na silną i nie pokazywała, co jej leży na sercu. Jednak zbyt dużo razy widziałem, jak płakała, by teraz na głos powiedzieć, że jest naprawdę niezależną kobietą. -- Powiedz mu proszę, że już go nie potrzebujesz.
Przełknęła ślinę, zauważyłem to.
Krew dudniła mi w uszach, kiedy powoli odwracała w moją stronę głowę. Nie mogłem oderwać wzroku od jej pulchnych policzków i ust pomalowanych na czerwono.
Wyszarpała się z jego uścisku, a gdy stanęła twarzą w twarz ze mną zmiękłem. Jak pierdolony nastolatek, nie panowałem nad sobą.
-- Już od dawna cię nie potrzebuję Zayn.
Mimo iż nie powinno - zabolało.
A później wszystko przeleciało mi szybko, wsiadłem do samochodu, który sekundę wcześniej podjechał pod dom i zawieziono mnie na lotnisko.
*
-- I jak Nowy Orleand? - Clara uśmiechnęła się szeroko siadając naprzeciw mnie.
-- Nijak. - odebrałem od niej kawę. - Zafir to pojeb bez dwóch zdań.
-- Stało się coś?
-- Nie. - zmarszczyłem brwi. -- Nic.
Wiedziałem, że i tak prędzej, czy później się dowie, ale miałem natłok myśli i nie zniósłbym jeszcze jej kolejnych pytań.
- A jak tam Mia?
Spojrzałem na nią ostrożnie. Nigdy nie pytała o córkę Zafira, więc to pytanie trochę zbiło mnie z tropu.
- Ma ojca debila, więc nie wiem, jak ci odpowiedzieć.
Uśmiechnęła się sama do siebie, a następnie westchnęła. Jej wzrok trochę mnie krępował, bo patrzyła na mnie dość intensywnie i dziwacznie.
- Mogę cię ciebie coś zapytać?
- No. - nic mnie już dzisiaj nie zaskoczy.
Odchrząknęła.
- Co byś zrobił, gdyby Mia była twoim dzieckiem?
-------------------
50 komentarzy next
* część z prologu
CZYTASZ
Hello (sequel Silence) Z.M✅
RomanceZobaczyli się znowu po dwóch latach. On nie wiedział, że mu coś zabrała. Coś, co było bardzo istotne. * Przykro mi, że musisz robić wszystko, by być na szczycie. (c) H-yuna 2016