-Piętnasty

5.8K 515 84
                                    

- Ej Zayn. - zdezorientowany odniosłem wzrok na Clare. - Słuchasz mnie w ogóle?

- Nie.

Widocznie nie spodziewała się takiej  odpowiedzi, bo zdumiona uniosła brwi.

- Że tak zapytam, dlaczego?

- Bo powinnaś już iść, jutro mam pracę i muszę się wyspać.

- Mogę zostać na noc.

- Wolałbym nie.

Ułożyła usta w linie by następnie chwycić swój płaszcz. Naprawdę aż wstałem, zadowolony że tak po prostu sobie pójdzie.

- W takim razie dobranoc Zayn.

Zdumiony pofatygowałem się za nią, by zamknąć drzwi.

- Nawzajem Claro.

- Mam nadzieję, ze jutro się widzimy.

Co ja bym znowu wymyślił...

Nie uzyskała ode mnie odpowiedzi. Wyszła po chwili, a ja z ulgą zamknąłem drzwi.

Jutro miałem w planach zrobić coś innego.

Coś, co odbiegało od mojej normy życiowej.

Rano bolała mnie głowa z racji tego, że wieczorem za dużo wypiłem z Clarą. Niby zwykłe piwa, ale teraz ciągnęło mnie do nich coraz bardziej.

Wstałem wcześniej niż zwykle, postanowiłem, że wezmę szybki prysznic na orzeźwienie. Dlatego jeszcze z mokrymi włosami jechałem do firmy, nie przeszkadzało mi to zbytnio, tylko obawiałem się, że skręci mi szyję i nie będę mógł nią ruszać.

Dzień mijał mi jak każdy. Kilka porannych telefonów, dwa spotkanie przed i po lunchu, a następnie masa papierów do podpisania. 

Między czasie dostałem sms'a. Był od matki, odpowiadała na moje wczorajsze pytanie w związku jej zdrowia. Poczuła się gorzej, a wszystko przez jebanego Zafira.

Nienawidziłem gnoja z wielu przyczyn. Jednak przez moich informatorów dowiedziałem się, że dzisiaj z rana opuścił kraj. Interesy wzywają go, a ja na tym skorzystam.

Dlatego zaraz po pracy pojechałem pod mój apartamentowiec, gdzie mieszkała Aria. Zdziwiło mnie to, że została tutaj, bo gdybym nie miał wtyk to pomyślałbym, że zabrał ją ze sobą.

Zapukałem delikatnie w jej drzwi. Nie otworzyła natychmiast, minęła chwila zanim uchyliła minimalnie drewnianą powłokę.

- Czego tu szukasz?

- Przyszedłem z tobą porozmawiać na spokojnie.

- Chyba nie mamy o czym.

Zdziwiło mnie to, że po tym wszystkim, co dla niej zrobiłem, ona nawet nie chciała ze mną gadać. To głupie, że dałem się wykorzystać.

- Owszem - wepchałem nogę, gdy próbowała mi zamknąć przed nosem drzwi. - Mamy o czym rozmawiać.

- Nie wydaje mi się.

Nie zważałem czy ją to zaboli, czy co,  po prostu popchnąłem powłokę jednocześnie robiąc tym sobie wejście. 

Ariabella została odepchnięta do wnętrza. Bez ceregieli wszedłem zamykając za sobą drzwi i... o kurwa.

Zajęło mi chwilę zanim uwierzyłem w to co widzę.

- Co ci się stało? - jakiś dziwny głos miałem, jakby piskliwy. Jednak co się dziwić, pierwszy raz widzę ja w takim stanie.

- Nic. - odwróciła się szybko i weszła o kuchni.

Ruszyłem za nią.

- Jak o nic? Twoja twarz to jeden wielki siniak. - złapałem ja za łokieć, ale wyzwala się dość brutalnie. - To on ci to zrobił? Kurwa miałem rację, on Cię biję.

- Nie bije mnie - wrzasnęła. - Wyjdź stąd Zayn, nie chcę mieć kłopotów.

- Niby jakich? Jeśli Zafir Cię nie bije, to nie masz się czego bać.

Popatrzyła na mnie groźnie, a następnie się odwróciła, by nalać wodę do szklanki. Była zamyślona, a ja wrzałem w środku tak na nią patrząc. Miała opuchniętą i czerwoną twarz. Bez wątpliwości płakała, a fioletowe znaki na jej twarzy świadczyły tylko o jednym. 

Prychnąłem cicho.

- Dlaczego tak go bronisz? Nie okłamiesz mnie, wiem jaki jest.

- Gówno prawda, gdybyś nie pakował nosa w nie swoje sprawy nie musiałabym Cię oglądać.

- Czyli, że to wszystko moja wina? Do kurwy nawet nie wiem o czym mówisz, nie obchodzi mnie wasze życie. Rób co chcesz.

- Więc nie trzeba było odwozić mi tego cholernego fotelika.

- I to za niego dostałaś wpierdol? - podszedłem do niej bliżej. - Za jebany fotelik?

- Tak! - odwróciła się momentalnie. - Nie wiem jakie stosunki Was łączą, ale Zafir nie lubi, kiedy się bok mnie kręcisz.

Próbowałem panować nad sobą, ale miałem ochotę ja udusić za to, jak bardzo nie chciała powiedzieć mi prawdy.

- Dziwne, że tak go słuchasz, mnie jakoś nie udało się nad tobą zapanować.

- Przykro mi.

- Mi nie. W porównaniu do niego nie biję kobiet.

- On min nie bije, ile razy mam powtarzać? 

Przecież przed chwilą powiedziała co innego...

- Już wcale nie musisz, ale twoje siniaki na twarzy mówią co innego. - mimo iż nie chciałem, by jej widok w jakiś sposób mnie ruszył, to naprawdę aż mnie skręcało, gdy ja taka widziałem. Ale co ja mogłem, jak była uparta i za nic nie chciała mi powiedzieć.

A pomógłbym jej, nie zważając na konsekwencje.

Znowu.

- Po co przyszedłeś? - uniosła brwi. - Zafir wraca wieczorem, muszę jeszcze skoczyć do sklepu po zakupy. Nie mam czasu.

Zrobił sobie z niej służąca? Albo potajemnie są już małżeństwem?

Zamarłem.

Nie, tak nie mogło być.

- Okej, jeśli pasuje ci to życie z nim to tylko ci pogratuluję. - oparłem się o blat kuchenny. Nie patrzyła na mnie, skubała okruszki z chleba. - A przyszedłem tu tylko po to, by powiedzieć ci, że Zafir nie ma prawa przyjeżdżać do mojej matki i jej denerwować.

- Co ty to do mnie mówisz? Powiedz...

- Gówno mnie to obchodzi, masz mu to przekazać.

Patrzyłem na nią przez moment, a następnie pokierowałem się do wyjścia.

Czułem, że szła za mną.

- Bo nie pozwolę, by ktoś obcy krzywdził kobietę, która kocham.

Przez jej twarz migło stado emocji. Nawet myślałem, że się rozpłacze, ale nie. Twardo się trzymała, aż nacisnąłem klamkę.

- Z tobą może robić co chce, ale jej nie dam tknąć, uwierz mi, jestem zdolny do wszystkiego.

Specjalnie się ociągnąłem, bo głupi miałem nadzieję, że mnie zatrzyma i o wszystkim powie. Ona jednak nie zrobiła nic, po prostu zamknęła mi drzwi przed nosem po raz drugi. 

50 komentarzy --> next

Przepraszam za błędy, rozdział na telefonie XDD

Hello (sequel Silence) Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz