Usłyszałem szmer za sobą. Nie odwróciłem się jednak, wiedziałem kto był jego sprawcą. Poczułem nawet jej perfumy, dlatego odpowiedź była jednoznaczna.
-- Masz wolne?
Zamknąłem gazetę i wygasiłem tablet. Odruchowo spojrzałem na zegarek wzruszając ramionami.
-- Widocznie tak, jeśli tu siedzę.
Wzruszyłem niedbale ramionami sięgając po kawę. Nie żeby coś, ale od razu pomyślałem, że mi ją wypije.
-- Nie zrozum mnie źle, ale dlaczego?
-- Wspominałem ci wczoraj, że moja matka przyjedzie do Mii. Poza tym to chyba nie najlepszy pomysł zostawiać was same.
Przytaknęła cicho siadając na wprost mnie. Zastygłem z kubkiem przy ustach. Była w swojej koszuli nocnej, ale jak dostrzegłem nie założyła stanika, bo jej sutki stały na baczność.
Ariabella nie patrzyła na mnie, skubała swoje paznokcie ze spuszczonym wzrokiem.
-- Cóż - odchrząknąłem doprowadzając się do porządku. -- miałaś jakiś cel podczas mojego pobytu w pracy?
-- Nie. - od razu na mnie spojrzała. -- Oczywiście, że nie. Ja wiem, co sobie o mnie myślisz, ale ja przemyślałam wszystko.
-- Doprawdy? - jakoś mi się wierzyć nie chciało...
-- Tak. - pokiwkała głową. Jej piersi zakołysały się nieznacznie. I kurwa sam nie wiem, dlaczego patrzyłem na nie, a nie w jej oczy. Może dlatego, że cycki miała jakby większe? Bardziej okrągłe ze sterczącymi sutkami? Wraz z tą częścią ciała urósł jej też tyłek. Być może, że to wszystko przez przytycie. Ariabella przybrała na wadzę, ale wydawało mi się to dla niej jeszcze lepsze, a niżeli zrzucenie kilku zbędnych. Mimo młodego wieku wyglądała jak prawdziwa kobieta, no nie wiem, trzydziestka? Nie żeby się postarzała, po prostu spoważniała, a ubrania jakie nosiła dawały jasno do zrozumienia, że jest wysoko ustawiona. -- Ty mnie słuchasz?
Mój wzrok powędrował na jej twarz. Unosiła wysoko brwi, by następnie zakryć piersi rękami.
-- Nie zmieniłeś się zbytnio pod tym względem. - prychnęła.
-- Zamyśliłem się.
-- Ze wzrokiem w moich cyckach.
-- Przepraszam bardzo, ale to ty nie założyłaś stanika.
-- Przepraszam bardzo, ale i tak wychodzi na to, że jesteś świnią.
-- Bez takich. - zmarszczyłem brwi. -- Przedtem ci to nie przeszkadzało, więc dlaczego teraz się spinasz?
-- Bo nie jesteśmy razem.
-- A wtedy byliśmy?
Zamilkła z otworzonymi ustami. Chwilę myślałem nad moimi słowami, by następnie wstać i wylać kawę do zlewu. Doszło nawet do tego, że umyłem ten pierdolony kubek.
-- Idę do Mii, bo chyba się obudziła. - mruknąłem cicho. A ona nadal milczała. Czułem jej wzrok na sobie, gdy powoli pokonywałem schody.
*
-- Między wami już wszystko okej? - moja matka tuliła do siebie Mię uśmiechając się do nas szeroko. Ariabella wybrała miejsce z dala ode mnie, w ogóle od śniadania nie zamieniła ze mną ani słowa.
-- Tak, mamo. - nie, nie było okej, przecież nie gadaliśmy ze sobą.
-- To świetnie, dziecko potrzebuje dwójki rodziców.
Zgadzałem się z tym. Niemniej jednak cały czas miałem wrażenie, że Aria tak po prostu wbije mi nóż w plecy i wróci do Zafira.
-- Mogłabym ją wziąć do siebie na kilka dni, ja spełniłabym się w roli babci, a wy mielibyście trochę czasu dla siebie.
-- To chyba nie jest dobry pomysł. - czarnowłosa pokręciła głową. Była zamyślona. -- Nie chcę by Mia przebywała gdziekolwiek beze mnie.
-- Ale przecież będę się nią opiekować.
-- Nie.
-- No ale...
-- Mamo odpuść. - dotknąłem jej ramienia. -- Wszystko jest jeszcze świeże, daj nam czas.
Przytaknęła, kolejny raz zatapiając usta w szyi dziewczynki i głośno ją całując. To głupie, ale wczoraj robiłem to samo, emocje mną targały. Taki akt desperacji mnie dopadł w nocy.
Pukanie rozniosło się po całym domu.
-- Otworzę. - wstałem udając się do drzwi. Miałem tę świadomość, że Aria drepcze za mną. -- Po co za mną idziesz? - odwróciłem się do niej przelotnie. Jednak zamiast popatrzeć na nią przez sekundę i otworzyć drzwi, skupiłem swój wzrok trochę dłużej.
Jej warga drżała. Już nie była taka odważna jak z rana.
-- Boję się.
-- Przecież Zafira tutaj nie ma, a to pewnie ktoś przypadkowy.
-- Ja to czuję Zayn. - podeszła bliżej i złapała mnie w pasie. Spiąłem się. -- Sam dobrze wiesz, że to by było zbyt piękne, gdyby odpuścił.
Podrapałem się nerwowo po szyi i po prostu przytuliłem do swojego ciała. Najwyraźniej tego potrzebowała, bo niczym Mia oplotła mnie szczelnie rękami.
Pukanie nasiliło się.
-- Muszę otworzyć, idź do mojej matki i niczym się nie martw.
-- Wolę zostać z tobą,
Okej... delikatnie odsunąłem ją od siebie i chwyciłem za klamkę. Moim oczom ukazał się średniego wzrostu mężczyzna, z ciemnymi okularami. Bez słowa podał mi jakąś kopertę.
-- Co to? - zapytałem go obracając papier w dłoniach .
On jednak uniósł tylko podbródek i wyciągnął telefon.
-- Tak proszę pana. - powiedział zaraz po przyłożeniu urządzenia do ucha. -- Dostarczyłem, wykonałem wszystko, co do mnie należało - a następnie wycofał się nie spuszczając zemnie wzroku.
Spojrzałem odruchowo na Arię, a ta gryzła skórki obok paznokci.
Zamknąłem drzwi.
-- Ja go znam, to Ozan.
Poczułem się dziwnie, delikatny strach rozprzestrzenił się w moich żyłach.
Nie dane mi było zapytać kto to ten Ozan, bo mój telefon dał o sobie znać. Nim odebrałem na wyświetlaczu mignęło mi imię Zafira.
Najspokojniej w świecie odebrałem, jakby jego telefon nie zrobił na mnie wrażenia. Po prostu nie chciałem, aby Ariabella pogryzła sobie palce z tych nerwów.
- Już za niedługo spotkamy się w sądzie. - Zafir był nad wyraz spokojny, natomiast ja aż oparłem się o komodę. -- Mam nadzieję, że ładnie przeczytasz wezwanie i spakujesz już moją córkę.
-- Mia nie jest twoim dzieckiem.
-- Jest. - warknął. -- A wszystko, co teraz robisz, będzie użyte przeciwko tobie, także miłego dnia... bracie.
----------------
50 komentarzy next
CZYTASZ
Hello (sequel Silence) Z.M✅
RomanceZobaczyli się znowu po dwóch latach. On nie wiedział, że mu coś zabrała. Coś, co było bardzo istotne. * Przykro mi, że musisz robić wszystko, by być na szczycie. (c) H-yuna 2016