-Dziesiąty

6.3K 502 71
                                    

- Jak ci się podoba? Myślę, że idealnie pasuje do twojej karnacji. 

- Um - zmarszczyłem brwi odwracając się w lustrze. - Koszula może być, ale ten kolor...

- Jesteś Mulatem, a Mulatom pasują jasne kolory. Ta żółć jest idealna.

- Jak cytryna, nie zrozum mnie źle, ale to trochę krępujące. Nie chcę chodzić w takim kolorze.

Clara pokręciła głową wyjmując kolejną koszulę, którą mi zakupiła, bo rzekomo ograniczam się tylko do białych. Bo białe są dobre i nie planuję tego zmieniać. 

- Mam jeszcze dla ciebie ciemno bordową, ma trochę inny krój, bo zakłada się ją przez głowę, ale myślę, że ta ci się na pewno spodoba.

Nie była najgorsza. Leżała dobrze, nie odsłaniała zbyt dużo torsu i była w miarę wygodna, ale... pachniała Clarą. A ja nienawidziłem jej paskudnych perfum.

- Dlaczego ją ściągasz? Nie podoba ci się?

- Podoba, ale...

- Świetnie, zaraz przebiorę się w inną sukienkę i będziemy pasować do siebie kolorystycznie. Nie zdejmuj jej, miałam cię gdzieś zabrać, pamiętasz?

Niestety.

Kiedy ona była już w łazience, ja odebrałem zrzędliwy telefon.

Zafir.

- Hej haj heloł, gdzie ta Trisha trzyma telefon, bo za Chiny się dodzwonić do niej nie da.

Kopnąłem wieszak, który zahaczył się o nogawkę moich spodni prosto pod łóżko.

- Nie wiem, tylko po to do mnie dzwonisz?

- Nie, chciałem zapytać jak tam Aria, bo wiesz - czułem, że się uśmiecha palant jebany - trochę głupio, że tak z dupy ją zostawiłem u matki.

Mojej matki.

- Skąd mam niby to wiedzieć? - zmarszczyłem brwi. - Nie siedzę z nimi 24/24. 

- Nie unoś się, tylko zapytałem.

- Chyba nieodpowiednią osobę, nie sądzisz?

Westchnął, a ja powędrowałem wzrokiem za okno. Nie mówił nic przez dobrą chwilę, słyszałem jedynie jak się przemieszcza.

- Więc może orientujesz się, kiedy Trisha jest dostępna telefonicznie? Chciałbym z nią porozmawiać o dziewczynach.

- Jakich dziewczynach?

- Chodziło mi o Arię, przejęzyczenie.

- I jak? - z łazienki wyszła Clara w swojej sukience i mogłem powiedzieć, że wyglądała nawet nawet. Była zgrabna, a to jedyne, co mogło u niej pociągnąć faceta.

Pokiwałem na szybko głową wracając do rozmowy z Zafirem.

- Coś jeszcze? Śpieszy mi się.

- Słyszałem Clarę, teraz to wy tak na poważnie?

- Nie twój interes.

- Okej, nie wnikam, do usłyszenia bracie.

Spierdalaj.

- To co? - Clara ułożyła ręce na talii patrząc na mnie z góry. Odłożyłem telefon na komodę podnosząc się z fotela. - Jedziemy?

- Tak.

*

- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że zabierasz mnie na obiad do mojej matki? - zaskoczył ją mój wybuch, ale no do kurwy, Trisha nie kontaktowała się ze mną od tygodnia, najwidoczniej zafascynowana nowym członkiem rodziny - Arią, albo i jej dzieckiem. Nieważne, nie obchodziło mnie to, jednak nie zmienia faktu to, że zapierałem się rękami i nogami by nie jechać do rodzinnego domu, kiedy była tam czarnowłosa. Nasze stosunki nie były dobre, więc żadne z nas nie chciało widzieć siebie nawzajem. 

- Nie dramatyzuj, już się z nią umówiłam, więc nie wypada zawracać.

Przez pół drogi dałem się namówić na opaskę na oczy. Chujowe jak nie wiem co.

Nie odzywaliśmy się do siebie, kiedy zaparkowała na podjeździe matki i z uśmiechem na twarzy wysiadła z samochodu. Robiła to specjalnie, chciała bym cierpiał.

Trzasnąłem drzwiami na tyle mocno, że auto się zakołysało. Nie było moje, więc dlaczego miałem je szanować?

- No rozchmurz się, nie zjedzą cię, nie pozwolę im. - poklepała mnie po ramieniu szybko pokonując schodki dzielące nas od drzwi. Z przekleństwem na ustach stanąłem obok niej, a kiedy drewniana powłoka się otworzyła, myślałem, że mam zwidy. Ariabella wraz z... Mią na rękach wpuściły nas do środka. Sam nie wiem, czy to przez nie poczułem pieczenie w klatce piersiowej, czy przez to, że Clara złapała mnie za dłoń. 

Odchrząknąłem dając się prowadzić blondynce prosto do salonu.

- A nie mówiłam Zayn? - szepnęła kręcąc  głową. Mimowolnie spojrzałem w stronę Arii, ale ta tym razem nie patrzyła. Poprawiała bucik małej dziewczynce, która aż się rwała, by stanąć o własnych siłach. 

- Witaj Zayn, Claro - matka wyszła z kuchni wskazując na jadalnię. - Zajmujcie miejsca, zaraz do was przyjdę i pogadamy. Co pijecie, kawę?

Clara przytaknęła, a ja zastanawiałem się jakim trzeba być człowiekiem, by ukrywać takie coś przed własnych synem. Miałem żal do matki, chociaż nie powinienem. Wiedziała dużo wcześniej, a zrobiła mi aferę za to, że miałem romans z podopieczną. Banda debili.

- Kiedyś tak blisko, dziś dla siebie obcy.

Wywróciłem oczami przysuwając swoje krzesło bliżej stołu. Clara zawsze wiedziała, jak mi dopiec i chociaż mówiła, że chciała mojego dobra - tak nie było. 

Minęła chwila zanim moja matka podała nam napoje i pomogła Ariabelli z dzieckiem. Usadziła małą na specjalne miejsce i dała jej zabawki. Na moje nieszczęście, a może szczęście,  czarnowłosa usiadła naprzeciw. Unikała mojego wzroku, a ja nawet nie próbowałem złączyć naszych spojrzenia. Bardziej wpatrywałem się w matkę, a ta dostrzegła o co mi chodzi.

- Później ci wyjaśnię. - mruknęła, kiedy poczułem kopnięcie pod stołem. 

Nie zwróciłem na nie zbytnio uwagi, bo wiedziałem kto to zrobił. Kiedy jednak dostałem już czwarty raz, a Clara opowiadała, jak to wybierała dla mnie koszulę, nie wytrzymałem.

- Możesz przestać mnie kopać?

Wszyscy zamilkli. I nawet Mia zamarła z zabawką w połowie drogi do buzi. Zmieszana Ariabella odstawiła napój na stół odgarniając do tyłu włosy.

- Przepraszam, zapomniałam się.

- No najwidoczniej. 

----

Wiecie co robić :)

Hello (sequel Silence) Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz