-Dwudziesty

5.6K 539 111
                                    

- Mamo proszę połóż się. - próbowałem już wszystkiego, byleby tylko zamknęła oczy i przestała świrować, ale nie. Ona jakby z minuty na minutę stawała się coraz bardziej otumaniona, nie mając pojęcia, co wygaduje. 

- Nie, Zayn ty mi nie wierzysz. Cholera jasna, nie wierzysz mi!

- Mamo uspokój się. Doprowadzasz do tego, bym wezwał lekarza, a uwierz mi, nie będzie miło, kiedy będą dawać ci zastrzyki. 

- Mia... Mia to twoja córka, rozumiesz to?

Pierwszy raz, kiedy usłyszałem to z jej ust, to najzwyczajniej w świecie myślałem, że mówi prawdę i na serio tak jest. Jednak później, kiedy zapytała, jak się ma Rambo, doszedłem, że to były jej wymysły. Bo mój zmarły pies nie żył już dobre dziesięć lat. A co do Mii to był to temat wyjątkowo delikatny. Moja matka przez te tabletki mogła komuś coś nagadać, a Zafir byłby na pewno niezadowolony. Nie żebym się nim przejmował, ale po prostu nie chcę mieć z tym typem nic do czynienia. A co do Mii to... no bądźmy szczerzy, mogłem sobie tylko pomarzyć. Tak właśnie, pomarzyć o niej i Arii, bo sam w przyszłości na pewno nie będę posiadał takich osób. Doceniam troskę matki i to, że oczekuje ode mnie czegoś takiego, ale powinna liczyć się z tym, że szanse są znikome. Nie potrafię zachęcić do siebie kobiety przynajmniej teraz. Za dużo straciłem, gdy Ariabella mnie opuściła, a w dodatku mam też pracę. 

- Tak mamo, rozumiem. Idź już się położyć.

- Rozumiesz? - jej oczy pojaśniały. - Przepraszam, że nic ci wcześniej nie mówiłam, ale Zafir mi zabronił. Naprawdę, teraz tylko czekam, aż po nią pojedziesz i będę mogła ją po prostu przytulić.

Jak ja miałem jej delikatnie powiedzieć, że kłamałem?

Zaraz po zamknięciu drzwi frontowych i przeczytaniu ulotek dotyczących jej lekarstw wróciłem do pokoju gościnnego i położyłem się spać. Naprawdę, ostatnią rzeczą było wierzenie w słowa matki.

*

- Mam dla ciebie lunch. - znowu Clara. Aż skrzywiłem się słysząc jej głos. - Bo jak zwykle się przepracowujesz i tylko kawa z papierosem.

Zmarszczyłem brwi.

- Skąd wiesz, że palę?

- Nieraz cię widziałam z petem w dłoni. - wzruszyła ramionami. - A teraz jedz kochanie, bo ci wystygnie.

Kochanie. Aż mnie trzepnęło. 

- Panie Malik, ktoś do pana.

- Nie przeszkadzaj teraz. - warknęła  Clara uśmiechając się sztucznie do mojej asystentki. Ta zmieszana nadal wychylała się zza drzwi szukając pomocy w mojej osobie. 

- Kto to? - mruknąłem.

- Prosi o anonimowość, czeka w jednej z pana sal konferencyjnych.

Ze zmarszczką między brwiami wstałem. Nikogo dzisiaj się nie spodziewałem, więc jedyną osobą jaka pasowała mi na zaistniałą sytuację był Zafir. 

- To mężczyzna? - minąłem Clarę, by chwycić marynarkę z kanapy.

- Nie.

Nie?

Może moja matka. Chociaż z drugiej strony nie prosiłaby o idiotyczną dyskrecję, czy coś.

- W takim razie dowiedz się w której jest sali zaraz się pojawię.

- Dobrze proszę pana.

- Ej, a nasz lunch? - Clara chwyciła mnie za łokieć. - Chciałam z tobą zjeść.

Hello (sequel Silence) Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz