XVIII

944 91 43
                                    

3 grudnia

Akaashi wraz z Bokuto przemierzał jedną z tokijskich ulic. Wyglądali jak normalni uczniowe, ale niestety tak nie jest. Jeden zakochany jest w swoim przyjacielu, a drugi sam nie wiedział co czuje. Pogmatwane.

Keiji od wczoraj zastanawiał się nad tym, co wczoraj Nakura zaproponował. Z myśleń wyrwał się, gdy poczuł jak spada na chodnik, a z nim jakieś ciało obce. Widział w powietrzu przelatujący automat. Zderzył się z ziemią. Syknął cicho, a po chwili otworzył oczy i zobaczył mężczyznę, który był ubrany w bluzę z futerkiem. Przyglądali się nawzajem. Akaashiemu wydawało się, że już kiedyś go widział. Po chwili usłyszał głos.

– Izaaaya-kuuun! Mówiłem, abyś nie pojawiał się w Ikebukuro!

Odwrócił głowę na bok i zobaczył blondyna, w stroju barmana, który ściąga okulary przeciwsłoneczne. Poczuł, że brunet, który na nim leżał podnosi się, a później pomógł Akaashiemu wstać.

– Dzięki za miękkie lądowanie, odwdzięczyłbym się, ale Shizu-chan chce mnie zamordować. Cześć Keiji-chan! – krzyknął i zaczął biec, a wraz z tym machał mu na pożegnanie. Później widział jak mężczyzna łatwo omija rzucane w jego automaty, znaki, a za nim pobiegł zdenerwowany blondyn.

Cześć Keiji-chan – te słowa chodziły po jego głowie. Skąd on wiedział jak nazywam się? – zadał sobie pytanie.

– Akaashi! Nic się tobie nie stało? – pojawił się koło niego Bokuto.

– Nie, nic mi nie jest. – odparł.

– Na pewno? Ten automat był tak blisko, a później BUM! A ten gościu... – zaczął opowiadać i gestykulować.

Resztę drogi minęła na tym, że Bokuto mówił jak przebiegała ta akcja.

– A ten gościu, co spadł na ciebie, to ty go znasz? – rozpoczął rozmowę kapitan, gdy wracali do domu.

– Czemu się pytasz?

– No, bo patrzyłeś się na niego, jakbyście się znali. Na dodatek na końcu zawołał twoje imię. – wyjaśnił.

– Nie znam go... chyba... – zamyślił się.

– Chyba? Co ty Akaashi, nawet nie poznajesz ludzi? – zaczął śmiać się.

A czarnowłosy uśmiechnął się nieśmiale.

– Planujesz coś na urodziny?

– Co? – zapytał się głupio.

– Co ty dzisiaj bujasz w obłokach. Za dwa dni masz urodziny, zapomniałeś?

– Przepraszam... tak zamyśliłem się. Nie, chyba nie. – odpowiedział.

– Szkoda...

Pożegnali się szybko, a Akaashi wszedł do mieszkania.

– Oj... synku, spóźniłeś się. Czas na karę. – usłyszał pijany głos, a po chwili zobaczył swojego ojca, który miał na twarzy szyderczy uśmiech.

18:32 – Nakura zalogował się.

18:33

Nakura: Cześć Keiji-chan! (`・ω・')

18:35

Nakura: Przepraszam, że jestem trochę później, ale dopiero wróciłem z dworu. Dzisiaj było strasznie!

18:38

Nakura: Keiji-chan?

18:45

Nakura: (┳◇┳)

19:04 – Keiji zalogował się.

Keiji: Ojciec mnie dopadł.

Nakura: Keiji-chan, nic ci nie jest?

Keiji:Nie. Co się dzisiaj stało, że było strasznie?

19:07

Nakura: Gdy szedłem chodnikiem, to zapatrzyłem się i wpadłem na jakiegoś mężczyznę. Myślałem, że spalę się ze wstydu.

Nakura: Od razu wstałem i krzyczałem, że przepraszam, i później uciekłem.

Nakura: To było straszne!

19:09

Keiji: Heh, a dzisiaj na mnie jakiś brunet wpadł.

Keiji: Tylko trochę dziwne było, że znał moje imię...

Nakura: A może go znałeś?

W tym momencie Akaashiego oświeciło. Zauważył, że jedyna osoba, która woła na niego Keiji-chan, to Nakura. Ale przecież to nie mógłby być Nakura... – pomyślał, ale od razu odrzucił to.

19:11

Keiji: A może jednak.

– Jest! Łyknął haczyk. – krzyknął uradowany. – Zapomniałem, że on mnie nie zna, a tak to prawie wyjawiłem się. – zaśmiał się.

Keiji: Myślałem wczoraj nad twoją propozycją.

19:15

Keiji: Zgadzam się.

– Udało się! – uśmiechnął się. – Czyżby dzień dobroci dla wrednych? – zapytał sam siebie.

Nakura: 5 grudnia, może być?

Keiji: A jutro?

19:17

Nakura: Nie! Za dwa dni?

Keiji: Niech będzie.

19:19

Nakura: 5 grudzień, godzina 19, na dachu budynku xxx, który jest na ulicy xxx. Po prawej stronie wejdź w zaułek, tam powinny być drzwi, a za nimi schody na górę. Budynek jest opuszczony, więc z łatwością wejdziesz.

Keiji: Skąd to wiesz?

Nakura: Przygotowywałem się na to miesiącami, Keiji-chan!

19:23

Keiji: No dobra.

Keiji: Muszę kończyć.

19:24

Nakura: Cześć Keiji-chan!

19:27– Keiji wylogował się.

– Wszystko idzie zgodnie z planem. – rozciągnął się. – Głupi Shizu-chan, dzisiaj prawie zepsuł moją zabawę. – mruknął i zaczął pracować.

***

Oświadczam, że napisałam do końca te opowiadanie! Teraz wystarczy jedynie publikować. 8)

Jutro nowy rozdział o 18!

Cześć =^.^=

[POPRAWIANE] ZabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz