5 grudnia
Nie dam się zmanipulować.
Późnym wieczorem, na ulicach Tokio jest mało ludzi. Szczególnie, kiedy zacznie padać śnieg i poczuje się mroźne powietrze. Największą uwagę zwracano na chłopaka, który tak szybko biegł, że nogi za nim ledwo nadążały.
Po pokonaniu długiej drogi, wreszcie znalazł się, gdzie chciał. W kruczoczarnych włosach leżały płatki śniegu, a na twarzy ukazały się czerwone wypieki. Można było zauważyć zaschnięte szlaczki na policzkach po łzach. Dopiero, gdy stanął, odczuł minusową temperaturę. Ale co się dziwić, kiedy ubrany był lekko. Powinien wziąć jakąś kurtkę, aniżeli bluzę.
Zmęczony biegiem, podszedł do drzwi wejściowych domu. Na początku trochę się zawahał, ale wcisnął dzwonek. Minęło gdzieś pięć sekund, a już zaczął żałować tego, co zrobił. To jest zły pomysł. Mogę się jeszcze wycofać... Po następnym piętnastu sekundach, ktoś otworzył drzwi.
Ujrzał swojego przyjaciela, który ubrany był w dresy i koszulkę, wyglądał jakby właśnie zamierzał iść spać. Chłopakowi zaczęło bić szybko serce i stracił swoje ostatnie resztki odwagi.
- Akaashi? Co... - zaczął z uśmiechem na twarzy Bokuto, ale nie dokończył.
W tym momencie, młodszy zerwał się i wręcz agresywnie przytulił Koutarou.
- Jestem idiotą - zaszlochał przez łzy Keiji.
Starszy był dosyć zaskoczony tym gestem, ale odwzajemnił uścisk.
- Jest zimno na dworze, a ty w samej bluzie. Wchodź do mieszka, tam wszystko wyjaśnisz - powiedział Bokuto, wprowadzając Akaashi'ego do pomieszczenia.
***
Keiji, po dłuższej chwili, się uspokoił. Właśnie siedział na kanapie, opatulony kocem, a jego dłonie grzała ciepła herbata. Poczuł, jak obok niego siada Koutarou.
- S-są t-twoi rodzice w domu? - zapytał nieśmiało chłopak. - I przepraszam za najście, nie powinienem przychodzić... - dodał cicho na koniec.
Bokuto przypatrywał się przez moment w Akaashi'ego i odchrząknął:
- Dzisiaj mają nockę i za nic nie przepraszaj - dotknął jego dłoni swoimi. - Keiji... Coś się stało? Wystraszyłeś mnie, kiedy ujrzałem ciebie w drzwiach - zaczął się zastanawiać. - Zauważyłem, że ostatnio inaczej się zachowywałeś . Martwię się o ciebie...
Młodszy chłopak podniósł głowę w stronę Koutarou i było widać w jego oczach strach. Chciałby wszystko powiedzieć przyjacielowi, ale całkowicie nie wie, od czego zacząć.
- D-d-dzisiaj prawie popełniłem samobójstwo... - wydukał cicho.
Świat Koutarou zaczął się kręcić. Znając wybuchowy charakter starszego, to zaraz zacznie krzyczeć i histeryzować, ale tak się nie stało. Nie mógł wymówić żadnego słowa. Siedział w bezruchu, nadal trzymając dłonie swojego przyjaciela.
- P-p-przepraszam, ale co? Keiji, zaufaj mi i powiedz wszystko - poprosił Bokuto.
- A-a-ale nie wiem jak, t-to długa historia - powiedział młodszy, ale po chwili namysłu, kontynuował. - Ale postaram się wszystko wyjaśnić, zaczęło się od...
***
Minęła ponad godzina, a Akaashi nadal mówił. Często robił przerwy i zastanawiał się, jak ująć historię w słowach. Opowiedział, co działo się w jego domu od kilku lat, o imprezie, poznaniu i spotkaniu Nakury... Bokuto, w tym czasie, siedział i uważnie słuchał chłopaka.
- ...na końcu powiedział, że byłem dla niego zabawką, a to wszystko to zwykła zabawa -zatrzymał się. - O-on mnie wykorzystał... Kiedy stałem nad przepaścią, to zawładnął mną strach. Ja nie chciałem umierać! - krzyknął. - Uznałem, że nie dam się zmanipulować, potrzebowałem wsparcia, ale nie wiedziałem, czy chcesz mnie zobaczyć. Nogi same mnie tutaj przywiodły. Przepraszam za wszystko, nie powinienem tutaj przychodzić. Za pewne dalej mnie nienawidzisz za to, co zrobiłem. Wiem, bo sam siebie... - nie dokończył, bo przerwały mu usta Koutarou przylegające do jego.
Keiji na początku się nie ruszał, ale po chwili zaczął odwzajemniać. Pocałunek był czuły, ale zarazem namiętny. Przepełniony miłością. Akaashi czuł, że teraz wszystko będzie dobrze, a na jego policzkach rozkwitł piękny rumieniec. Całowali się do momentu, aż zabrakło im powietrza. Koutarou przerwał i dysząc oparł swoje czoło o jego.
- To... to było coś - powiedział cicho starszy, uśmiechając się. - Keiji, za nic nie przepraszaj. Ja... się cieszę, że przyszedłeś, aniżeli... - nie potrafił za bardzo tego powiedzieć. - ...skoczyłeś. Wszystko się ułoży, będę ciebie wspierać cały czas. A wiesz dlaczego? Bo jesteś dla mnie bardzo ważny. Nie wiem... co bym zrobił, gdyby stało się inaczej. Dziękuję, że chcesz, abym ci pomógł. Przepraszam, że nie zauważyłem tego wcześniej. Wiem, że jestem egoistyczny, ale zrobię wszystko dla twojego dobra. Obiecuję. Kocham ciebie, Keiji.
Po swojej przemowie, przycisnął chłopaka do siebie. Trzymał w swoich ramionach cały swój świat, bojąc się, że zaraz się zawali.
A Akaashi się nie ruszał. Przetrawiał wszystko, co powiedział przed chwilą jego przyjaciel. Ciężko było mu uwierzyć w to, ale jednak cieszył się, że przyszedł. Kiedy wszystkie słowa do niego dotarły, to odwzajemnił uścisk. Czuł się bezpieczne przy Bokuto.
- Koutarou... też ciebie kocham - powiedział przez łzy.
***
Kto jest zaskoczony tym, to podnosi rękę!!! *podnosi rękę*
Taak... sama się dziwię, że to wstawiłam, ale to przez dwie osóbki, które w ostatnim czasie wyświetliły mi powiadomienia, bo wstawiły gwiazdki pod każdym rozdziałem (dziękuję bardzo c:) i tak mnie wzięło, aby to udostępnić.
Mój problem polega na tym, że jestem związania z tą książką i nie chcę jej opuszczać :c Ale mogę grzecznie podpowiedzieć, że planuję jeszcze dwa bonusy tutaj, ale kiedy się pojawią, to nie wiem... 2020? Hmm... brzmi jak konkretna data :D
Nie wiem, kiedy odwieszę "Do szczęścia", ale obiecuję, że kiedyś skończę!!!!!!!
Cześć! =^.^=
PS.: Zachęcam do komentowania i zostawiania gwiazdek <3
CZYTASZ
[POPRAWIANE] Zabawa
FanfictionAkaashi zaczyna pisać z tajemniczym Nakurą. Jak zakończy się ta znajomość? status poprawy: 5/23