- Wchodźcie śmiało. - powiedziała, docierając do drzwi jako pierwsza, bym(tradycyjnie) dostał opierdziel za to, że jej nie wyręczyłem. Swoją drogą po dwudziestej takiej akcji myślę, że Ona zwyczajnie stoi przy tych drzwiach przez cały czas i tylko czeka, ąz ktoś zapuka by mnie pogrążyć.
- Cześć bro. - zbiłem piątkę z Harrym i szybko go uścisnąłem.
- Jak się masz? Opijemy dziś drugi rok twojego niewolniczego pobytu. - Liv szturchnęła go i wytknęła język.
- Jak zawsze piękna. - powiedziałem w kierunku Emily, dziewczyny Stylesa. Przytuliłem ją i ucałowałem w policzek.
- Śmiało. - Liv ponaglała gości. - Wszyscy już są.
Kiedy weszliśmy do salonu stół był już zastawiony( katering oczywiście), a niektórzy (LOUIS)
byli już nieźle wstawieni.
- Niall, bracie. - podszedł i położył dłoń na moim ramieniu. - To już drugi rok. - udawał, że ociera niewidzialną łzę. - Chciałbym przypomnieć Ci ile pieknych wspomień mieliśmy razem, dopóki owa niewiasta Cię nie usidliła. - zmrużył oczy i popatrzył w stronę Liv. - Piękne, piękne wspomienia, które... - przyłożył dłoń do ust i i bez dalszej gry wstępnej pobiegł w kierunku toalety.
- Bzdury gadał. - LIv usiadła i złapała się za swoje brzucho. - Biedny Lou.
- Jasne, że bzdury. - powiedziałem takim głosem, że cały pokój wypełnił się śmiechem. Śmiali się wszyscy, oprócz pięknej, owej niewiasty, która mnie usidliła.
Pjonsia w twarz Nialler.
PJONSIA W TWARZ.
CZYTASZ
Same old love. |nh.|
De Todo*twitterowe love sequel* Udane małżeństwo wymaga wielokrotnego zakochiwania się, zawsze w tej samej osobie.