trzeci

2.1K 133 5
                                    


Liv z szerokim uśmiechem zaprosiła do środka moją matkę. Już wiedziałem co się święci, byłem tego co najmniej pewien! 

- Wyśmienicie wyglądasz, kochanie. - powiedziała moja matka i ucałowała oba jej policzki. - Ciebie też dobrze widzieć, synu. - uśmiechnąłem się i podszedłem by mocno ją przytulić. - Jednakże... - a nie mówiłem? - Uważam, że powinieneś bardziej oszczędzać swoją wybrankę, przecież nosi w sobie dodatkowe życie! Musi odpoczywać...

- Odpoczywam... - powiedziała nieśmiało Liv. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i zabawnie poruszyła brwiami, kiedy  mama patrzyła w moim kierunku. Idealnie. 

- Przestań kochanie. - od kiedy teściowe są takie perfekcyjne? - Otworzyłaś mi drzwi w przeciągu kilku sekund, podczas gdy Niall prawdopodobnie siedział na kanapie! Powiedz mi, czy mogę Ci w czymś pomóc? Gotowanie? Pranie?

- Pranie... - powtórzyła moja żona. 

- Ja się tym zajmę! - krzyknąłem i szybko zacząłem kierować się w stronę łazienki. I kto jest idealnym mężem? Kto nim jest? Ja nim... 

- Już to zrobiłam. - parsknęła, kiedy moja mama założyła ręce na piersi. Aha... Aha, okej... 

- Jak zwykle synu, robisz wszystko idealnie!Niestety z niesamowitym opóźnieniem. - powiedziała, a następnym co usłyszałem był śmiech Liv, wypełniający całe mieszkanie. 

Przeklęta kobieta.

Przeklęta miłość, która sprawiła, że straciłem dla Niej głowę. 

Przeklęty śmiech, przez który tak cholernie mam ochotę zmieniać się na lepsze... 

Same old love. |nh.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz