dalsza część 1

27 3 0
                                    

- On miał imię wiesz?! - Ból zmienił się w złość - Miał na imię Phoenix! Miał czy ma ? Widziałam go w tej stajni czy nie ?Normalnie Laura dałaby mi popalić , zarzucając brak szacunku , i skończyłoby się kłótnią . Ale dzisiaj puściła to mimo uszu . - Czy mam ci napisać usprawiedliwienie do szkoły ? - Wzruszyłam ramionami . Nie pójdę , jak nie będę chciała . - muszę się zdrzemnąć - powiedziałam . W głowie mi się kręciło - Zwariuję , jak się nie prześpię . Poprawka , już zwariowałam . Rzuciłam się na łóżko i wbiłam wzrok w sufit . Starałam się nie dopuszczać do siebie obrazów ze stajni . Nie pojechałam do Foxton , nie zaparkowałam tam samochodu , nie szłam pośród osik , a ich liście nie drżały . Nie usłyszałam trzaskających drzwi , nie wspięłam się na wzgórze . Lepiej pomyśleć o tym , co się wydarzyło wcześniej tego dnia . O popołudniu , które spędziłam u Logana . Milczeliśmy , oboje bardzo smutni . - Phoenix nie był agresywny . - To były moje pierwsze słowa , gdy wreszcie zdecydowałam się przerwać milczenie . - Nie wdawał się w bójki . Siedzieliśmy oboje na ganku jego domu , sami . Balustradę ozdabiał rząd butelek po budweiserze , pod siedziskiem huśtawki walały się brudne buty ojca Logana . - Może masz rację . - Mieliśmy  się spotkać - mówiłam dalej . W piątkowy wieczór czekałam na niego w swoim samochodzie przy Deer Creek , wypatrując aż do zmierzchu jego pikapa . Nie doczekałam się . - Jak to się stało ? - spytałam Logana , nie powstrzymując łez spływających po moich zimnych policzkach . - Co się wydarzyło ? - Wszyscy mieli noże - powiedział łagodnym , spokojnym głosem - Phoenix też . - Nie chcę  tego słuchać . - Potrząsnęłam głową . - Ale to prawda , Darina . Phoenix nie był aniołem , wierz mi . Wstałam , żeby odejść , i niechcący strąciłam kilka butelek . Rozbiły się na kamieniach pod gankiem . Logan poszedł za mną żwirowaną ścieżką prowadzącą do drogi .  - Jak długo byliście parą ? - spytał . - Sześć tygodni ? Góra dwa miesiące . Nie odezwałam się na to słowem . Płakałam ze złości . -Jak dobrze go znałaś , Darina ? Co o  nim naprawdę wiedziałaś   ? Doszliśmy do mojego  samochodu , wsiadłam i trzaskiem zamknęłam drzwi . Logan pochylił się i złapał za kierownice . - Jak długo znasz mnie ? Całe  życie . Wierz mi , Darina , mówię ci najszczerszą prawdę . - To znaczy , co mi mówisz? - spytałam ze złością , podnosząc głos ponad szum silnika . - że mój chłopak był członkiem gangu ? Nosił nóż, więc zasłużył sobie na śmierć ? - Nic podobnego ! - Logan potrząsnął głową . - Ani on  , ani Jonas , rozbijając motocykl , ani Arizona , topiąc się w jeziorze , ani Summer .... -Przestań ! - wrzasnęłam . Zginęło ich czworo w ciągu roku . - Nie musisz  mi przypominać . Piękne dzięki . Puścisz w końcu tą kierownicę ?! Znaliśmy się od dziecka , Logan Lavelle i ja , ale mylił się co do mnie całkowicie . - Myślałam , że przynajmniej ty rozumiesz - rzuciłam mu , po czym nacisnęłam pedał gazu i odjechałam. W piątek czekałam nad Deerk Creek na Phoeniksa ponad godzinę . Tymczasem przyjaciel Logan . - W mieście toczy się bójka - ostrzegł mnie . - Sporo ludzi bierze udział . Brandom i Phoenix także . Nie wierzyłam mu , dopóki nie dojechałam ,znacznie przekraczając dozwoloną prędkość  , do Ellerton . Byłam wściekła na Phoeniksa , bo nie przysłał mi esemesa , że się w to nie wmieszał  . I mdliło mnie na myśl , że jego starszy brat Brandon tym razem mógł zrobić coś naprawdę szalonego . Kiedy dotarłam do miasta , było już za późno . Bójka się skończyła . Pozostały tylko ślady krwi . - Opłacę ci terapię - zaproponowała Laura , kiedy wychodziłam do szkoły . - Zdobędę skądś pieniądze - Wyglądam,  jak bym tego potrzebowała ? - odpaliłam ze złością . Laura wzięła głęboki oddech , a ja , nie czekając , wypadłam z domu . Zbiegłam po schodkach i jadąc samochodem do miasta , zaczęłam w myślach wyliczankę . 

*****************************************

To nie jest koniec 1 rozdziału może jutro albo pojutrze wstawię ciąg dalszy !! ;) ;)

Nie UmarliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz