Popełnił duży błąd . Gdybyśmy rozegrały to między sobą , ja i Laura , nie skończyłoby się tak źle .
-Aha ! Czyli nie odstawiaj zranionej heroiny ! - wrzasnęłam . - Nie tragizuj , w końcu spotykałaś się z facetem raptem dwa miesiące . Nie wariuj , co ?
- To nie tak , Darina . - Laura zrobiła krok w moją stronę .
- Wkładasz matce w usta słowa , których nie mówiła - zaprotestował Jim.
W odpowiedz jęknęłam i pokręciłam głową . Nie było o czym z nimi gadać .
- Wychodzę - oznajmiłam .
Słońce stało wysoko na niebie , kiedy jechałam nad Deer Creek . Po obu stronach wąskiej drogi migały różowawe granitowe głazy , a wysoko w górze szybował na wietrze czerwony latawiec .
Muzyka dla nieżyjącego kolegi - usłyszałam ja już z kilkuset metrów - odbijała się echem od skał wznoszących się ponad czystą , rwącą wodą . Głośny , dudniący heavy metal - w guście Brandona , a nie Phoeniksa .
Tak bardzo nie Phoeniksa , że omal nie zawróciłam . Ale nadjechały inne samochody , silniki ryczały , ludzie wychylali się przez okna , ponaglając mnie okrzykami :
- Jedź , Darina , no jedź! Bawimy się !
- Tego waśnie chciałby Phoenix .
Dziewczyny z ostatnich klas naszej szkoły siedziały już nad rzeką , gdy zaparkowałam i wysiadłam . Woda ściekała im z włosów i ciuchów , jakby pływały w ubraniu .
- A nie całej tej czerni i żałobnego nastroju - potwierdziła inna . - Wolałaby , żebyśmy się dobrze bawili ,
A skąd ty to wiesz ? Pewnie nigdy z nim nawet nie rozmawiałaś , pomyślałam , wymijając je , żeby przywitać się z Brandonem .
- Przyszłaś ...- powiedział zaskoczony , unosząc brwi . Zdjął czarna marynarkę , która kupił u Laury w sklepie , i rozluźnił węzeł krawata . Oczy miał podkrążone , jakby nie spał od tygodnia .
Kiwnęłam głową .
- To chore - mruknęłam , rozglądając się wokół .
Wszyscy tańczyli pod gołym niebem , zachowując się jakby nigdy nic , faceci nieco sztywno , z dystansem , dziewczyny efektownie , kusząco . Czy to miało sens ? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć .
- W taki sposób się żegnamy - rzucił Brandon . Wsadził rękę do dużej turystycznej lodówki i wyciągnął puszkę . Wręczył mi ją .-Proszę - burknął pod nosem i ulotnił się , żeby pogadać się z ludźmi , którzy przyjechali za mną .
CZYTASZ
Nie Umarli
ParanormalCoś dziwnego i groźnego dzieje się w szkole w Ellerton . W ciągu jednego roku zginęło tragicznie czworo uczniów : Jonas, Arizona, Sunmmer i Phoenix . Jonas Jonson był pierwszy, zginął w wypadku motocyklowym, którego przyczyny wciąż wywołują wiele w...