6

60 11 0
                                    

Hermiona weszła do sali, przeprosiła za spóźnienie i usiadła na swoim miejscu. Snape wygłosił krótką przemowę na temat i podał Hermione za przykład złego zachowania (mogła się tego spodziewać). Ron wszedł do sali 23 minuty po rozpoczęciu lekcji, ale zanim profesor Severus zaczął na niego krzyczeć, zdążył pokazać usprawiedliwienie od pani McGonagall. Opiekun Slytherinu, choć bardzo nie pocieszony pozwolił usiąść chłopakowi, bez zbędnego krzyku. Brązowooka próbowała złapać spojrzenie Rudego, ale ten nie miał na to ochoty, więc Miona się poddała.

***

Hermiona strasznie dzisiaj podpadła Draco. Malfoywie zawsze wygrywają kłótnie, ale jeśli ktoś sobie idzie przed zakończeniem sprzeczki, to nie da się wygrać, a ta Szlama perfidnie poszła zanim Smok zdążył ją dobitnie obrazić. Całą lekcje na niego nie spojrzała, więc nie mógł jej pokazać jak bardzo jej w tym momencie nienawidził. Gdy lekcja zbliżała się ku końcowi Draco dyskretnie zaczął szukać eliksiru, który mógłby ją zmienić w coś dziwnego. Nie na długo, ale miałaby za swoje.

- Panie Malfoy. Co pan tam robi? - spytał profesor, na co Draco złapał pierwszą lepszą fiolkę i usiadł na miejsce

- Nic, nic proszę pana. - odpowiedział Smok i schował buteleczkę pod ławką.

- Dobrze. Proszę zatem już nie przeszkadzać w lekcji - warknął Snape i wrócił do prowadzenia nudnego wykładu.

Draco przeczekał chwile, a potem rzucił otwartą fiolką w pannę Granger. Nagle
całą salę wypełnił duszący słodki zapach.

- Co się sta... Kto rozlał Amortencję? - warknął Snape i od razu spojrzał w stronę gapowatego Weasley'a.

- Ale profesorze, to nie ja. To był Malfoy. - zaczął się tłumaczyć Ron i spojrzał groźnie na Dracona, ale zaraz potem przybrał minę przerażenia i odwrócił się od Smoka

- Panie Malfoy. Czy to prawda?- Snape przerzucił spojrzenie na szarookiego i spojrzał pytająco

- Tak, ale ta głupia Szlama mnie sprowokowała. - to mówiąc wskazał na Hermionę, która wydawała się bardzo zdziwiona oświadczeniem ślizgona.

- Ja cie sprowokowałam? Niby jak? A nawet jeśli, to jaki sens ma rzucanie we mnie fiolką z Amortencją?- krzyknęła oskarżycielsko grayfonka i spojrzała na Draco z pogardą i znudzeniem.

- Dobrze. Przestać się kłócić. Pan Malfoy przychodzi dziś na dwie godziny sprzątać, a panna Granger na godzine -
Orzekł profesor Snape

- Ale profesorze. Ja nic nie zrobiłam. - pożaliła się Hermiona i spojrzała żałośnie na Severusa

- Dwie godziny za pyskowanie. A teraz oboje macie to wszystko posprzątać. Wszyscy inni wyjść. Koniec lekcji. - krzyknął opiekun Slytherinu i wskazał na drzwi

Hermiona powolnie i z niechęcią zwlekła się z krzesła i zaczęła sprzątać w czasie gdy inni uczniowie powoli się pakowali i stopniowo wychodzili z sali. Kiedy już kończyła prace zauważyła, że zrobiła to wszystko sama. Gdy już miała się odwrócić, by krzyknąć na ślizgona, żeby jej pomógł, zauważyła że go nie ma. Po prostu sobie poszedł i zostawił ją samą z tym całym bałaganem, który zrobił i przez który miała teraz szlaban. Nie chcąc podpaść bardziej Snape'owi skończyła pracę i poszła na kolejną lekcje.

***

Reszta dnia minęła jej znośnie. Dostała parędziesiąt punktów współzawodnictwa, więc nie uważała dnia za beznadziejny. Kiedy jednak lekcje się skończyły biedna Hermiona przypomniała sobie o karze i tak bardzo przeklęła w myślach cały ród Malfoyów, że aż się sama przeraziła. Zrezygnowana ruszyła w stronę sali eliksirów.

***

Draco czekał już w podziemiach na profesora Snape'a. Czemu ta głupia Szlama musiała sobie wtedy pójść? Czy nie mogła dokończyć kłótni? Gdyby wtedy nie pobiegła za tym przydupasem, to teraz nie musiałby tu siedzieć i czekać na odbycie pierdzielonej kary, a w dodatku miał spędzić z Granger 2 godziny. Wszystko przez nią. Gdy zobaczył ją idącą korytarzem w jego stronę otaksował ją groźnie wzrokiem i posłał jej sarkastyczny, arystokratyczny uśmiech. Ta odpowiedziała mu twarzą wykrzywioną w stylu 3 podbródków i wzroku mówiącego: "ta jasne". Malfoy prychnął z rozbawienia. Hermiona w tym jednym momencie wyglądała jak brzydki pawian z zezem i wysypką. Hermiona obdarzyła go lekko zdziwionym i dość szczerym uśmiechem. Nigdy bowiem nie widziała panicza Dracona śmiejącego się, ani nawet uśmiechającego się tak szczerze, jak normalny człowiek. Malfoy jednak od razu spochmurniał, znów zrobił się groźny i odwrócił wzrok. Hermiona domyślała się że szykują się dwie długie i trudne godziny.

DRAMIONE/Ciężar uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz