Halucynacje

5.7K 278 24
                                    

-John-
John powoli wspinał się po schodach na Baker Street 221B z rękami pełnymi siatek z zakupami.

Zamarł. Słyszał to. Słyszał to.

Sherlock grał.

John zamknął oczy myśląc jak cudowny dźwięk skrzypiec unosi się w całym pokoju, w którym stoi Sherlock, a on i pani Hudson są jedyną widownią wspaniałego koncertu. Piosenka się skończyła i przyszła pora na kolejną. A potem będzie następna i Sherlock znów będzie grał do późnej nocy.

John otworzył oczy i potrząsnął głową. Ponownie zaczął wchodzić po schodach.

-Sh... Sherlock? - Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Witaj John - Detektyw odłożył skrzypce i usiadł na przeciwko niego. John wypuścił z rąk siatki z zakupami przy czym zdecydowanie część z nich musiała ucierpieć. Ale to nie warzywa były teraz najważniejsze.
-Czy to... czy to na prawdę ty? - Przez moment miał wrażenie że serce zatrzymało mu się w piersi.
-Oczywiście John.
-Pani Hudson? - lekarz wojskowy zawołał gosposię
-Chwileczkę kochany! - Odezwał się głos z dołu schodów. Już po minucie w drzwiach pojawiła się pani Hudson.
-Wszystko w porządku? - Spytała troskliwie. John spojrzał na Sherlocka.
-On wrócił. - Gospodyni zerknęła w miejsce w które patrzył John.
-Ale... Tam nic nie ma! - Mężczyzna w dwóch krokach pobiegł do miejsca gdzie jeszcze przed chwilą widział swojego przyjaciela.
-Był tu! Był tu, przysięgam!
-Oh... kochany miałeś po prostu kolejną ze swoich halucynacji... Zadzwonię do terapeutki. - Kobieta szybko wyszła z pokoju i zeszła po schodach. Halucynacja. Przewidział się. Przewidział się znowu. Trzeci raz. A przecież był pewien, że słyszał jak Sherlock gra na skrzypcach! Widział jak stał przed nim z podniesionym kołnierzem i zawiązanym starannie szalikiem! Padł na fotel czując że kręci mu się w głowie. Nie wiedział ile tak siedział. Nie słyszał pani Hudson mówiącej że lekarze są w drodze by zabrać go do szpitala. Szpitala psychiatrycznego. Nie słyszał lekarzy kiedy weszli do mieszkania nie zauważył, że się do niego zbliżają. Dopiero gdy ktoś wbił mu w ramię strzykawkę zareagował.
-Nie! - Krzyknął dławiąc się łzami spływającymi po policzku. -Sherlock wrócił! Muszę z nim porozmawiać!
-Nie bądź głupi, Sherlock Holmes nie żyje od wielu lat. - Skarcił go niezbyt delikatnie jeden z medyków
-Widziałem go! Słyszałem! Grał na skrzypcach! Mówił do mnie! - Spróbował się wyrwać. Czuł że musi się uwolnić, ale zaczynał słabnąć. Podane leki zaczęły działać.
-Ciii... wszystko będzie dobrze. - Szepnął mu do ucha inny lekarz. John poczuł ogarniającą to bezwładność. Opadał z sił.
-Sherlock... - Wyszeptał ostatkiem sił.

~6 miesięcy później~
-Sherlock-
-Pani Hudson, wróciłem! - Zawołał Sherlock wspinając się po schodach. - Czy byłaby pani tak łaskawa i przyniosła herbatę i ciasteczka? Dziękuję.
-Sherlock!? - Zawołała gdy weszła do kuchni - O mój Boże! - detektyw zdjął płaszcz i szalik po czym powiesił je na wieszaku i usiadł na krześle.
-Tak, żyję i wszystko ze mną w porządku. - Pani Hudson uśmiechnęła się a z jej oczu popłynęły łzy.
-Wróciłeś...
-Tak. Ale teraz, byłaby pani tak łaskawa i przyniosła moją herbatę i ciasteczka?
-I w ogóle się nie zmieniłeś. - westchnęła. Sherlock podszedł do laptopa Johna. Dotknął zimnego drewnianego stołu.
-Pani Hudson? Gdzie jest John?
Kobieta zamarła. Sherlock zabrał z jej dłoni kubek z herbatą i talerz ciasteczek w obawie by ich nie stłukła.
-Gdzie. On. Jest? - Powtórzył z naciskiem.
-Sherlocku... kiedy... um, odeszłeś John zaczną miewać halucynacje. Twierdził, że tu jesteś. Utrzymywał, że z tobą rozmawiał. Mówił, że słyszał jak grasz. - W końcu gosposia spojrzała na niego.
-Gdzie jest? - Spytał spokojniej
-W... szpitalu psychiatrycznym.
-Dobrze... niedługo wrócę. - Założył płaszcz i szalik i wyszedł z domu.

-John-
-Panie Watson, ma pan gościa. - Pielęgniarka weszła do pokoju Johna.
-Dzisiaj środa, prawda? Czy to pani Hudson?
-Nie, to ktoś inny. Powiedział że wie pan bardzo dobrze kim jest. - Pielęgniarka uśmiechnęła się i oddaliła się korytarzem, by przyprowadzić gościa. John patrzył za nią póki nie zniknęła w drzwiach poczekalni.

Johnlock-One Shots (Tłumaczenia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz