Ostatecznie obudził się w łóżku z Taehyungiem. Nawet się ucieszył. Tej nocy nie doszło między nimi do niczego poważniejszego. Pewnie po prostu młodszy potrzebował jego obecności. Słońce przedzierało się przez zasłonięte rolety. Chciał wstać z łóżka i załatwić poranną toaletę zanim jego przyjaciel opuści objęcia Morfeusza, jednak coś go trzymało. Osobnik obok niego smacznie spał. Szkoda tylko, że na jego ręce. Nie chciał go obudzić, ale nie widział innego wyjścia. Obrócił się w stronę młodszego i wolną ręką pogłaskał go delikatnie po główce, szepcząc:
- Taeś, chciałbym wstać... - mówił najciszej jak potrafił. - Przesuń się na chwilkę, leżysz mi na ręce...
Drugi, nie przerywając snu, przewrócił się na bok i leżał bardzo blisko Jimina. Mruknął coś pod nosem i nadal śpiąc, przytulił się do jego torsu. Starszy zaskoczony, szturchnął go lekko. Chłopak otworzył leniwie oczy i zamrugał kilkukrotnie, patrząc na towarzysza. Nie zapowiadało się na to, żeby chciał wstać. Po dłuższej chwili, nie przerywając bitwy na spojrzenia uniósł się i pochylił się nad Parkiem. Zbliżył się do jego ucha i powiedział:
- No cóż, hyung... Teraz ja zajmuję łazienkę! - wyskoczył z łóżka jak poparzony i śmiejąc się pobiegł do toalety.
Brunet usłyszał tylko dźwięk zamykanych drzwi i wypuścił z trudem powietrze, które nagromadziło się w jego płucach. Podniósł się do siadu i zmierzwił swoje włosy. Wstał, odsłonił i otworzył okno. Gdy przez nie wyjrzał, dostrzegł na placu dwóch chłopaków ze swojej grupy. Poprzedniego dnia nie miał czasu poznać ich imion, miał zamiar to naprawić tego pięknego dnia. Kiedy tak upajał się świeżym powietrzem, nagle ktoś zaszedł go od tyłu i łaskocząc go pod pachami, prawie przyprawił ciemnowłosego o zawał. Oprawca upadł na ziemię i płakał ze śmiechu. Niższy udając obrażonego poszedł do łazienki. Niestety, jak się zorientował po umyciu się, nie zabrał ubrań. Owinął ręcznik wokół bioder i powoli otworzył drzwi. Za nimi stał Kim z jego bokserkami w ręce.
- Nie zapomniałeś czegoś? - rzucił z udawanym wyrzutem. - Kto tutaj ma się kim opiekować?
Kiedy chwycił swoją bieliznę, jego ręcznik opadł. Szybko zatrzasnął drzwi w nadziei, że jego kompan nic nie zauważył. Po ochłonięciu wyszedł i zajął się ubieraniem reszty garderoby. Mieli jeszcze trochę czasu do zbiórki, więc postanowili wyciągnąć swoje rzeczy z walizek i ułożyć je w szafie znajdującej się w pokoju. Niestety godzina zleciała w dość szybkim tempie i musieli spieszyć się na stołówkę. Tego dnia to oni byli spóźnialskimi, ale raczej nikomu to nie przeszkodziło. Zajęli miejsca przy swoich kolegach i rozpoczęli jedzenie. Po posiłku wysłuchali ogłoszeń. Zapowiadało się, że czas spędzą bardzo aktywnie. Na początek miała się odbyć rozgrzewka. Musieli obiec obozowisko dwa razy, a później, po kamiennych schodach prowadzących na plażę (było ich może z 300) zbiec i wbiec 4 razy. Po wykonaniu tych ćwiczeń, wszyscy byli cali czerwoni i zdyszani. Poza dwójką chłopaków, których Jimin wypatrzył rano. Tamci oddychali miarowo, a ich twarze były lekko zaróżowione. Doczłapał do nich o mało co, nie przewracając się o jakieś gałęzie.
- Widzę, że mamy tutaj prawdziwych sportsmenów! - zaśmiał się radośnie i wyciągnął rękę do tego z zielonymi włosami. - Jestem Jimin, miło poznać. Jak zauważyłem wczoraj, jesteśmy w jednej grupie. - uśmiechnął się szeroko.
- Mam na imię Yoongi, a to, mój przydupas Hoseok. - wyszczerzył się i uścisnął jego dłoń.
- Żaden przydupas, nie słuchaj go... - prychnął wyższy.
- W takim razie... To mój chłopak, Hoseok. Moje słoneczko, maleństwo, kochanie... - wymieniał Suga.
- Dobra, dobra! Mogę być przydupasem, nie słodź mi tak, bo zwymiotuję tęczą. - pokazał starszemu język.
Parka ta sytuacja bardzo rozbawiła, a nowi koledzy przypadli mu do gustu. Przedstawił ich pozostałej trójce. Czuł się bardzo dobrze z tym, że ma taką ekipę. Po odbytych ćwiczeniach ruszyli nad jezioro. Ich grupa zaczynała od pływania kajakami. Zabawa była przednia. Ochlapywali się wodą, ścigali się. Zajęło im to dość dużo czasu, bo kiedy dopłynęli z powrotem na brzeg, musieli ruszyć na obiad.
Po spałaszowaniu posiłku, mieli zajęcia ze strzelania do celu. Ćwiczyli z łukami oraz z pistoletami. Spodobało im się to, tym bardziej, że robili sobie zawody, kto ustrzeli więcej punktów. Zdążyli się jeszcze udać na krótki odpoczynek do pokoi. W końcu zastał ich wieczór. Zgromadzili się wszyscy na stołówce. Tym razem chłopcy wybrali większy stół, żeby cała szóstka mogła usiąść razem. Rozmowa się kleiła, wszystko szło idealnie. Nagle zaczęły się tematy związane z orientacją. Każdy po kolei opowiadał historię, jakto odkrył w sobie odmienność. Przyszła pora na Jimina. Nie chciał, żeby myśleli, że jest gejem. Nic nie mówił, coś się w nim gotowało, bo czuł, że zaraz otrzyma kłopotliwe pytanie. Nie pomylił się.- ChimChim, to powiedz nam, jak to jest u Was? - rzucił radośnie Hoseok. - Chyba Ty jesteś na górze. - dopowiedział. - A może się zamieniacie? Chociaż wiesz, jakby...
- Cholera, nie jestem homo! - wstał i uderzył pięścią w stół.
Zdenerwował się, wściekł. Sam nie wiedział czemu. Nagle zauważył, że spojrzenia wszystkich z całej stołówki zwróciły się ku niemu. Niektórzy patrzyli na niego z politowaniem, inni ze smutkiem, a zdarzali się też tacy, co czynili to ze złością. Toś się wkopał, panie Park...
------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarze i oceny jak zawsze mile widziane ^^
![](https://img.wattpad.com/cover/70641509-288-k73882.jpg)
CZYTASZ
Taki sam
FanfictionTytuł: Taki sam Pairing: VMin (pobocznie: KookieMonster, YoonSeok i chwilowo JinJim) Długość: Rozdziałowiec (12 rozdziałów) Gatunek: Yaoi, Smut Czy ktoś, kto jest inny od wszystkich, może być dokładnie taki sam jak oni?