Rozdział IX

610 84 16
                                    

- Jimin! JIMIN! JIIIIMIINEEK! - krzyknął Taehyung pochylając się nad leżącym w pokoju pielęgniarki przyjacielem. - Jimiś, obudź się, błagam!

Stał w pomieszczeniu razem z Seokjinem, któremu opowiedział o całym zdarzeniu. Reszta stała na dworze i obecnie wyżywała się na Sungyeolu.

- Bo co, myślisz, że zbałamucisz młodego i nikt się o tym nie dowie?! - Hoseok musiał przytrzymywać Yoongiego, który już rzucał się z pięściami na przeciwnika.

- Chciałeś się zabawić uczuciami Tae? Zaraz moje kolano zabawi się z Twoim krzywym... - Jungkookowi nie dane było dokończyć, ponieważ Namjoon zakrył mu usta dłonią.

- Jeśli Jimin będzie mieć teraz jakiś uraz psychiczny lub wstrząs mózgu, to będziesz płacił za leczenie. - włączył się Hope.

Dzięki chwilowej nieuwadze swojego chłopaka, Suga wyrwał się i już miał wymierzyć śmiercionośny (bo wkurzony Min potrafi więcej, niż ktokolwiek mógłby pomyśleć) cios, kiedy z budynku wyszedł wychowawca.

- Obudził się. - powiedział ze spokojem. - Na razie nie wchodźcie, tamta dwójka musi sobie sporo wyjaśnić. A Ty... - wskazał palcem na Yeola. - Masz wielkie szczęście, że raczej nic mu się nie stało.

- Mogę mu już przyje...

- Min Yoongi, wyrażaj się! - zganił Sugę Namjoon.

Zrezygnowany zielonowłosy, kląc pod nosem, chwycił swoją drugą połówkę za rękę i razem z nim ruszył w stronę jeziora. Zatrzymał ich krzyk. Krzyk nikogo innego, jak Parka. Wszyscy spojrzeli w stronę budynku ze zdziwieniem. Brunet wybiegł z niego jak poparzony.

- Staram się, tak cholernie się staram, żebyś miał się dobrze, żeby Twój chłopak był idealny, żeby niczego Ci w życiu nie zabrakło... - syczał coraz głośniej. - A Ty masz zamiar przeżyć swój pierwszy raz z jakimś... - w jego oczach pojawiły się łzy. - Chciałem dobrze, tak bardzo chciałem dobrze!

- To chyba jego wybór, co, jesteś zazdrosny? - powiedział Lee. - Taeś, chodź do mnie, skarbie. Przecież nie musisz się nim przejmować.

W oczach Taehyunga widać było zawahanie. Zależało mu na Jiminie, ale przecież nie mógł z nim być. Nie to, że nie chciał. Bardzo chciał. Od zawsze. To brunet był jego ideałem. Wspaniałomyślny, opiekuńczy, pozytywny, kochany i wszystkie najlepsze cechy. Pomimo jego dobrego charakteru, był prosto mówiąc przystojny. Ba, przystojny to mało powiedziane. Dla V był zwyczajnym (o ile ktoś taki może być zwyczajny) bogiem seksu. Ileż to razy rudowłosy wyobrażał sobie, jak te pełne wargi całują każdy fragment jego ciała. Jak te idealne biodra poruszają się, sprawiając mu tym samym największą przyjemność na świecie. Przypominając sobie o tym po raz kolejny przeniósł się w krainę marzeń, w której wszędzie roiło się od Jiminów (kto by z tyloma naraz wytrzymał?), a po plecach przeszedł mu przyjemny dreszcz.

- Ziemia do Taesia! - jęknął Yeol. - Co tak stoisz przy tym pączku? Spójrz na niego. Mógłby schudnąć. A popatrz na mnie. Nie sądzisz, że moje ciało jest idealne? - zapytał, puszczając mu oczko. - Przecież jeszcze wczoraj wieczorem mi to mówiłeś. - tak zaakcentował ostatnie zdanie, że uderzyło ono w Jimina ze zdwojoną siłą.

To wszystko co powiedział... W jednym momencie rozsypało pewność siebie, jaką posiadał brązowowłosy. Od zawsze miał kompleksy, nawet kiedyś popadł w anoreksję. I właśnie wtedy, gdy wyszedł na prostą, zaczął się normalnie odżywiać, wierzyć w siebie, pojawił się taki Sungyeol i to wszystko zniszczył. W jego oczach pojawiło się jeszcze więcej łez. Zdał sobie sprawę z tego, iż to jemu zawsze Taehyung powtarzał, że ma idealną sylwetkę. Czyżby kłamał?
Było słychać ciche pociąganie nosem, co najwidoczniej usatysfakcjonowało przeciwnika. Postanowił więc kontynuować.

- Od kilku dni, Twój ukochany pulpecik mnie sabotuje. Chce nas rozdzielić, kochanie. - powiedział z udawanym przejęciem. - Ta cała zgraja mu w tym pomaga. Chyba nie pozwolimy, żeby zniszczył to uczucie, które się między nami zrodziło, prawda? - zrobił smutną minę.

Najmłodszy Kim popatrzył na przyjaciela ze zdziwieniem.

- Hyung, czy to prawda? - spytał.

- On chciał Cię tylko wykorzystać, nie rozumiesz tego?! - wrzasnął Park, który już nie wytrzymywał tego napięcia. - Musiałem Cię chronić! Miał na celu tylko to, by Cię przeruchać! Powiedział mi o tym, kiedy byłem chory...

- Tae, nie słuchaj go. - rzucił Lee. - Jest zazdrosny, wiesz? Poza tym, nie ma dowodu, nic takiego nie miało miejsca. - wytłumaczył się.

Milczący dotychczas Jin przypomniał sobie o "chorobie" Parka. To była idealna okazja, by udowodnić Yeolowi, że jednak posiadają dowód.

- Byłem wcześniej u Jimina, a wychodząc, zostawiłem u Was włączony dyktafon. - włączył się do konwersacji. - Chciałem po wszystkim sprawdzić, czy aby na pewno się nie pokłócicie. Chciałem wiedzieć, jak to się potoczy. - podszedł bliżej. - Tae, sądzę, że Cię to zainteresuje.

Puścił pospiesznie nagranie, a rudowłosy zaniemówił. Na jego uroczej twarzyszcze wykwitła złość.

- Taeś... Ja Ci to wszystko wyjaśnię, to nie tak... - Sungyeol próbował się tłumaczyć. - To wszystko jego wina! - wskazał na Parka.

- Już Ci coś mówiłem, o oskarżaniu mojego Jimisia! - krzyknął i wymierzył starszemu cios prosto w twarz. - Nie pokazuj mi się więcej na oczy.

Wszyscy byli zdziwieni śmiałą postawą, zazwyczaj spokojnego i kochanego, chłopczyka. Yeol fuknął i pobiegł do swojego pokoju. Najstarszy dał znak grupce, by się rozeszła i zostawiła przyjaciół samych.
Brunet i rudzielec stali jeszcze kilka minut w ciszy, po czym młodszy podszedł do niższego.

- Przepraszam, za to wszystko. - powiedział spokojnie. - Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz. Teraz już będzie dobrze, obiecuję. - zacisnął piąstki na koszulce starszego i delikatnie ucałował jego usta.

Ta chwila była magiczna. Dla obydwu. Jednak... dla Parka wciąż tego było zbyt wiele. Nawet nie oddając pocałunku, odepchnął od siebie przyjaciela. Spojrzał mu z przestrachem w oczy. Tym razem Taehyungowi zebrało się na płacz.

- Właśnie dlatego chciałem mieć kogoś! - krzyknął. - Bo pomimo wszystko, pomimo tego jakbym próbował się zbliżyć, Ty mnie odtrącasz... Przepraszam, do jasnej cholery przepraszam, że się w Tobie zakochałem! - rzucił i uciekł, zostawiając Jimina samego.

Taki samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz