Rozdział XVIII

64 8 1
                                    

-Pana córka jest chora
-To da się wyleczyć, prawda ? - Nate ścisnął moją dłoń
-Niestety, choruje Pani na nowotwór...
-Co ? - mama zbladła i usiadła na łóżku
-Na pewno można coś zrobić, leczenie, nie wiem - tata pocieral palcami skronie
-Rak jest w zaawansowanym stadium, gdyby został wykryty wcześniej - lekarz pokrecil głową
-Moje córka była w tym szpitalu miesiąc temu ! -Mama wstała z łóżka - nikt nic wtedy nie wykrył ?!
-To musiało być niedopatrzenie - odpowiedział lekarz
-Przez to wasze cholerne niedopatrzenie moja córka umiera- tacie załamał się głos
-Zróbcie coś ! - Nate puścił moją rękę - Może nie jest za późno, aby zacząć lecznie ?
-Jest za późno, nic nie możemy zrobić
-Nigdy nie możecie nic zrobić... - spojrzałam na tatę, łzy lały się po jego policzkach strumieniami
-To nie moja wina - lekarz spuscil głowę i wyszedł z sali

Dlaczego? Dlaczego ja? Nigdy nic mnie nie bolało, na nic nie chorowalam, a nagle dowiaduje się ze mam raka? To się kupy nie trzyma !

-Przepraszam... - Nate znowu złapał mnie za rękę
-Za co?
-Nie mogę być z dziewczyną chorą na raka... - Po tych słowach, wstał i wyszedł z sali.

Łzy napłynęły mi do oczu... Kochałam go... Tyle mu o sobie opowiedzialam, a on nagle mówi, ze nie chce chorej dziewczyny... Zabolało bardziej niż wiadomość o raku...

-Kotku - mama przytuliła mnie
-Zadzwonicie po Olivera? - spytalam odklejajac się od mamy
-Tak - tata otarł łzy z policzka i wyciagnal telefon.

Po około 20 minutach Oliver był w szpitalu.
-Moje słoneczko - podniosłam głowę i zauważyłam Olivera z paczką moich ulubionych żelek.
-Dobrze, że jesteś - uśmiechnęłam się i pokazałam mu gestem ręki aby usiadł obok mnie. Rodzice pojechali do domu. To był dla nich ogromny cios...
-Czemu tu jesteś ?
-Oliver... To ... - spuscilam głowę - mam raka
-Ty masz... - Oliver zająknął się
-Tak - rozpłakałam się i wtuliłam w chłopaka
-Jestem z tobą, będę przez cały czas leczenia - glaskal dłonią moje plecy
-Nie będzie leczenia - posłał mi pytający wzrok - lekarz mówi, że jest za późno...
-Niemożliwe . Nie wyglądasz na osobę chorą!
-Też tego nie rozumiem - pokrecilam glową
-Gdzie twój kochaś?
-Nie wspominaj o nim - spojrzałam na niego zła
-Co jest ?
-Gdy dowiedział się o mojej chorobie, uciekł...
-Tak po prostu?
-Nie kurwa. Z efektami specjalnymi... - usniechnelam się smutno
-Nadal zołza - szturchnął mnie w ramie
-Boję się...
-Czego ?
-Śmierci - znowu zaczęłam szlochać.
-Nie mówmy o tym - podał mi żelki -jedz, a ja pogadam z lekarzem - wstał i wyszedł z sali

Zostałam sama ze swoimi myślami. Co się stało w ciągu tych dwóch miesięcy? Byłam normalną dziewczyną, gnębioną w szkole, ale nadal normalną... Teraz? Dowiaduje się ze mam raka i nie mam szansy na leczenie... Gdybym wcześniej odkryła, co mi jest... Ale nic mi nie było. Nic mnie nie bolało, nie byłam słaba.. Wszystko było okey...

Moje rozmyślania przerwała pielęgniarka, wchodząc na sale
-Witam Pani Mayu - chciałam odpowiedzieć, ale uprzedziła mnie jakaś starsza Pani leżąca na łóżku obok
-Dzień dobry
-Mam dobre wieści, lekarz zdecydował się na rozpoczęcie leczenia. Jest szansa, że wyjdzie Pani z tego - pielęgniarka uśmiechnęła się
-Ale o co chodzi ? Ja Jestem chora? - starsza Pani wyglądała na zdziwiona
-Nikt Pani nie poinformował? Miał przyjść tu Pan Doug i powiedzieć Pani o chorobie .
-Przepraszam - wtracilam się do rozmowy - dzisiaj ja zostałam poinformowana, że jestem chora na raka
-Jak się Pani nazywa ? - spytała pielęgniarka
-Maya Coral
-Musiała nastąpić pomyłka- pielęgniarka przegladala akta pacjentki
-Jestem chora na raka ? -zauważyłam w oczach starszej Pani łzy
-Przepraszam na moment - pielęgniarka wybiegła z sali, a po chwili wróciła z lekarzem, który powiedział mi o moim raku
-Musiała nastąpić pomyłka, obie panie mają to samo imię i nazwisko - wyjaśniła pielęgniarka
-Sekundkę - lekarz zaczął przeglądać akta Pani leżącej obok, a następnie moje
-Co tu się dzieje ? - głos starszej Pani zdradzał, że płacze
-Zaraz wszystko wyjaśnimy - lekarz wrócił do oglądania akt, a pielęgniarka tupala zdenerwowana nogą
-Coś się stało ? - dopiero teraz zauważyłam rodziców i Olivera
-Bardzo państwa przepraszam...
-Co się stało ? - Spytał zdenerwowany tata
-Już wyjaśniam ...

Lekarz zaczął opowiadać, a ja nie wiedziałam, czy płakać, czy się śmiać.

'---------------------'
Smutno mi że kończę już "Why me?" ale zaczęłam już kolejną książkę i korzystając z okazji , serdecznie na nią zapraszam :*
Widzimy się niedługo :)

Why me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz