Sklep zoologiczny

77 8 24
                                    

W aucie panowała cisza. Tylko James czasami cicho przeklinał.
-No to mordeczki jesteśmy w sosie....-odpowiedziała smętnie Annie.
-Tak, tak, ale co zrobimy?-zapytał Kerni, chociaż wiedział, ze to pytanie nie ma sensu.
Jechali tak bardzo długo.
Aż nagle auto stanęło. Wysoki mężczyzna wyciągnął klatkę i gdzieś ją zaniusł.
-O nie! Już po nas!!!! Na pewno zaraz nas przerobią na paluszki rybne! Yyyy.. To znaczy papuzie!-poprawił się James.
-Spokojnie. Grunt to spokój....-Annie usiadła w pozycji yogi.
-Spokojnie!? Oni zaraz nas zeżrą!-krzyknął James.
-Nie zeżrą Was.... spoko-jakiś nieznajomy głos odezwał się do nich.
-Kto to?! Co to!? Czy jestem w niebie? Albo w żołądku tego Ufo?- zapytał zaniepokojony James, kuląc się.
-Nie jesteście w sklepie zoologicznym-nagle zza ścianki wychiliła się papuga- Jestem Derec, miło mi Was poznac- Derec uśmiechnął się- A wy jesteście?
-Jestem Annie, to jest James, a to Kerni- odpowiedziała Annie uśmiechając się.
- Spoko. Ładne piórka- rzucił Derec.
-Dziękuję. Piórka mam po mamie, a oczy po tacie. A ten malenki nietypowy pioropusz mam po babci. Papużki faliste mają BARDZO rzadko pioropusze- odpowiedziała Annie- przepraszam na chwilkę.
Annie zaciagneła Kerniego i Jamesa do kącika.
-Chłopaki, jeżeli będziecie tak nadal milczeć to nogi z dupy powyrywam!-krzyknęła Annie.
-Ale ja nie, nie.... nie moge oszołomiło mnie!- Odparł Kerni.
-Na mnie nie licz!- odparł James.
-Super mam chłopaka, który jest tchórzem! Choć trochę się postatarajcie! - szepnęła Annie.
Kerni już miał coś powiedzieć gdy nagle do szyby podeszła grupka ludzi.

WybraniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz