Chciałbym być człowiekiem. Zwykłym, normalnym człowiekiem, tak jak wtedy, gdy zostałem pozbawiony łaski. Z tą różnicą, że chciałbym się taki urodzić. Chciałbym, żeby nasze spotkanie było zwyczajne. Na przykład moglibyśmy się spotkać w sklepie. Takim zwykłym spożywczaku. Wpadlibyśmy na siebie, zmiażdżyłbym swoim ciałem ciasto, które akurat byś niósł i część wiśniowego nadzienia z twojego ukochanego przysmaku, znalazłaby się na twojej kurtce. Zacząłbym przepraszać, poszukałbym chusteczek by to wytrzeć, powiedziałbyś, że nic się nie stało. Byłbyś spokojny, a ja bym spanikował i zapłacił ci za nowe ciasto. Zdecydowałbyś, że w takim razie mam je zjeść z tobą. Usiedlibyśmy na ławce w parku, albo na trawie nad jeziorkiem i wcinalibyśmy to ciasto, bez sztućców, bez talerzy, prosto z pudełka.
Rozmawialibyśmy. Dowiedziałbym się, że masz młodszego brata, Sama, że jeździsz czarną Impalą, którą nazywasz Dziecinką. Że kochasz muzykę rockową i ciasto.
Powiedziałbym ci coś o mojej rodzinie. Powiedziałbym o mojej miłości do kotów, pszczół i innych zwierząt. O mojej pracy, jeżeli jakąkolwiek bym dostał.
Wymienilibyśmy się numerami. Zadzwoniłbyś dwa dni potem i umówił się na piwo i fastfoody. Poznalibyśmy się lepiej. Zaczęlibyśmy się przyjaźnić.
Pewnego dnia przyznałbym, że zakochałem się w tych zielonych oczach, uroczych piegach, wiecznie zmierzwionych włosach, w twej dobroci, mądrości, w twoim uśmiechu. Przyznałbym, że zakochałem się w tobie.
A ty? Odpowiedziałbyś, że zawsze podobały ci się niebieskie oczy. I pocałowałbyś mnie.
Zaczęlibyśmy spotykać się coraz częściej, bylibyśmy parą. Po kilku latach oświadczyłbyś mi się, a ja zgodziłbym się bez wahania. Wzięlibyśmy cichy ślub. Mielibyśmy dwójkę dzieci, domek gdzieś w Kansas, bo przecież stamtąd pochodzisz. Charlie i Kevin wpadaliby w każde święta, Bobby mieszkałby kilka domów dalej, a naszym sąsiadem byłby Sam wraz ze swoją żoną.
Oni wszyscy by żyli. Świat nie chyliłby się ku końcowi. Nie byłoby żadnych demonów, duchów i innych potworów. Nigdy nie uwolnilibyśmy Lucyfera, nie miałbym obsesji na punkcie przejęcia władzy w Niebie i nie bawiłbym się w Boga. Lewiatany nie wydostałyby się na Ziemię, nie próbowałbyś zamknąć wrót Piekła. Wreszcie: nie dostałbyś Znamienia Kaina.
Nasze życie byłoby szczęśliwe, normalne i nadzwyczaj piękne.Chciałbym nie być aniołem.
Chciałbym być zwyczajny, normalny, chciałbym być człowiekiem.
Chciałbym by okoliczności były inne.
CZYTASZ
Projekt SPN
SonstigesZbiór one-shotów bazowanych na amerykańskim serialu Supernatural. Niektóre będą wesołe, inne będą smutne, niektóre będą zostawiały po sobie nieopisane emocje, a niektóre sprawią, że będziesz chciał zamordować autorkę, ale jedno jest pewne: nie będzi...