Zostawił mnie. Obiecywał i zostawił. Czy może być coś gorszego, niż obietnica bez pokrycia. Odszedł. Długo siedziałam na kanapie zastanawiając się dlaczego. Moje smutki zapijałam. Dookoła mnie leżały puste butelki po Ognistej , do tego zaczęłam wypalać ogromne ilości papierosów. Przestałam dbać o porządek. Przyjaciele zostawili mnie, kiedy ich potrzebowałam. Każdy miał swoje problemy, nie chciał jeszcze zajmować się moimi. Przestałam jeść, przestałam pić, przestałam żyć. Byłam jak cień człowieka udręczonego. A On nie zdawał sobie z tego sprawy. On, zajął się rządzeniem światem. Jego serce przestało bić, nie umiał kochać. Władza i czarna magia tak go wciągnęły, że zapomniał , że istniał w jego życiu ktoś taki jak ja. Minęły dwa lata, pozbierałam się trochę. Wróciłam do pracy, uporządkowałam mieszkanie. I wtedy wrócił. Zapukał pewnego wieczoru do moich drzwi. Na dworze lało jak z cebra, a on stał z wielkim bukietem róż i czekoladkami . Uklęknął przede mną i zaczął błagać o wybaczenie. Delikatnie wypchnęłam go z mieszkania i bez słowa zatrzasnęłam drzwi. No sorry...za późno. Wyszłam, nie wchodzę, do tej samej wody.